Przypomnijmy, że po eksmisji z Kazmierza Dolnego jesienią ubiegłego roku nie chciały skorzystać z gościny w ośrodkach kościelnych w Lublinie, Nałęczowie i Dąbrowicy i odjechały w nieznanym kierunku. Zerwały kontakt z częścią rodzin.
- Mieszkają w nowym budynku na terenie osiedla mieszkaniowego poza terenem województwa lubelskiego. Wszystkie swobodnie poruszają się tak po budynku, jak i całej miejscowości - tłumaczył w piątek Lepieszko, który dla dobra śledztwa nie chciał powiedzieć precyzyjnie w jakiej miejscowości przebywają.
Wszystkie 53 byłe betanki które odnalazła policja z prokuraturą zostały już przesłuchane. Oświadczyły, że zarówno obecnie, jak i w zgromadzeniu w Kazimierzu Dolnym przebywały dobrowolnie. Podczas składania zeznań odbierały one telefony od rodzin i swobpodnie z nimi rozmawiały. - Z treści zeznań byłych betanek wynika, że nie dokonywano wobec nich żadnych czynów, które mogłyby świadczyć o popełnieniu przestępstwa - oświadczył prokurator Lepieszko i dodał, że ich zeznania zostaną wykorzystane w śledztwie dotyczącym naruszenia miru domowego, które prowadzi puławska prokuratura.
W miejscu odnalezienie byłych sióstr nie było Romana Komaryczki, byłego franciszkanina i kierownika duchowego zbuntowanych betanek. Razem z byłymi siostrami mieszka natomiast była przełożona Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej Jadwiga Ligocka. Stan zdrowia nie pozwolił na jej przesłuchanie.
Kobiety zostały eksmitowane z domu należącego do Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej w Kazimierzu Dolnym w październiku ubiegłego roku. W eksmisji uczestniczyła prawie setka policjantów. Wydarzeniu przyglądały się ogólnopolski i zagraniczne media. Było to wydarzenie w polskim Kościele bez precedensu. Do eksmisji doszło po tym, gdy zakon uzyskał w puławskim sądzie wyroki eksmisyjne. Wcześniej, za nieposłuszeństwo zbuntowane betanki zostały usunięte ze zgromadzenia. Sąd nakazał opuszczenie kazimierskiego klasztoru 63 kobietom, a także Ligockiej i Komaryczce.
Prokuratura postawiła zakonnikowi zarzut naruszenia miru domowego. Decyzje o przedstawieniu takiego samego zarzutu śledczy podjęli wobec siostrze przełożonej zbuntowanych betanek Jadwidze Ligockiej. Jednak do tej pory nie udało się tego zrobić, z powodu jej złego stanu zdrowia.
Zbuntowane zakonnice zamknęły się w domu formacyjnym w Kazimierzu Dolnym w połowie 2005 r. nie akceptując zmiany na stanowisku przełożonej generalnej. S. Jadwiga Ligocka straciła tę funkcję, po tym gdy wyszło na jaw, że kieruje zakonem, opierając się na prywatnych objawieniach Ducha Świętego.
Dla Gazety
O. Tomasz Franc z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach:
- Uważam, że zagrożenie sektą dotyczące byłych betanek nie minęło. Na pewno nie świadczy o tym fakt, że nie chodzą w habitach, czy używają telefonów komórkowych. One muszą po prostu dostosować się do nowych warunków życia. Jednak z informacji, które mamy od osób kontaktujących się z byłymi zakonnicami, wynika że wciąż interpretują one rzeczywistość według klucza nadprzyrodzonego - piszą chociażby o potrzebie oddania się "Ojcu Niebieskiemu". Sam fakt, że grupa po eksmisji nie rozpadła się, kobiety nie wróciły do domów, świadczy o tym jak jest mocna. Trudno mi powiedzieć czy będą starać się werbować nowych członków, sądzę raczej że byłe betanki będą na razie dążyć do odświeżenia i potrzymania starych kontaktów.
źródło: Gazeta Wyborcza Lublin