"Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm" – te słowa Joanny Szczepkowskiej wypowiedziane na antenie Telewizji Polskiej stały się symbolem zmian, które były możliwe dzięki pierwszym po zakończeniu II wojny światowej częściowo wolnym wyborom parlamentarnym. Doszło do nich także dzięki zaangażowaniu i odwadze ludzi związanych z Kazimierzem Dolnym.
Niewielka działeczka na rogu ulicy Puławskiej i Norowego Dołu w Kazimierzu Dolnym. To tu latem 1983 roku po raz pierwszy przeprowadzono próby wykorzystania 62 watowego nadajnika do emisji audycji Radia Solidarność na antenie TVP.
- Wyliczyłem, że w paru obszarach na Lubelszczyźnie jest teoretyczne prawdopodobieństwo wejścia z fonią naszą, czyli Radia Solidarność, na antenę Telewizji Polskiej. Technicznie wydawało się to zupełnie nieprawdopodobne – to jakby Dawid walczył procą z Goliatem – mówi Ireneusz Haczewski – pomysłodawca i twórca pierwszej w kraju regionalnej sieci podziemnego Radia Solidarność Lubelszczyzna, którą założył w 1983 r. – Stacje telewizyjne posiadają przecież dużą moc nadajników, poza tym anteny są tak zbudowane, że tę moc zwielokrotniają – potrafi być ona 80 razy większa niż ta, którą generuje nadajnik. Znając te zjawiska, można było jednak małym 60 watowym nadajnikiem pokonać te megawatowe moce, ale tylko na ściśle określonych obszarach. Takim obszarem był Świdnik, ponieważ leżał na granicy zasięgu II Programu Lubelskiego oraz np. Kazimierz Dolny, który Lublina w ogóle nie odbierał ze względu na ukształtowanie topograficzne terenu, ale odbierał Kielce, czyli odległy o około 80 km nadajnik na Świętym Krzyżu, w Górach Świętokrzyskich. To dolina Wisły dawała taki naturalny „falowód” do odbioru Telewizji Kielce, niemniej jednak ten sygnał docierał do Kazimierza, do Puław, bardzo osłabiony. Pierwszą taką próbę wykonałem w Kazimierzu na swojej działce, gdzie w przyczepie kempingowej spędzaliśmy wakacje. Okazało się, że ta wymyślona, wprost nieprawdopodobna teoria daje szanse powodzenia. Potem była już bardzo mocna „premiera” w Świdniku, potem były Puławy, gdzie udało się uzyskać bardzo duży zasięg – ponad 20 km (na zajętej częstotliwości).
Audycje te, w ilości ponad stu – a z Puław na częstotliwości fonii I programu TVP nadano ich około 30 – były dobrze słyszane w pobliskim Kazimierzu czy Dęblinie. Organizowali je: Grzegorz Wołczyk, Zenon Benicki, Alicja i Tadeusz Skiba, Elżbieta Leszczyńska, Anna i Zbigniew Zubowscy, Wacław Hennel i Jan Okoń. Nadawano je także w Lublinie, Poniatowej, Łęcznej, Lubartowie i Świdniku.
Właśnie Świdnik był pierwszym i najprężniej działającym ogniwem sieci. To stamtąd 14 lutego 1984 r. wyemitowano pamiętną kilkuminutową audycję podczas… nadawanej na obu programach telewizji, relacji z pogrzebu radzieckiego przywódcy - Jurija Andropowa.
- Akurat przemawiał Czernienko i w pewnym momencie przestał mówić po rosyjsku. Przez 3 sekundy tylko ustami ruszał, a potem płynną polszczyzną głośno i wyraźnie zaczął mówić, kto jest aresztowany w Świdniku, w Lublinie, jakie są represje. Ludzie zbaranieli! Nikt nie był na to przygotowany. Tylko dwie osoby o tym wiedziały: ja wiedziałem i wiedział Henryk Gontarz, który kierował ekipą nadawczą, zorganizowaną w WSK Świdnik – wspomina Ireneusz Haczewski.
Następnego dnia Ireneusz Haczewski, będący już pod obserwacją, został aresztowany, nie po raz pierwszy i ostatni zresztą. Mimo braku dowodów przetrzymywano go w areszcie śledczym aż do lipcowej amnestii.
Wszystkie nadajniki działające na Lubelszczyźnie – łącznie było ich kilkanaście – skonstruował, od podstaw lub w oparciu o konstrukcje fabryczne, Ireneusz Haczewski. Pierwszy z nich powstał w 1982 r. Pracowały one jako: „Radio Solidarność Świdnik”, „Radio Solidarność Ziemi Puławskiej”, „Radio Solidarność Poniatowa” oraz „Radio Solidarność Ziemi Lubartowskiej”, tworząc pierwszą w kraju regionalną sieć podziemnego Radia Solidarność Lubelszczyzna. Sieć ta była w całości opracowana teoretycznie i kierowana przez Ireneusza Haczewskiego. Przez sześć lat intensywnej pracy w ręce SB wpadły tylko dwa nadajniki, w tym jeden przypadkowo, a drugi w wyniku donosu. Pozostałe przetrwały do dziś.
Kazimierz, jak klamra, spina wszystkie audycje „telewizyjne” Radia Solidarność Lubelszczyzna. Tu, pod jabłonką na rogu Puławskiej i Norowego Dołu, powstał pierwszy pomysł takiej audycji, a i ostatnią z nich nadano też właśnie stąd – z Góry Trzech Krzyży, dzień po wygranych wyborach czerwcowych. Gościnnie wyemitował ją z terenu Kazimierza, zespół puławski.
Ireneusz Haczewski - pomysłodawca i twórca pierwszej w kraju regionalnej sieci podziemnego Radia Solidarność Lubelszczyzna, pierwszy stały krajowy korespondent Rozgłośni Polskiej Radio Wolna Europa, nadający pod własnym nazwiskiem codzienne relacje z kraju oraz twórca konspiracyjnej wytwórni filmów dokumentalnych CVSH.
Za swoją działalność na rzecz niepodległości Polski został uhonorowany w 2006 r. przez Prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a w bieżącym roku przez Marszałka Województwa Lubelskiego, najwyższym odznaczeniem wojewódzkim "Zasłużony dla Województwa Lubelskiego".
W Kazimierzu rodzina Haczewskich znalazła schronienie po ucieczce z Kresów Wschodnich, gdzie w obawie przez rzezią z rąk nacjonalistów ukraińskich zostawili cały dobytek. Ireneusz Haczewski miał wtedy 3 lata. Tu jego rodzice zakupili działkę, gdzie planowali pobudować dom, który do tej pory nie może powstać z niejasnych przyczyn urzędowych. Obecnie Ireneusz Haczewski mieszka w Lublinie. Ma 72 lata. Trzy lata temu usłyszał wyrok: bardzo szybka śmierć na zaawansowany nowotwór złośliwy. Na razie jednak wygrał i dzisiaj znowu jest zupełnie zdrów. Zawsze wygrywał.
Fotografie z archiwum Ireneusza Haczewskiego