Zakończył się drugi czterodniowy Plener Fotograficzny Lekarzy w Kazimierzu Dolnym. Na specjalistyczne zajęcia z fotografii przyjechali tu neurolodzy, laryngolodzy, chirurdzy, lekarze rodzinni z całej Lubelszczyzny.
- To nieistotne, kim jesteśmy na co dzień – mówi lekarz laryngolog Dariusz Hankiewicz, przewodniczący Komisji Kultury Lubelskiej Izby Lekarskiej. – Staramy się pokazać, co nam w duszy gra. Staramy się zatrzymać ten ulotny obraz, bo fotografia jest zamrożeniem na zawsze czegoś, czego byliśmy świadkiem.
Efekty tej pasji fotograficznej, którą lubelscy lekarze rozwijają w Kazimierzu Dolnym pod okiem fachowców – w tym roku byli nimi Maks Skrzeczkowski z UMCS i dr hab. Witold Krassowski z ASP w Warszawie – można było podziwiać na wystawie poplenerowej w Domu Dziennikarza. Portrety, pejzaże, sceny rodzajowe pokazywały Kazimierz w jeszcze jednej odsłonie. I nic nie wskazuje, że autorzy tych zdjęć to… lekarze.
- Nie ma tu zdjęć rentgenowskich, fotografii wyrostka robaczkowego czy amputowanej kończyny. Te tematy jako źródło inspiracji zostawiamy malarzom. Oni przerabiali je już parokrotnie przez ostatnich kilkaset lat – śmieje się Dariusz Hankiewicz. – Chcemy pokazać, że lekarze to przede wszystkim humaniści, że poza tym, co uprawiają na co dzień, lecząc, pomagając, starając się w jak najlepszy sposób wykonywać swoje rzemiosło, mają jeszcze inne pasje – gdzie mogą uciec od stresu codziennej pracy na dyżurach. Część z nich znalazła swój zawór bezpieczeństwa w fotografii.
Podczas pleneru lekarze próbowali znaleźć swój sposób patrzenia na świat właśnie w Kazimierzu, który jako miejsce, gdzie życie toczy się dosyć wartko, gdzie pojawia się wielu różnych ludzi, jest dla uważnego fotografa doskonałym do tego celu.
- Chciałem przekazać uczestnikom pleneru, żeby nie szukali skomplikowanych technik, pomysłów, tylko by rzetelnie i uczciwie oglądali świat naokoło siebie – mówi dr hab. Witold Krassowski. – W moim rozumieniu prawdziwa sztuka bierze się z dwóch rzeczy: po pierwsze z konkretu, z konkretnej obserwacji i konkretnego przeżycia tego, co się obserwowało. W fotografii jest takie powiedzenie, że nie należy fotografować tego, co jest ładne, tylko to, co się przeżyło.
Wśród kilkudziesięciu uczestników pleneru są tacy, którzy przyjechali tu po raz kolejny, odczuwając niedosyt po ubiegłorocznych zajęciach.
- Bardzo pozytywnie byliśmy zaskoczeni poziomem pierwszego pleneru lekarskiego w Kazimierzu. Mimo, że wydawało się, że o fotografii wiemy wszystko, okazało się, że wielu rzeczy można się było jeszcze nauczyć – mówi Bogusław Drotlef, chirurg z Kozienic, który w fotografii poszukuje ciekawych pejzaży, portretów, by wykorzystać je potem w swojej kolejnej pasji – malowaniu...
Efekty drugiego kazimierskiego pleneru lekarskiego będzie można oglądać od 15 listopada w Galerii Sztuki nieprofesjonalnej na Chmielnej w siedzibie Lubelskiej Izby Lekarskiej w Lublinie. Niewykluczone, że zobaczymy je także za rok w Kazimierzu.
- Kazimierz ma taką mnogość tematów do pokazania, że gdybyśmy nawet zorganizowali tu sto plenerów, to i sto pierwszy można by tu z powodzeniem zorganizować – śmieje się doktor Hankiewicz.