Wilków się broni
Wilków broni się przed drugą falą. Jeszcze nie znikły ślady po powodzi majowej a już Powiślu zagraża nowa. Fala kulminacyjna spodziewana jest w sobotę 5 czerwca. Kiedy wjeżdżamy do Wilkowa, oczom ukazuje się krajobraz iście księżycowy.
Brązowe liście na drzewach stojących jeszcze w wodzie, puste tyczki chmielowe, szlam na podwórkach. I wszechobecny, naprawdę mocno nieprzyjemny, zapach. I cisza. Miejscowość jakby wymarła. Chociaż tu i ówdzie na podwórkach stosy zniszczonych mebli – znak, że ludzie rozpoczęli już porządki. Ich samych jednak nie widać.
Tymczasem ruch odbywa się na wałach w Zastowie Polanowskim, szczególnie w tym miejscu, gdzie rzeka poczyniła 430 metrową wyrwę, przedostając się na Powiśle. Teraz jest tutaj nowa grobla, na której wciąż pracują strażacy i żołnierze. Fadromy jeżdżą jedna za drugą, dowożąc worki z piaskiem na koronę starego wału, który ugina się już pod krokami dorosłego człowieka. Kiedy dojeżdżają do nowej grobli, worki wędrują do rąk strażaków, którzy układają je na całej blisko półkilometrowej nowej koronie.
- Po stabilizacji wstępnej na wysokość półtora metra, którą wykonali inżynierowie z Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, drugi dzień z rzędu trwają prace umacniania tego wału – mówmy szczerze w bardzo wąskim wydaniu w porównaniu do tego, który był tutaj wykonany – mówi starszy brygadier Zbigniew Czempiński zastępca lubelskiego komendanta wojewódzkiego państwowej straży pożarnej. – Ten odcinek na długości 430 m non stop jest umacniany. Jesteśmy przekonani, że ten przyczółek zostanie utrzymany i woda ponownie nie wleje się do tych 21 miejscowości, które zostały zalane przed kilkunastoma dniami. W dniu wczorajszym pracowało tu około półtora tysiąca osób. W dniu dzisiejszym – ponieważ wał ten nam się troszeczkę zwężył u góry i jego stabilność jest coraz mniejsza, bo juz są przesiąki w niektórych miejscach – pracuje 500 osób non stop.
Woda w Wiśle podnosi sie jednak z godziny na godzinę. Prowizorycznie ustawiona podziałka pokazuje, że z każdą godziną przybywa jej 10 cm. Prace na wale trwać miały do 22.00, potem pozostaną tu tylko posterunki monitorujące sytuację. Cały odcinek będzie intensywnie oświetlany.
- Czy się obronimy? Patrząc na prognozy dla tego miejsca, mamy świadomość, że woda będzie większa niż nasze możliwości na tym odcinku związane z umacnianiem i podnoszeniem wału – mówi starszy brygadier Zbigniew Czempiński. – Wierzymy jednak, że uda się nam obronić ten wał, inaczej nasza praca nie miałaby sensu.
Tego optymizmu nie podzielają wszyscy strażacy, szczególnie miejscowi, którzy pamiętają przerwanie się tego wału w maju. Początkowo wyrwa miała nie więcej jak 75 m, teraz trzeba było „łatać” aż 430 m. Siła wody jest więc ogromna, pękniecie wału to tylko kwestia czasu… 50 na 50 – tak oceniają swoje szanse.
Czas pokaże, który scenariusz się sprawdził. Oby ten optymistyczny…
Wilków już się nie broni...5 czerwca godz. 15.00
Wał w Zastowie Polanowskim przestał bronić Powiśla około 2:30 w nocy. Woda przelewa się przez poszarpaną na około 30 metrowym odcinku koronę wału, zalewając miejscowości poszkodowane przez pierwszą falę powodziową.
