Na rynku już od jedenastej gromadzili się mieszkańcy i goście w oczekiwaniu na tradycyjny śmigusowo – dyngusowy pokaz strażacki. Ludzie ustawieni wokół jakby zapomnieli, że za chwilę na ich głowy spłyną strugi wody! Dopiero pojawienie się wozów bojowych na sygnałach i włączenie armatek wodnych sprawiło, że publiczność pochowała się podcieniach lub wycofała się na bezpieczną odległość.
- Mamy Wielkanoc – czas radości i nadziei. Proszę przyjąć od strażaków szczere życzenia zdrowia, szczęścia, wszelkiej pomyślności na nadchodzący czas. Woda, którą lejemy, jest szczególna, wszyscy nią oblani będą szczęśliwi i zdrowi, a domy oblane naszą wodą są chronione szczególnie przez naszego patrona św. Floriana – mówili strażacy przed rozpoczęciem pokazu.
Może dlatego ludzie tak nieśpiesznie opuszczali swoje dotychczasowe miejsca?
Pierwsze jednak strugi wody spadły na głowy samych strażaków tuż przy wjeździe na rynek z okien jednej z kamienic. Pokaz pokazem, ale przecież śmigus dyngus to święto ogólnej wesołości, w której prym wiodą przede wszystkim chłopcy. Oni to już od rana byli niekwestionowanymi władcami rynku, robiąc co chwilę użytek z wody czerpanej obficie z kazimierskiej studni w centrum Miasteczka. Niejedna panna – jeszcze zanim przyjechali strażacy – zmoczyła włosy i garderobę, oj niejedna!..
Po zakończeniu pokazu strażacy zaprosili chętnych do wozów bojowych, gdzie można było z bliska przyjrzeć się wyposażeniu i porozmawiać ze strażakami.
Fot. Mateusz Stachyra