Pogoda nie nastrajała optymistycznie. Siąpiło i panował przenikliwy późnojesienny chłód, na Zamku – zdawało się – szczególnie dotkliwy. Nawet ogromna profesjonalna scena, której pojawienie się zapowiadały stojące u podnóża ciężarówki, nie rozwiewała obaw: uda się czy się nie uda? A niektórzy – nie tylko sam zespół – na ten koncert jechali naprawdę z daleka, bo „Kazimierz taaaki piękny! A muzyka zespołu LemOn w tych starych murach to będzie coś, czego jeszcze nawet tacy starzy fani nie słyszeli”, jak napisał na FB zespołu jeden z internautów.
I tak właśnie było. Bo kiedy na scenie pojawił się LemOn, kwestie aury przestały być ważne - nad Kazimierzem otworzyło się okno pogodowe i nie padało. Zresztą liczyło się tylko to, co na scenie. A tam królowała muzyka. Zdumiewające, ile liryzmu i ciepła może wybrzmieć w rockowej muzyce przy nagłośnieniu, które porusza nie tylko strunami duszy, ale wszystkimi organami wewnętrznymi! A to wszystko w fantastycznej feerii świateł w reżyserii Tomasza Sierotki!
Przed sceną – w nieustannym dialogu z wokalistą i zespołem – także podczas niesamowitej solówki perkusisty Tomasza „Harry’ego” Waldowskiego – bawiła się publiczność. To dla niej – na specjalne życzenie jednej z fanek – „Fantasmagoria” w tym klimacie... byłaby magia – Igor Herbut zaśpiewał tę właśnie piosenkę. Została ona wykonana w języku łemkowskim i na tle flagi Łemków, która towarzyszy zespołowi podczas koncertów – Igor Hebrut w ten sposób podkreśla swoje łemkowskie korzenie. Sama nazwa zespołu „LemOn” oznacza niejako włączenie Łemkowszczyzny do gry, przywrócenie jej należytego miejsca w kulturze.
Półtoragodzinny koncert na kazimierskim Zamku zamknęła najbardziej chyba oczekiwana piosenka „Scarlett” śpiewana – jak wiele z poprzednich – wspólnie z publicznością.
- Chłopaki, dzięki za fantastyczny, nieziemski koncert! Igor, szacunek, że Ty z tą ręką dałeś radę [Igor Herbut przeszedł właśnie operację barku, przypis red.], i to jak, po mistrzowsku, jak zawsze – napisała na FB zespołu jedna z fanek. – Nawet teraz, kiedy już jest po wszystkim, buzują we mnie emocje. Było cudownie!!! Wy, Wasza genialna muzyka i Kazimierz- połączenie iście niebiańskie!
I nie była to odosobniona opinia, o czym świadczyły burzliwe oklaski i owacje. Zamkowe duchy długo chyba nie będą mogły dojść do siebie po tym wydarzeniu… LemOn w prastarych murach – kiedyż znowu?