W drugiej edycji pleneru organizowanego w Kazimierzu przez Willę Agnieszka i Galerię Wirydarz udział biorą artyści z różnych części Polski, reprezentujący różne odcienie sztuki: Marek Andała, Roman Fleszar, Krzysztof Grajczak, Bogusław Jagiełło, Artur Kardamasz, Janusz Knorowski, Monika Krzakiewicz, Józef Panfil, Michał Smółka, Joanna Trzcińska. Wśród nich – dwóch artystów związanych z Kazimierzem: Marek Andała i Michał Smółka – obaj należący do grona współzałożycieli Kazimierskiej Konfraterni Sztuki.
- Kazimierz to mekka artystów. Wielu artystów tu jest osadzonych, wielu posiada swoje galerie, wielu wystawia to tu, to tam, ale cudownie jest przemieszać tę krew, a więc wprowadzić innych reprezentantów niezaangażowanych w środowisko kazimierskie, tutaj ich skonfrontować, tutaj ich wymieszać, tutaj ich zintegrować i coś może z tego ciekawego wyjdzie. Zobaczymy, co – powiedział podczas otwarcia rozpoczynającej plener wystawy jego kurator i jednocześnie kustosz Galerii „Wirydarz” Piotr Zieliński.
Kazimierski plener potrwa do 20 października. Niewykluczone, że zakończy go wystawa poplenerowa, chociaż wielu z uczestników tego pleneru maluje tylko w pracowniach i być może w czasie imprezy nie będzie w ogóle tworzyć.
- Najważniejsze jednak w tych spotkaniach plenerowych jest samo spotkanie, integracja, wymiana myśli. Jedni malują, inni fotografują, inni robią notatki, by potem obraz powstał w pracowni – mówi Piotr Zieliński.
- Ta kwestia towarzyska w plenerach jest szalenie ważna. Jest inspirująca pod każdym względem – mówi zajmująca się malarstwem i grafiką Joanna Trzcińska. – Przebywamy ze sobą, rozmawiamy, podglądamy siebie podczas pracy i to wpływa – czasami bezpośrednio, czasami pośrednio – na to, co robimy tutaj, ale też na to, co robimy później w domu. Tak jest w moim przypadku. Ja pejzażem w sumie zajmuję się rzadko. Przeważającym tematem u mnie jest akt kobiecy. Niemniej jednak myślę, że to ma znaczenie, że ten plener jest akurat w Kazimierzu, który bardzo lubię i dość często odwiedzam prywatnie, ale też i z uczniami liceum plastycznego, gdzie wykładam. Może nie przełoży się to wprost na moją sztukę – myślę, że nie będzie tak, że w tle mojego aktu pojawi się zamek w Kazimierzu, ale to, co tutaj przeżyję, siłą rzeczy tak albo inaczej wypłynie w moich pracach.
- Cieszę się, że teraz nastąpił renesans plenerów, że pojawia się wielu ludzi, którzy je sponsorują, którzy chcą mieć u siebie malarzy – mówi Marek Andała, którego galeria znajduje się dwa kroki od Piwnicy Galerii Mit, gdzie trwa wystawa. – Podczas tych spotkań zawieramy nowe kontakty z innymi galeriami, innymi środowiskami, planujemy nowe plenery. Pomagają one otwierać sobie drzwi, których sami nie potrafimy nieraz otworzyć.
Mimo, że malowanie podczas pleneru nie jest kwestią obligatoryjną Michał Smółka – właściciel galerii na Lubelskiej – planuje malować.
- To będzie motyw kazimierski z dobrym światłem. Co? Jeszcze nie wiem, ale coś się na pewno wydarzy w pejzażu. Zobaczymy, jaki będzie wynik tego pleneru. Myślę, że pod koniec jakąś małą wystawkę roboczą zrobimy.
Piotr Zieliński chce, by plenery malarskie w Kazimierzu odbywały się cyklicznie dwa razy do roku – poza sezonem, by można było pełniej wniknąć w Miasteczko. Podczas kolejnego planuje, by skonfrontować artystów pod kątem ich spojrzenia na Kazimierz. Wzorem „Sierpniówki Nałęczowskiej” malarze mieliby stworzyć obraz na zadany temat związany z Miasteczkiem.
Wystawa w Galerii Mit Piwnica przy ulicy Senatorskiej trwa do 20 października.