Większość uczestników warsztatów nie pochodziła ze wsi, nie wszyscy byli członkami zespołów folklorystycznych. Po co śpiew biały – oderwany od swoich korzeni – ludziom z miasta?
Olga Stopińska - O tym właśnie rozmawialiśmy na początku warsztatów. Tradycyjnemu zastosowaniu śpiewu białego brakuje dziś naturalnego kontekstu społecznego. Obecnie, zwłaszcza dla ludzi żyjących w mieście, śpiew naturalny może być jednak doskonałym nadzędziem do pracy nad własną kondycją psychofizyczną, do budowania relacji społecznych, do szukania swoich korzeni niekoniecznie związanych z miejscem, którego pieśni śpiewamy.
Tak jest chyba i w Pani przypadku…
Olga Stopińska – W mojej rodzinie splatają się ze sobą korzenie Tatarów, Ukraińców, Wołochów, Ormian i Polaków z Mazowsza. Są one na tyle skomplikowane, że przez długi czas czułam się zewsząd i znikąd. Teraz śmieję się, że na Kurpiach zapuściłam korzenie…
W czym mogą pomóc dawne kurpiowskie pieśni śpiewane białym głosem?
Olga Stopińska - Jakikolwiek śpiew regularnie praktykowany będzie miał wpływ na szereg sfer życiowych człowieka. Po pierwsze ma wspaniałą właściwość, że reguluje ciśnienie tętnicze. Praktykując śpiew regularnie można też wpływać na tonus mięśniowy, na poprawę oddychania u astmatyków czy osób, których problemy wynikają z przebytych chorób lub są stresozależne. Regularna praktyka wokalna sprzyja też wydolności płucnej. Muzyka ma to do siebie, że potrafi oddziaływać na emocje ludzkie, więc jeśli sięgamy po repertuar, którego naturą jest spokój, ukojenie, długa, spokojna fraza, to zaczynamy się z tym zestrajać, wychodzić ze stanu napięcia, ze stanu gotowości do ataku czy poczucia zagrożenia i wchodzimy w nastrój pieśni… Wielką radością jest dla mnie, że mogę wykorzystywać repertuar, który teoretycznie rzecz biorąc nie ma już zastosowania w życiu codziennym na wsi z ludźmi, którzy ani nie są ze wsi, ani na wsi nie mieszkają, a jednak w tych pieśniach znajdują wytchnienie, swobodę i szczęście. To jest niesamowite. To jest dla mnie żywa kultura.