Walentynki mogą być świetną okazją do spaceru na zamek Esterki w
Bochotnicy. Zimowa pogoda nie zawsze sprzyja długiemu wędrowaniu, warto
więc do samej Bochotnicy podjechać i zacząć wędrówkę przy studni z
daszkiem podobnej do tej, którą znamy z kazimierskiego rynku.
W okolicy podtrzymywana jest
legenda o miłości króla Kazimierza Wielkiego i Żydówki Esterki, której owocem była czwórka dzieci. Król – według tejże legendy rezydujący na zamku w Kazimierzu – wybudował dla swojej ukochanej zamek w pobliskiej Bochotnicy i tam ją odwiedzał. Legendy jednakże często chodzą własnymi ścieżkami, nierzadko mijając się z prawdą. I chociaż istnienie Esterki potwierdzają źródła, to jednak łączą ją nie tyle z Kazimierzem, co z Opocznem. Zamek Esterki zaś w rzeczywistości był zamkiem nie tyle królewskim, co rycerskim i rezydowała tu w średniowieczu niejaka
Katarzyna Zbąska, której napady na karawany kupieckie nadały jej miano zbójniczki. Bochotnica uchodziła zaś za miejsce niebezpieczne, dopóki Katarzyny nie wydano
za mąż za Jana Oleśnickiego, którego ruiny kaplicy grobowej zobaczymy po drodze.
Legendy krążą również
o skarbach zamkowych, których strzeże... biały kot. Kto za nim pójdzie, odnajdzie to, co Katarzyna Zbąska złupiła przejeżdżającym przez Bochotnicę kupcom... Jednakże dotąd nikomu się to nie udało. Wiadomo - koty chodzą własnymi ścieżkami i przepadają tak nagle, jak się pojawiły...
Z zamku Esterki rozlega się
piękny widok na Bochotnicę. Pod zamkiem odnajdziemy ślady niedawnej historii –
pomnik ofiar krwawej środy. 24 listopada w położonej nad zamkiem osadzie, którą będziemy mijać po drodze, zamordowano za pomoc partyzantom rodzinę Grzegorczyków i Jana Sobolewskiego, który tam często bywał przyjeżdżając z Warszawy po prowiant.
Piękna pogoda zachęca do spaceru dłuższą drogą. Polami, na których śnieg skrzy się w słońcu od mrozu, idziemy w kierunku
wąwozu na Pajurę. Jego lessowe strome ściany kontrastują z białymi czapami śniegu. Ostatnia prosta – to droga wśród pól, która doprowadzi nas do studni, gdzie zaczynaliśmy spacer. Za nami 3,5km i w sumie niecała godzina drogi. Zmęczeni?
ZOBACZ NA MAPIE