- Zanim zabije dzwon, zanim zabije dzwon, swary z Fary won! – śpiewają Dziady Kazimierskie w nowym przeboju „SwaryZFarywon”.
Kiedy pierwszy raz usłyszałam te słowa, zamarłam: od kiedy to Dziady uprawiają lokalną publicystykę? Bo kto niby jest wyganiany z Fary, nietrudno było zgadnąć, zwłaszcza, że link do tegoż przeboju zobaczyłam na profilu jednego z kazimierskich przewodników turystycznych.
O tym, że pomiędzy administratorami Fary i przewodnikami turystycznymi oprowadzającymi wycieczki w Kazimierzu istnieje konflikt, wiadomo w Miasteczku od dawna. Wynika on z faktu, że przewodnikom po remoncie kościoła odmówiono możliwości oprowadzania wewnątrz świątyni.
- Historię kościoła opowiadamy na zewnątrz Fary. Wewnątrz zachowujemy ciszę, zwracając uwagę na rzeczy najistotniejsze – głosi kontrowersyjny punkt 7. Regulaminu zwiedzania Kościoła p.w. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła (Fary).
Przed wejściem do Fary przypominają o tym stosowne ogłoszenia:
„Stop!!! Przewodniku opowiadaj o wnętrzu na zewnątrz kościoła”.
- Czy można oprowadzać po Farze przed Farą? – pytam jednego z przewodników.
- A czy można opowiadać o pięknych eksponatach w muzeum przed muzeum? Nie? To nie można opowiadać o Farze, stojąc na zewnątrz tej Fary – mówi Elżbieta Skoczylas przewodnik turystyczny. – Jest wiele kościołów znanych mi w Polsce i zagranicą, gdzie to nikomu nie przeszkadza, że przewodnicy oprowadzają grupy turystyczne wewnątrz budynku. Dlaczego w innych kościołach, na przykład w sanktuarium w Częstochowie można to robić, a tu nie można? Czym ten kościół różni się od innych? Nie możemy się pogodzić z faktem, że przed remontem Fary, kiedy była opłata za wejście, nie było takich problemów.
Ksiądz proboszcz Tomasz Lewniewski tłumaczy wprowadzenie zmian koniecznością ochrony przestrzeni sakralnej kościoła. Fara to przede wszystkim miejsce modlitwy. Obowiązuje tu godny strój i cisza, do momentu wprowadzenia nowego regulaminu regularnie zakłócana przez przekrzykujących się przewodników turystycznych oprowadzających grupy w tym samym czasie. Niektórzy z nich posługiwali się nawet nagłośnieniem.
- Przy całej otwartości kościoła chcemy, by było to miejsce święte. Dlaczego potrafimy uszanować synagogę, gdzie wchodząc, nakładamy jarmułkę, czy meczet, gdzie zdejmujemy buty, a swoje miejsce święte mamy pozwolić deptać? – pyta ksiądz proboszcz. – Kościół jest cały czas czynny. Odnowiony. Jest sprzątany, pilnowany. Są przewodniki słuchowe. Nie ma opłat za zwiedzanie. Nie można się godzić na przekrzykiwanie się przewodników. Przykro mi, że nie ma tu zrozumienia.
Po Kazimierzu grupy wycieczkowe oprowadzają różni przewodnicy, nie tylko z Kazimierza. Ci kazimierscy odcinają się od swoich głośnych kolegów. Na początku roku wystosowali do parafii pismo, wyrażając nadzieję, że przypadki łamania regulaminu zwiedzania Fary ich nie dotyczą.
- Zwracamy uwagę na to, że po Farze oprowadza bardzo wielu przewodników i pseudoprzewodników z całej Polski – mówi Marcin Pisula prezes Koła Przewodników PTTK w Kazimierzu. – Jednak to kazimierscy przewodnicy byli oskarżani o to, że łamią regulamin. Dlatego napisaliśmy pismo do księdza proboszcza informujące o tym, że my jako przewodnicy kazimierscy przestrzegamy przepisów, niezależnie od tego, czy się z nimi zgadzamy, czy nie. Wiadomo, że Fara to nie tylko zabytek architektury i sztuki, ale przede wszystkim miejsce święte. Dlatego szanujemy decyzję księdza proboszcza, chociaż jest to dużym dyskomfortem, bo nawet z punktu widzenia religijnego łatwiej było pewne treści – np. historie świętych przedstawione na kazimierskich obrazach – opowiadać w środku. A mówienie na zewnątrz kościoła o tym, co jest w środku, mija się z celem i jest odbierane przez turystów bardzo negatywnie. Poza tym wśród przewodników panuje opinia, że obsługa Fary jest – delikatnie mówiąc – niegrzeczna.
- Zanim zabije dzwon, zanim zabije dzwon, swary z Fary won! – śpiewają Dziady Kazimierskie w nowym przeboju „SwaryZFarywon”. I są zdziwieni, że ich piosenka okazała się aż tak aktualna, że pasuje nie tylko do historii ich własnych sporów, ale także do konfliktu pomiędzy przewodnikami turystycznymi a administratorami Fary.
- Tą piosenką nawiązujemy do naszej prywatnej przygody. Przez różne wewnętrzne nieporozumienia, swary Dziady się… rozpadły – mówi wokalista zespołu Dziady Kazimierskie Włodek Paprodziad Dembowski, autor tekstu „SwaryzFarwon”. – Żeby zapobiec takim rzeczom na przyszłość i dać przykład Kazimierzowi i szeroko pojętym okolicom wszechświatowym taką piosenką postanowiliśmy wrócić i nowego ducha dziadowskiego tchnąć też w samych siebie i w Miasteczko. Fara pojawia się tu jako symbol Kazimierza, dominanta obrazu i element gry słów: swary – z Fary. A że to się zbiegło z taką sytuacją? Jak widać, temat jest jak najbardziej potrzebny!
Swary to rzeczywiście rzecz Kazimierzowi nieobca.
- Kazimierz znany jest nam z tego, że kazimierzacy bardzo soczyście potrafią się ze sobą spierać i swarzyć – choćby ostatnia słynna historia z płotem i swary w muzeum – mówi Włodek Dembowski. – To się dzieje praktycznie na każdym kroku – istnieją jakieś swary, które nie ułatwiają nikomu życia. A przecież wszyscy potrzebujemy tylko i wyłącznie tego samego do przeżycia: czystego powietrza, czystej wody i uśmiechu.
Zakończę więc tak: warto się kłócić, spierać, swarzyć, bo to prowadzi do porozumienia.
Wieczne mury Wietrznej Góry
Wywietrzymy ze swar wraz!
By roztopił duch ponury
Się na zawsze w każdym z nas!
– śpiewają Dziady Kazimierskie w piosence „SwaryzFarywon”. Na dobrą wróżbę!