Dwie dzikie kaczki były na kazimierskim Rynku częstymi gośćmi. Parka przechadzała się nobliwie po centrum, pozwalając się karmić i robić sobie zdjęcia. Potem odlatywały. Podobno miały gniazdo w górze Grodarza.
W piątek po południu jedną z nich zabił samochód. W pobliżu było wtedy wielu ludzi, także dzieci. Mieszkańcy są wstrząśnięci.
- Wszyscy jesteśmy zbulwersowani. To żywe stworzenie przecież. Mnie tak wychowano, że jak się znajdzie ranne zwierzę, to należy mu pomóc, a tu?.. – mówi jeden ze świadków zdarzenia. – Kaczka z kaczorem były już na skraju jezdni i uciekały, gdy z impetem najechał na nie samochód. Kaczor był pierwszy, kaczka z tyłu. Nie zdążyła uciec. I została na bruku. A kaczor długi czas stał nad nią, jakby nie mógł się pogodzić, jakby czekał, że wstanie i pójdą dalej razem…
O zdarzeniu została powiadomiona policja.
- Kazimierscy policjanci w sobotę przed południem otrzymali telefoniczną informację od jednego z taksówkarzy, że inny taksówkarz przejechał dziką kaczkę – potwierdza kom. Marcin Koper. – Miało to miejsce w okolicach Rynku w piątek po południu. Policjanci tego samego dnia, w którym otrzymali zgłoszenie, dotarli do wskazanego sprawcy wykroczenia, który potwierdził ten fakt. Policjantom powiedział, że przez swoją nieostrożność przejechał kaczkę, której nie zauważył. Wyraził skruchę i żal z tego powodu, bo jak powiedział, zrobił to nieumyślnie.
Mieszkańcy nie wierzą, że śmierć kaczki była przypadkowa. Jak można nie zauważyć kaczki w miejscu, gdzie jest ograniczenie prędkości do 20 km/h? Wspomniany kierowca taksówki znany jest w Kazimierzu ze swojej szybkiej jazdy. Ludzie mówią, że zdarza mu się nawet rozjeżdżać gołębie.
- Szczęście w nieszczęściu, że to była kaczka, a nie człowiek – mówi świadek zdarzenia. – Jeżeli się na to teraz nie zareaguje, następnym razem dojdzie do tragedii.
Jak podaje policja, kierowca został ukarany mandatem karnym.