Sprawa dotycząca studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta i gminy Kazimierz Dolny ciągnie się od wielu lat. Nic więc dziwnego, że budzi ona spore kontrowersje wśród osób bacznie śledzących ten wątek. Niektórzy mieszkańcy Miasteczka czekają przecież od bardzo dawna, by przekształcić swoją działkę. Sprawa nie jest jednak łatwa.
Obecnie kazimierscy radni rozpatrują uwagi zgłoszone przez mieszkańców miasta i gminy Kazimierz Dolny w roku ubiegłym.
- Radni analizują teraz wszystkie uwagi, które wcześniej zostały rozpatrzone przez biuro projektowe – mówi burmistrz Grzegorz Dunia. - Taka jest procedura. Projektanci analizują uwagi i przedkładają swoje propozycje Radzie Miasta i burmistrzowi. My z takim sposobem rozpatrzenia uwag się zgadzamy lub nie, proponując inne rozwiązanie.
Właśnie w tej chwili przeprowadzana jest ta szczegółowa analiza. Trzeba więc wziąć pod uwagę to, że konkretne decyzje nie zapadną szybko, gdyż jest to proces długotrwały. Do tej pory odbyły się już trzy spotkania, a przed nami kilka kolejnych. Spowodowane jest to tym, że zgłoszonych uwag jest bardzo dużo, a radni każdej jednej działce przyglądają się osobno. I z wieloma propozycjami przedstawionymi przez firmę projektową BUDPLAN kazimierscy radni się nie zgadzają. A to niesie za sobą pewne konsekwencje - konieczność ponowienia toku formalnego odnośnie uzgodnień studium.
Tak więc gdy tylko wszystkie uwagi zostaną omówione, zmiany zaproponowane przez radnych znów trafią do różnego rodzaju instytucji opiniotwórczych. Później z kolei będzie wyłożenie i ponowne zgłaszanie uwag przez mieszkańców. Zaraz po tym uwagi rozpatrywane będą przez biuro projektowe i analizowane przez Radę Miejską. Krótko mówiąc: dojdziemy do tego samego punktu, w którym znajdujemy się teraz.
Warto jednak wspomnieć o tym, że nawet jeśli czyjaś uwaga została pozytywnie rozpatrzona przez radnych, nie oznacza to, że dana działka zostanie przekształcona.
- To, że radni dziś przychylają się do uwagi wnioskodawcy, aby daną działkę przekształcić na budowlaną, nie oznacza, że działka ta zostanie przekształcona – tłumaczy Grzegorz Dunia. - Wszystko to trafi bowiem do ponownych uzgodnień. Wiele innych instytucji musi wydać pozytywną opinię, żeby potem takie studium zatwierdzić.
Tak więc mimo tego, że już wiele pracy za nami, przed nami wcale jej nie ubywa. Jedyne co nam pozostaje, to czynnie uczestniczyć w posiedzenia komisji, na których omawiane są uwagi i walczyć o swoje. Bo jak mówią: „nieobecni nie mają prawa głosu”.