- Partyzanci nie kryli się zbytnio przed otoczeniem. W swych kwaterach przyjmowali znajomych kolegów i członków innych organizacji podziemnych. Zdarzało się, że w dołach przebywało więcej gości niż rzeczywistych partyzantów – czytamy w książce Aleksandra Lewtaka „Pacyfikacja Kolonii Zbędowice”.
Partyzanci od Kmicica nie cieszyli się przy tym dobrą opinią.
- Partyzanci utracili zaufanie legionistów, gdyż chodzili jawnie po Kolonii, często nadużywali alkoholu, pod wpływem którego stawali się agresywni i dokuczliwi – wspomina Ludwik Taracha w książce Lewtaka, który odnotował, że partyzanci z ZWZ nazywali oddział Płatka "bandą Kmicica".
Poza tym Płatek nie chciał przyłączyć swojego oddziału ani do Związku Walki Zbrojnej, ani potem do Armii Krajowej, ani żadnego innego ugrupowania. Prowadził walkę według własnych, z nikim nie uzgadnianych planów. Liczne jego akcje dywersyjne m.in. przeprowadzony jesienią 1942 r. napad na Komunalną Kasę Oszczędności w Puławach, gdzie zdobyto 480 tys. zł. czy zabranie blisko tony mąki z młyna w Wierzchoniowie pociągnęły za sobą liczne aresztowania wśród ludzi podejrzanych o działalność konspiracyjną.
- Rano jadąc do szkoły widziałem wóz z mąką i siedzących na nim czterech pijanych osobników. Z dziurawego worka prószyła się mąka, która zostawiała ślady na drodze – wspomina Ludwik Taracha w książce Lewtaka.
Między innymi te ślady w jednym z wąwozów prowadzących w kierunku Kolonii Zbędowice doprowadziły tu w końcu Niemców. 21 listopada stawili się w sile 6 batalionów i okrążyli partyzantów, którzy nie mieli szans na stawienie skutecznego oporu i przez Jeziorny Dół uciekli w stronę Wąwolnicy. W czasie akcji zginął między innymi pomagający ludziom ukrywającym się przed okupantem, w tym żydowskiemu właścicielowi kaflarni z Końskowoli, leśniczy Władysław Otto. Zastrzelono go, jak podaje Aleksander Lewtak, w jednym z wąwozów w pobliżu leśniczówki, gdy nie chciał wskazać kryjówek partyzantów.
Następnego dnia doszło do pacyfikacji całej Kolonii Zbędowice. Zginęło 88 osób, z czego jedną trzecią stanowiły dzieci.
Drugi wojenny wątek wycieczki stanowi bitwa w Lesie Stockim stoczona 24 maja 1945 r. przez oddziały poakowskie dowodzone przez mjr. Mariana Bernaciaka ps. Orlik z oddziałami NKWD, UB i MO. Wzięło w niej udział po obu stronach około 400 żołnierzy.
- Stąd z Lasu Stockiego popłynęło do wolnego świata rozpaczliwe wołanie, że Polacy nie akceptują siłą narzuconej władzy i chcą żyć w prawdziwej wolnej i niezależnej ojczyźnie - tymi słowami kończy się notatka Aleksandra Lewtaka o bitwie w Lesie Stockim na tablicy przy pomniku.
Trasa prowadzi głównie drogami polnymi i leśnymi.
Autem dojeżdżamy do Zbędowic Matysowym Dołem. Zostawiamy je na poboczu i skręcamy w prawo. Za posesją nr 63 skręcamy w lewo w polną drogę i wędrujemy wzdłuż ściany lasu.
Na rozstaju dróg skręcamy w lewo w las. Tu miniemy po drodze wylot Jeziornego Dołu, którym 21 listopada 1942 r. uciekała przed Niemcami piętnastka partyzantów od Kmicica.
Cały czas dajemy się prowadzić wijącej się drodze. Po lewo przez krótki odcinek towarzyszy nam strumyk. Tutaj jeszcze kilkadziesiąt lat temu było szerokie rozlewisko. Tu kobiety urządzały pranie, tu pojono krowy po wypasie między innymi w Jeziornym Dole, tu zimą dzieci jeździły na przypinanych do butów łyżwach...
Kiedy droga dochodzi do skrzyżowania, musimy wybrać kierunek - tradycyjnie w lewo.
Dochodzimy do pomnika upamiętniającego bitwę w Lesie Stockim stoczoną 24 maja 1945 r. przez oddziały poakowskie dowodzone przez mjr. Mariana Bernaciaka ps. Orlik z oddziałami NKWD, UB i MO. Kolejny tragiczny epizod II wojny światowej. Gdybyśmy skręcili w lewo, znaleźlibyśmy pod wiatą miejsce na piknik. Niedaleko stąd stała leśniczówka Władysława Otta, którego zastrzelili Niemcy za pomoc partyzantom. My jednak idziemy prosto i wchodzimy w las.
Na rozstaju dróg wybieramy lewą i wchodzimy w Uczynny Dół, wąwóz, przy którym na jednym z wystających cupli ukrywał się Kmicic. Idziemy tędy aż do wylotu na polną drogę.
Znów skręcamy w lewo i dochodzimy do zabudowań Kolonii Zbędowice. Stąd niedaleko do pomnika upamiętniającego pacyfikację Kolonii Zbędowice. Po drodze - tuż przed monumentem - mijamy metalowy krzyż przydrożny. Czy to tutaj zebrano mieszkańców Kolonii przed rozstrzelaniem? 88 pomordowanych upamiętnia obelisk przedstawiający trzy postacie z głębokimi nacięciami na piersiach w kształcie krzyży... Autorem rzeźby jest artysta z Nałęczowa Stanisław Strzyżyński.
Stąd już stosunkowo niedaleko do miejsca, gdzie zostawiliśmy auto. Koniec wycieczki.
Długość trasy: 8km