Powódź, która w roku ubiegłym nawiedziła Polskę, nie oszczędziła i województwa lubelskiego. I choć Kazimierz Dolny wtedy nie ucierpiał, strach o Miasteczko niejednokrotnie zaglądał w oczy zarówno mieszkańcom, jak i włodarzom tej nadwiślańskiej perełki. A wszystko za przyczyną pozornie mało kłopotliwej rzeczki o nazwie Grodarz.
Jak się okazuje, cembrowina, która okala Grodarz, jest niższa od wału wiślanego o około 80 cm. Zeszłoroczna powódź uświadomiła wszystkim, że może to stanowić poważny problem. Potrzebna jest więc koncepcja, która sprawi, że miasto będzie bezpieczniejsze.
- Pomysłów jest kilka. Przede wszystkim mówi się o śluzie, która by się zamykała na czas powodzi, dzięki temu woda z Wisły nie wpływałaby do Grodarza – mówi Grzegorz Dunia, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Pozostaje jednak problem wód opadowych. Bo gdyby w czasie zamknięcia śluzy nastąpiło oberwanie chmury, Grodarz stanie się potężną zlewnią. Znów pojawia się więc zagrożenie, że woda z Grodarza może zalać miasto.
Jak więc ten problem rozwiązać, by nie zaszkodzić Miasteczku? Jakie będą koszty inwestycji? Bo w przypadku, gdy miasto zdecyduje się na zabezpieczenie w postaci śluzy, musiałaby powstać również potężna pompownia. Pompy w przypadku zamknięcia śluzy, musiałyby przerzucić wodę z koryta Grodarza do rzeki Wisły. A to jest już potężna i bardzo kosztowna inwestycja. Trzeba więc dobrze zastanowić się nad tym, czy jest to jedyne rozwiązanie, jakie można zastosować.
- Rozmawiałem już z zastępcą dyrektora ds. inwestycji, panem Andrzejem Pichlą z Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych na temat problemu Grodarza – mówi Grzegorz Dunia. – Podczas rozmowy pojawił się pomysł, by na Grodarzu zastosować takie parapety rozbieralne, które moglibyśmy dostawiać na czas powodzi, tym samym podwyższając cembrowinę. Trzeba by jeszcze znaleźć oczywiście rozwiązanie techniczne, czyli jak te parapety miałyby wyglądać i jak byłyby instalowane.
Jednak jak zaznacza Grzegorz Dunia, na razie nie można przesądzać co do tego, iż śluza jest jedynym i najlepszym rozwiązaniem tego problemu. Niewykluczone, że pojawią się inne, równie ciekawe pomysły. Być może już w najbliższych tygodniach dowiemy się więcej na ten temat.
- Zwołałem spotkanie, w których uczestniczyć będą zarówno radni, jak i m.in. przedstawiciele Okręgowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej, Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych oraz Urzędu Marszałkowskiego – mówi Janusz Kowalski, członek Rady Miasta Kazimierz Dolny. – Chciałbym, by wszyscy fachowcy wypowiedzieli się w kwestii śluzy, ale razem, na jednym spotkaniu. Zależy mi na tym, żeby nie było tzw. „odbijania piłeczki”.
Spotkanie, o którym wspomina Janusz Kowalski odbędzie się w lutym i na pewno będziemy o tym informować.
Śluza na Grodarzu
Ubiegłoroczna powódź uświadomiła zarówno mieszkańcom, jak i władzom Kazimierza Dolnego, że pomimo zmodernizowanych wałów wiślanych, miasto nie jest w pełni bezpieczne. Zagrożenie może stanowić rzeka Grodarz, którą podczas powodzi woda z Wisły wlewa się do miasta.