Dokąd tym razem? Do jednego z bochotnickich wąwozów. W miejsce, w którym kiedyś już byłam, ale teraz postanowiłam pokazać rodzinie. Wtedy kwitły tam bzy i pachniały słodko i dusząco, osypując mnie białym proszkiem podczas rwania kiści na nalewkę. Teraz zauważam tu spore połacie skrzypu zimowego, który kontrastuje z wyblakłym brązem zeschłych liści. I całe pola przebiśniegów! Gdzieniegdzie pojawiają się pierwsze zawilce i piękniejsze teraz od nich zdrojówki rutewkowate. Wystarcza jednak podnieść wzrok wyżej i przystanąć na chwilę w bezruchu, by zobaczyć sarny, a nawet ozdobione pięknym porożem jelenie. Zbyt płochliwe, by dały się zatrzymać na zdjęciu…
O tej bezlistnej porze roku trasa odsłania jeszcze inne swoje tajemnice. Kiedy schodzimy z asfaltu na drogę polną, dobrze teraz widoczne metalowe bandy zdradzają jej dawną rangę. To jest stara droga główna z Bochotnicy na Skowieszynek i dalej.
Zatrzymujemy się przy przepustach. Dwa duże otwory ciemnych tuneli mogłyby pomieścić dorosłą osobę. I przynajmniej raz w roku mieszczą, i to niejedną. To właśnie tutaj odbywają się zjazdy rowerem na czas – jedna z wielu nietypowych atrakcji Kazimiernikejszyn – festiwalu utraconego dzieciństwa.
Wieść gminna niesie, że przed pierwszą wojną powiesił się w tym miejscu dziad proszalny.
- Niejeden się cykorzył, jak tamtędy szedł – mówi jeden z okolicznych mieszkańców, chociaż nie podaje, by komukolwiek kto tędy wracał z workiem mąki na plecach z młyna nad Bystrą, cokolwiek niesamowitego się przydarzyło.
To jednak nie jedyna tragedia, do której tutaj doszło. W listopadzie 1977 roku na budowie obwodnicy w Bochotnicy osunęła się ziemia i zasypało 4 robotników. Na kilka lat prace wstrzymano. Projekt zmieniono i budowa ruszyła znowu dopiero w połowie lat 80.
Mroczne to miejsce, szczególnie że pomarańczowy okrąg słońca znika w koronach drzew…
Zostawiamy za sobą ludowe opowieści. Wchodzimy coraz głębiej w wąwóz. Boczne odnogi z lewej otwierają się zapraszająco, ale zostawiamy je na następny raz. Idziemy cały czas prosto, trzymając się prawej strony nawet wtedy, gdy drogę przegradza nam sucha okorowana kłoda. Wyraźnie widać, że położona ludzką ręką. Znak dla miłośników turystyki zmotoryzowanej – ślady opon odciśnięte w podłożu wyraźnie wskazują, że i tu dosięga cywilizacja…
Przekraczamy kłodę, by po chwili podziwiać inną – obrośniętą jasnozielonym mchem, która z daleka przypomina rzeźbę upadającego człowieka. Kiedy podchodzę bliżej i oglądam zwalone drzewo z drugiej strony dostrzegam w nim mitycznego jaszczura czy smoka… Wyobraźnia!
W końcu wąwóz wypłyca się i zdaje wychodzić na pola. Skręcamy wtedy w lewo, by przyspieszyć wyjście. W dali majaczy kilka nowo powstałych domów. Polna droga, która w lewo wyprowadza nas na asfalt. Góry Trzecie. Znowu skręcamy w lewo. Po drodze mijamy krzyż z inskrypcją jak najbardziej na czasie. "Od powietrza…." Brakuje tylko dodatkowej belki, byłaby karawaka. Kto wie, może kiedyś i była?
W miejscu, gdzie szosa wyraźnie skręca w prawo, o czym świadczą biało – czerwone łamane pasy znaku drogowego, stoi potężny grab. Graboczek. Tu skręcamy w lewo i zagłębiamy się w kolejny wąwóz. Na Graboczka. Jeżeli ktoś ma wątpliwości wystarczy poszukać płotu z czerwonym rondelkiem i niebieską miską. Przybite gwoździami do palików na pewno poczekają na ten moment, kiedy i Państwo wybiorą się tędy na swoją wycieczką.
Jest coraz ciemniej od wysokich ścian jaru i uciekającego coraz szybciej dnia. Przyspieszamy kroku. Kwiatki i skrzyp żegnamy niezauważone, zatrzymujemy się tylko dla grupy przyglądających się nam saren. Do widzenia!
Opis trasy: Spacer zaczynamy na parkingu przed Biedronką w Bochotnicy. Idziemy w stronę obwodnicy opolskiej. Idziemy pod górę drogą asfaltową. Skręcamy w prawo w II z kolei polną drogę., która początkowo prowadzi równolegle do szosy, a potem kieruje się w prawo w wąwóz. To dawna drogą łącząca Góry z Bochotnicą. Trzymamy się teraz cały czas prawej strony i idziemy prosto, aż droga zacznie się wypłycać. Wtedy skręcamy gwałtownie w lewo i wychodzimy na polną drogę, którą dochodzimy do kolejnej drogi asfaltowej. Skręcamy w lewo. Mijamy po lewo Miętowy Dwór i przydrożny krzyż. Dochodzimy na łuku drogi do potężnego grabu. Przy nim stoi biało - czerwony znak drogowy. Skręcamy w lewo i przy czerwonym garnku na płocie skręcamy w lewo w dół. Wchodzimy znowu w wąwóz.Kiedy dochodzimy do kolejnego wąwozu, skręcamy w prawo i wracamy drogą, którą już szliśmy, aż do sklepu Biedronka w Bochotnicy. Teraz z kolei trzymamy się cały czas lewej strony.
Trasa: 6 km
Trasa łatwa, nieoznakowana