- Sytuacja nie jest dobra dlatego, że w Wiśle wody przybywa coraz szybciej – mówi starszy kapitan Ireneusz Kotowski rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim. – Nie są optymistyczne również prognozy – okazuje się, że woda ma być o 15 cm wyższa niż ostatnia fala powodziowa.
To może oznaczać, że teren objęty powodzią – jeżeli woda się będzie stale podnoście – może być większy niż poprzednio.
- W tym momencie na terenie, który uprzednio zalała woda stoją cały czas podsiąki. Nadchodząca woda nie będzie miała czego wypełnić i być może będzie przemieszczać się dalej. Mamy tylko taką nadzieję, ze ta fala będzie krótka, Wisła będzie szybko opadać i woda nie dojdzie dalej niż podczas poprzedniej fali powodziowej.
Ewakuacja ludności na tym terenie została ogłoszona jeszcze w piątek 4 czerwca, ale niewiele ludzi z niej skorzystało, większość wolała zostać w domach, w których już zaczęli porządki. Teraz, jeżeli sytuacja się nie poprawi, czeka ich kolejna tragedia – po raz drugi fala powodziowa zaleje ich mieszkania…
Wciąż broni się wał w Kępie Gosteckiej i Kępie Choteckiej
To najsłabszy odcinek wału w całym powiecie opolskim. Tu również sytuacja jest bardzo trudna, gdyż woda szybko się. Mimo to strażacy wspierani przez mieszkańców wciąż pracują przy podnoszeniu korony wału i umacnianiu jego podstawy, gdy tylko pojawiają się podsiąki. Ich pracę wizytował w południe minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller.
- To jest ostatni odcinek wału w powiecie, który mógłby ulec przelaniu, więc bronimy go wszystkimi siłami – mówi starszy kapitan Ireneusz Kotowski.
Nie odpoczywa również Parchatka
Zagrożone są również wały w Parchatce. Tu przy pracach umocnieniowych pracuje w trybie ciągłym 80 strażaków. Jak informuje zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Puławach Krzysztof Morawski Wisła na tym odcinku ma osiągnąć poziom 680 cm. Fala kulminacyjna spodziewana jest w poniedziałek 7 czerwca i może wynosić nawet 740 cm.
- Wały są już bardzo nasiąknięte. Cały czas liczymy się z możliwością przelania i przerwania wału w Parchatce – mówi starszy kapitan Krzysztof Morawski. – Takie ryzyko występuje w każdej chwili i my się z tym liczymy, że mieszkańcy mający swoje domy bezpośrednio przy wale, będą w pierwszej kolejności zagrożeni. Ta woda może być wyższa niż pierwsza fala – takie prognozy do nas docierają i bierzemy je pod uwagę.
W Kazimierzu Dolnym mimo wysokiej wody na Wiśle nie ma zagrożenia powodzią.
Sytuacja na Powiślu jest tragiczna. 7 czerwca, godz. 16.20
Woda po raz drugi zalała gminę Wilków w 95% i wciąż posuwa się dalej. Początkowo ta druga fala powodziowa miała być dłuższa lecz niższa. Jest odwrotnie. Woda zamiast opadać, rośnie, nikt nie ma pojęcia skąd ona się bierze. Ludzie załamują ręce.
- Poprzednim razem Las Dębowy i Braciejowice były jedynie podtopione, teraz istnieje groźba zalania tych terenów - tłumaczy Ireneusz Kotowski, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim. - Fala jest dużo wyższa, przez co tej wody jest więcej.
Polanówka i Wólka Polanowska, choć wtedy uniknęły zalania, tym razem moze byż różnie. Te wsie są zagrożone przez rzekę Chodelkę. Podczas pierwszej fali pękł tam wał, na szczęście dla tych miejscowości, pękł od strony rozlewiska. Jednak woda wpływająca przez tą wyrwę osłabiła wał również po drugiej stronie rzeki. Dlatego teraz tam też trwa walka o utrzymanie wału, by woda nie zalała tego co zostało, bo wtedy zalane zostanie 100% gminy Wilków.
