Miejscowi pamiętają, że w 1944 r. w tym lesie partyzanci, którzy mieli tu swoje kryjówki, zabili niemieckiego lotnika. Jego samolot został zestrzelony, a on szedł w kierunku Wisły. Czy to było w czasie majowej bitwy pod Rąblowem, w której zaangażowana były grupa samolotów rozpoznawczych i szturmowych Luftwaffe – nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że jego droga skończyła się tu, w Chłopskim Lesie, gdzie jeszcze niedawno spoczywał w leśnej mogile. W latach 90. ubiegłego stulecia jego szczątki odnalazła rodzina i zabrała do Niemiec. Mogiła, którą opiekowali się uczniowie Szkoły Podstawowej w Rzeczycy pozostała, pusta.
Kolejna głośna historia związana z tym miejscem zdarzyła się w 2016 r. 6 grudnia. Cztery lata temu rankiem 6 grudnia do drzwi jednego z domów w tej okolicy zapukał jednak nie Mikołaj, ale służby mundurowe. Poszukiwano podejrzewanego o szpiegostwo porucznika rezerwy, pilota lotnictwa transportowego, który znalazł sobie bezpieczny – jak mu się wydawało – azyl w jednej z tutejszych posiadłości. W akcji zatrzymania uczestniczyły praktycznie wszystkie służby działające w Polsce – od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Śledczego Policji, przez Żandarmerię Wojskową, Straż Graniczną, Komendę Stołeczną Policji po Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Cicho tu wtedy raczej nie było…
Za krzyżem, który mijamy po lewej stronie, zaczynają się sady, chmielniki i pola uprawne. Niebawem zagłębimy się w las – droga obniża się i wkrótce zamiast rozległych widoków podziwiać będziemy obnażone korzenie drzew nie mniej piękne niż w słynnym kazimierskim Korzeniowym Dole. Ta głębocznica doprowadza nas do szosy w Kolonii Rzeczycy, gdzie przy metalowym krzyżu skręcamy w lewo do centrum wsi. Zanim dojdziemy do szkoły w Rzeczycy droga wije się wśród łąk, które wciąż stanowią pastwiska dla krów i koni coraz rzadszych w tej okolicy.
Tuż przed budynkiem szkoły szosa krzyżuje się z polną drogą. Prawą stronę skrzyżowania znaczy ukwiecony krzyż pomiędzy trzema brzozami. Gdybyśmy poszli drogą obok krzyża w prawo, doszlibyśmy do lasu, gdzie jak mówią miejscowi, słychać czasami płacz dziecka. Ludzie mówią, że to dusza nieślubnego noworodka, którego rodzice pozbyli się w tym lesie…
My skręcamy jednak w lewo ku gospodarstwu agroturystycznemu Jędrzejówka. Droga pnie się ku górze, mijając gospodarstwo, w którym w czasie wojny mieszkał dowódca Batalionów Chłopskich w Rzeczycy Henryk Wierzyński ps. "Rzeczka". Ludzie pamiętają, że w czasie wojny pilnował porządku na wsi, chroniąc mieszkańców przed napaścią bandytów.
Przy Jędrzejówce na wybiegu odpoczywają ciekawskie koniki, podchodzą do nas ufnie i pozwalają się pogłaskać.
Kiedy mijamy kolejny – tym razem dostojny krzyż drewniany – za nami ponad dwie trzecie trasy.
- Ten krzyż został wykonany przez mojego męża Andrzeja Sarana 3 lata temu – mówi Maria Saran z Jędrzejówki. – Poprzedni postawiony przez partyzantów w czasie ll wojny światowej z przyczyn naturalnych uległ rozkładowi. Wspólnie z sąsiadami uznaliśmy, że w tym miejscu powinien nadal stać symbol naszej wiary, dlatego wspólnymi siłami został postawiony nowy.