Kazimierz Dolny jest dość specyficznym miastem. Ma to swoje zalety, ale również wady. Mimo tego, iż niektórzy posiadają dość wartościowe działki i może chcieliby je sprzedać lub się na nich pobudować, jest to niemożliwe. Wszystkiemu winien jest plan zagospodarowania przestrzennego, którego wytycznych – jakby nie patrzeć – trzeba przestrzegać. Teraz jest szansa na to, że sytuacja może się poprawić, gdyż właśnie opracowywane jest nowe studium zagospodarowania przestrzennego. Wszyscy zainteresowani chcieliby jak najszybciej ów projekt zobaczyć, jednak władze Miasteczka odmawiają. Ludzie rzecz jasna są tym faktem zbulwersowani.
- Będzie możliwość wglądu w ten dokument w momencie tzw. wyłożenia – mówi Grzegorz Dunia, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Zostanie to ogłoszone w gazetach, na tablicach ogłoszeń oraz w Biuletynie Informacji Publicznej i wtedy każdy zainteresowany będzie mógł przyjść, wnosić uwagi czy też protesty. Nie jest jednak przewidziane, aby mieszkańcy w trakcie opracowania planu czy studium w jakiś sposób próbowali wpływać na to, co jest projektowane.
Rozczarowani są również radni, którzy spodziewali się, że sporo wcześniej zostanie im zaprezentowany projekt studium. Stanie się to jednak dopiero w momencie publicznego wyłożenia studium, czyli za około dwa miesiące. W tym momencie studium zostało skierowane do instytucji uzgadniających i opiniujących. Zapewne zgłoszą one swoje poprawki i zastrzeżenia. Gdy powstanie wersja ostateczna, będzie można debatować i składać wnioski. Jak zapewniają władze – wszystko zgodnie z ustawą.
- Studium czy plan zagospodarowania przestrzennego jest takim dokumentem, który się uchwala po osiągnięciu pewnego kompromisu. Najpierw zostaje podjęta uchwała o zmianach, potem informujemy o tym takie instytucje jak: Konserwator Zabytków, Biuro Planowania Przestrzennego przy Urzędzie Marszałkowskim, Park Krajobrazowy i inne instytucje związane z ochroną środowiska, z infrastrukturą wszelakiego rodzaju, po czym oni nam dają pewne wytyczne dla projektantów – tak tłumaczy całą procedurę Grzegorz Dunia.
Z jednej strony są wytyczne od różnych instytucji, z drugiej – wnioski mieszkańców. Jak to wszystko pogodzić? Jest to bardzo trudne. Po to właśnie gmina zleca opracowanie studium architektom, którzy analizują te wszystkie wytyczne oraz to, co się dzieje w terenie. Każdy wniosek z osobna jest rozpatrywany i następuje dogłębna analiza: czy dany teren nadaje się pod zabudowę, czy się nie nadaje. Dodatkowo przez burmistrza zostaje powołana specjalna Komisja Urbanistyczna, która w trakcie analizuje to, co robią projektanci. W tej komisji są osoby zarekomendowane przez różne instytucje, m.in. Stowarzyszenie Architektów Polskich, Izba Inżynierów, Stowarzyszenie Konserwatorów.
- Ja polegam na specjalistach, którzy to studium opracowują – mówi burmistrz Miasteczka. Oni się z nami konsultują, wszystko uzgadniają w trakcie opracowywania. I myślę, że nowy plan zagospodarowania przestrzennego będzie dokumentem pewnego kompromisu, z którego przez wiele lat będzie można korzystać.
Czy tak będzie, dowiemy się najwcześniej w kwietniu. Do tego czasu musimy uzbroić się w cierpliwość i mieć nadzieję, że nasze wnioski zostaną pozytywnie rozpatrzone.