- W Kępie Gosteckiej jest bardzo źle, w tym momencie tam już nie ma wałów, są worki, piach, włóknina i folia - mówi Ireneusz Kotowski. - Wszystko jest pokryte workami. Jeśli więc woda nie będzie opadała w miarę szybko, to może być różnie. W każdej chwili może nastąpić osunięcie.
Ostatnia noc była tragiczna, ponieważ woda przelewała się przez podwyższenia na wale. Jednak udało się, zwyciężyli. Jak mówi Ireneusz Kotowski, na koronie wałów jest jedno wielkie błoto, a pracujący tam strażacy lgną po kolana w błocie.
Prognozy nie są dobre, w Zawichoście nadal woda rośnie. A to oznacza, że i u nas nie opadnie tak szybko. (Ines)
Aktualizacja: 7 czerwca, godz. 17.45
Na jaką pomoc będą mogli liczyć powodzianie, gdy wielka woda, która zalał ich domostwa po raz drugi opadnie? By dowiedzieć się tego zadzwoniliśmy do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Lublinie. Oto informacje jakie uzyskaliśmy:
Jakie działanie będą prowadzone gdy woda już opadnie?
Na początku wiele będzie zależało od natury, ponieważ część wody z zalewiska sama odpłynie, gdy tylko obniży się poziom Wisły. Duża część wody w ten sposób spłynie samoistnie, natomiast z terenów niżej położonych woda będzie wypompowywana, aż do całkowitego osuszenia. Na końcu wypompowana zostanie woda z piwnic oraz z zalanych domów, bo z tego typu miejsc woda sama nie spłynie.
Pogłoski dotyczące zagrożeniem chorobami nowotworowymi na zalanych terenach nie są prawdziwe.
Nie ma takiego zagrożenia. Jest zagrożenie epidemiologiczne, jak zwykle na tego typu terenach. Jednak zarówno po pierwszej fali, jak i po tej, jak już wszystko zostanie doprowadzone do ładu, na miejscu będą działały służby sanitarne oraz weterynaryjne, które będą nad tym wszystkim czuwać.
Na jaką pomoc mogą liczyć powodzianie z gminy Wilków?
Prawdopodobnie gmina Wilków znajduje się na rządowej liście 14 gmin, które dostaną w sumie 600 mln zł na odbudowę infrastruktury lokalnej. Program pomocy dla gmin, które najbardziej ucierpiały w wyniku powodzi będzie wdrażany przez dwa lata. Najpierw odbudowywane będą placówki oświatowe i zdrowotne oraz stacje uzdatniania wody. Środki będą również przeznaczone na odbudowę dróg i mostów. Gminy nie będą musiały dokładać do tego programu. (Ines)
W Szczekarkowie padł wał na Chodelce. 7 czerwca, godz. 22.15
Wał na rzece Chodelce w miejscowości Szczekarków został przerwany. Miało to miejsce dziś wieczorem, między godziną 19.00 a 20.00. Woda teraz wlewa się na tereny, które jeszcze nie były zalane, m.in. na Kolonię Szczekarków. Nie wiadomo jednak dokąd ona dotrze i jak dużo jej będzie. Jednak prognozy są bardzo złe.
- Jest to najwyższa fala, jaka kiedykolwiek tu była i jeśli Wisła nie będzie opadać, to ta woda wciąż będzie się posuwać dalej - mówi Ireneusz Kotowski, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim. - Być może będą zagrożone takie miejscowości jak Żmijowiska, Kosiorów, Wólka Polanowska, Polanówka i Dobre.
Gdyby tak się stało, z gminy Wilków nie zostało by już nic. Jedyna wioska, która na tą chwilę nie jest zagrożone, to Rogów. Jest to oczywiście najbardziej pesymistyczny scenariusz z możliwych, ale niestety po ostatnich wydarzeniach nie możemy powiedzieć, że nierealny.
