Budynek szkoły w Kazimierzu pięknieje z dnia na dzień. Kiedy ogląda się sale lekcyjne, korytarze, salę gimnastyczną, aulę i inne pomieszczenia nowej szkoły można zazdrościć tym, którzy wkrótce będą się tu uczyć i pracować.
Trudno tu szukać tradycyjnego oświetlenia – zastępuje go działające na czujniki ruchu oświetlenie ledowe. Klasopracownie są przestronne i dobrze doświetlone także światłem dziennym. Jedna z sal na parterze wygląda jak oranżeria – jest cała, łącznie z sufitem, ze szkła. Światło dzienne dochodzi także do sal w przyziemiu – za sprawą świetlika – ogrodu, w którym rośnie drzewo. Sala gimnastyczna i aula wyglądają naprawdę imponująco. Łazienki są nowoczesne i dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Jest nawet winda.
Jest nowocześnie, przestronnie i z rozmachem. Po prostu pięknie. Tylko kiedy z tego tak nowoczesnego budynku będzie można korzystać? Czy 1 września tego roku zabrzmi – już zamontowany czerwony – pierwszy dzwonek?
- To jest trudne pytanie – mówi burmistrz Kazimierza Dolnego Andrzej Pisula. – Na chwilę obecną nie mamy uzgodnionych stanowisk z wykonawcą, od tego zależą dalsze postępy na budowie.
Firma prowadząca budowę powinna oddać szkołę z końcem grudnia ubiegłego roku. Tak się jednak nie stało, terminy przesunięto, prace wciąż trwają. Dlaczego? Co je spowalnia?
Jak podaje burmistrz Andrzej Pisula, tempo prac spowalnia słabe tempo prac głównego wykonawcy spowodowane niewykonywaniem zaleceń służb inwestorskich i głównego projektanta; zejście z budowy inspektorów nadzoru a dokładnie firmy, z którą zawarta była umowa, i konieczność wyboru nowej kadry inspektorskiej, co mamy już za sobą oraz bardzo wysoka cena za wykonanie zabezpieczenia skarpy przedstawiona przez Coprosę.
Dziennik Wschodni, powołując się na burmistrza Kazimierza podaje, że koszty budowy wzrosły o co najmniej 3 mln zł. Chodzi tu głównie o prace związane z zabezpieczeniem skarpy, której projekt zabezpieczenia od początku wzbudzał kontrowersje, co doprowadziło do zmiany koncepcji. Miało być taniej i tak samo bezpiecznie. Miało być. Na razie skarpa nie jest zabezpieczona. Trwają rozmowy z wykonawcą w kwestii ceny.
- Co spotkanie Coprosa stawia coraz trudniejsze dla gminy warunki – mówi burmistrz Andrzej Pisula.
Na zabezpieczenie skarpy potrzeba około czterech miesięcy. Tylko najpierw potrzebne jest porozumienie właśnie w sprawie kosztów wykonania tych prac.
Dobrej atmosfery wokół szkoły nie buduje także kontrola Najwyższej Izby Kontroli, która badała wszystkie sprawy od wybuchu szkoły: rozbiórkę, dzierżawę kontenerów, wyłonienie projektanta, przetarg na wykonawstwo budynku szkoły i służb inwestorskich aż do chwili obecnej. Równoległe postępowanie prowadzi też prokuratura, do której wpłynęły dokumenty wskazujące na nieprawidłowości przy przygotowaniu i realizacji tej inwestycji w roku 2014.
- Kontrole w żadnej mierze nie wstrzymują prac, trochę je mogą spowalniać ze względów społecznych związanych z zachowaniem stron procesu budowlanego – zapewnia burmistrz.
Być może coś więcej będzie wiadomo po adresowanym do rodziców spotkaniu w Gminnym Zespole Szkół, w którym mają wziąć udział przedstawiciele „stron procesu budowlanego”. Na razie burmistrz pytany o termin rozpoczęcia nauki w nowej szkole odpowiada:
- Aby dzieci mogły wejść do budynku, wszystkie prace muszą zostać zakończone w 100%, a na to potrzeba minimum 6 miesięcy. Myślę, że powinny wejść jesienią.