- Jutro zostaną podjęte działania na tym wale w Szczekarkowie w postaci łatania tej wyrwy za pomocą śmigłowców, które będą spuszczały takie olbrzymie worki z piaskiem - mówi Ireneusz Kotowski. - Teraz pozostaje pytanie, ile jeszcze ta woda zrobi spustoszenia przez noc. (Ines)
Wał w Kępie Gosteckiej uratowany. Noc była ciężka. 8 czerwca, godz. 10.40
W Kępie Gosteckiej noc minęła bardzo pracowicie. Tam cały czas trwały prace przy podwyższaniu i umacnianiu wału, bo woda przedzierała się przez jego koronę.
- Była to prawdziwa walka z czasem - mówi Ireneusz Kotowski. - Ale udało nam się tą walkę wygrać. Nad ranem woda opadła tam o kilkanaście cm. To dopełniło sukcesu.
Jednak jak tłumaczy Ireneusz Kotowski, wały w Kępie Gosteckiej są strasznie dziurawe. - Tego się nie da opisać. Naprawdę.
Teraz najważniejsza pozostaje kwestia, jak długo ta woda będzie się utrzymywać w tych wałach, bo niestety jeśli potrwa to zbyt długo, może nastąpić rozmyciewału od strony podstawy. Ale mamy nadzieję, że tak się nie stanie, że ta woda będzie się obniżała, że te miejscowości uda obronić. (Ines)
Walka z wielką wodą na Powiślu nadal trwa. 8 czerwca, godz. 11.20
Wczoraj wieczorem wał na rzece Chodelce w miejscowości Szczekarków został przerwany. Dziś woda z Chodelki w dalszym ciągu wypływa na tereny jeszcze nie zalane.
- Będziemy próbować tą wyrwę załatać - mówi Ireneusz Kotowski. - Pomóc ma nam w tym śmigłowiec, który będzie zrzucał Big Bagi, takie wielki worki z piaskiem. Teraz właśnie śmigłowiec zapoznaje się z terenem, no i niebawem okaże się czy da się taką akcję przeprowadzić.
Woda z Wisły zalała już dokładnie te same tereny co ostatnio, podczas powodzi majowej. Teraz przesuwa się dalej, gdyż fala jest o pół metra wyższa. Na szczęście, jeśli chodzi o Chodelką to nie sprawdzają się te najgorsze scenariusze.
- Obawialiśmy się o Kosiorów, Dobre czy Wólkę Polanowską - mówi Ireneusz Kotowski. - Na razie woda rozlewa się po terenach rolnych, na pola i lasy. Na chwilę obecną nie ma zagrożenia podtopienia tych miejscowości.
Przypomnijmy, że zagrożone powodzią miejscowości, które wczoraj wymieniał Ireneusz Kotowski, to: Kosiorów, Żmijowiska, Dobre, Polanówka i Wólka Polanowska. (Ines)
Walka o Dobre - 8 czerwca, godz. 16.10
- To jest jedna wielka tragedia - mówi załamany Grzegorz Teresiński, wójt gminy Wilków. - To czego woda nie zalała wcześniej, zalewa teraz.
Po przerwaniu wału na Chodelce zagrożone są kolejne miejscowości, m.in. Wólka Polanowska i Dobre. Trwa walka o uratowanie tych wsi. Jest bardzo ciężko.
- Cały czas walczymy - mówi Grzegorz Teresiński. - Jest tam straż, wojsko, są mieszkańcy. Nie wiadomo jak ta walka się skończy. Woda oszukuje nas systematycznie już od trzech tygodni, więc wszystkiego można się po niej spodziewać.
Nie zapominajmy, że powodzianie wciąż potrzebują pomocy. Najbardziej potrzebne są środki czystości, żywność o długim terminie przydatności, obuwie i buty gumowe.