Czym jest Misja Archeologiczna w Chodliku? Jest to ekspedycja badawcza Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk. Część projektów badawczych realizowanych jest z ramienia lub przy współpracy z warszawskim oddziałem Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. A wszystko zaczęło się w 2008 roku, kiedy to dr Łukasz Miechowicz, odkrył w lesie graniczącym z Chodlikiem rozległe wczesnośredniowieczne cmentarzysko kurhanowe.
- W 2010 roku rozpoczęliśmy badania wykopaliskowe, a właściwe jednego nasypu kurhanowego – mówi Łukasz Miechowicz, kierownik badań, archeolog. - Okazało się, że odkryty przez nas pochówek jest niezwykły i nie posiada bliższych analogii. Składały się nań przepalone szczątki kostne ludzkie, jak i zwierzęce. Analizy antropologiczne i archeozoologiczne wykazały, że na szczycie badanego przez nas kurhanu rozsypano spalone, zapewne na jednym stosie, szczątki człowieka oraz konia. W grobie znaleźliśmy elementy rzędu końskiego, a także fragmenty naczyń glinianych podobnych do tych, jakie odkryto na grodzisku w Chodliku. To, że cmentarzysko to należy wiązać z reliktami osadnictwa i ludźmi, którzy żyli w okresie wczesnego średniowiecza w pobliskim grodzie i otaczających go osadach potwierdziły dalsze wykopaliska prowadzone przez nas w kolejnych trzech sezonach badawczych.
W latach kolejnych przebadane zostały dwa kurhany oraz przestrzenie wokół nich. Odkryto kolejne pochówki z końmi oraz szereg zabytków, w tym dalsze elementy rzędu końskiego, okucie rzemienia o analogiach karolińskich, duże fragmenty bogato zdobionych naczyń glinianych. To nie wszystko.
- Wokół kurhanów, na tzw. Bartosiowej Górce, natrafiliśmy na pochówki płaskie w postaci szczątków kostnych złożonych w płytkich, nieckowatych jamach – opowiada dr Łukasz Miechowicz. - Natrafiliśmy też na skupiska przepalonych szczątków ludzkich rozsypanych bezpośrednio na powierzchni użytkowej cmentarzyska. Być może są to ślady nierozpoznanych dotąd elementów obrządku pogrzebowego dawnych, pogańskich jeszcze Słowian.
W czasie czterech lat badań zawiązała się prawdziwa ekipa badawcza, która obecnie tworzy Misję Archeologiczną w Chodliku. W każdym sezonie badaczom towarzyszą również studenci z Instytutu Prahistorii UAM w Poznaniu, którzy do Chodlika przyjeżdżają w celu odbycia praktyk wykopaliskowych.
- Przez ten czas podjęliśmy również dalsze kroki i projekty – mówi dr Łukasz Miechowicz. - Dzięki grantowi Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego możliwe było przeskanowanie całego obszaru Kotliny Chodelskiej z powietrza, dzięki tzw. technologii LiDAR. Dzięki temu odkryliśmy kolejne, zupełnie dotąd nieznane cmentarzyska kurhanowe oraz ukryty w lesie tajemniczy wał, długi na ponad pół kilometra. Na jego powierzchni znaleźliśmy fragmenty naczyń glinianych oraz wczesnośredniowieczny topór. Wał również datujemy na okres wczesnego średniowiecza. Jest to tzw. wał podłużny, nieznany dotąd element fortyfikacyjny i zapewne o znaczeniu symbolicznym.
Oprócz tego ekipa archeologów podjęła również działania na grodzisku w Chodliku. Są to m.in. prace dokumentacyjne. Opracowano bowiem trójwymiarowy model grodziska oraz podjęto pierwsze kroki w celu objęcia całego obszaru grodziska badaniami nieinwazyjnymi.
- Niestety nasze działania i badania są ograniczone poprzez fundusze – mówi dr Łukasz Miechowicz. - Tak naprawdę pieniędzy na naukę jest bardzo niewiele. Instytuty PAN ledwie przędą i środków wystarcza im w głównej mierze na przetrwanie. Na badania stricte naukowe pieniędzy nie ma. Wyjściem są granty badawcze. Dzięki jednemu z nich MKiDN udało nam się przebadać Kotlinę Chodelską nieinwazyjnie. Niestety na badania wykopaliskowe uzyskanie środków finansowych jest o wiele trudniejsze. Zdobicie grantu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z puli NCN graniczy nieraz z cudem, procedury są zawiłe, zaś oczekiwanie na decyzje trwa pół roku. Dlatego też zawsze szukaliśmy mecenasów naszych badań i sponsorów prywatnych. W latach 2012-2013 wspierała nas skromnymi środkami spółka PGE Dystrybucja S.A. Później jednak kontakt się urwał i finansowania nie mieliśmy już w ogóle. Wspiera nas na szczęście Gmina Karczmiska, dzięki której mamy świetną bazę w postaci budynku dawnej szkoły podstawowej w Chodliku.
Za co więc są prowadzone obecnie badania w Chodliku? Skąd środki na ich finansowanie?
- Za naszą pracę nikt nam nie płaci, co więcej często część kosztów badań musimy pokrywać z własnej kieszeni – opowiada dr Łukasz Miechowicz. - Ostatnimi czasy padł pomysł, by wykorzystać potencjał „crowdfundingu” tj. finansowania społecznościowego. Idea ta jest popularna na Zachodzie, u nas dopiero pojawiła się ostatnio. Jako platformę do zbiórki pieniędzy na badania wybraliśmy portal PolakPotrafi.pl. Chcieliśmy zebrać minimum 5 tys. zł, by dokonać analiz i konserwacji pozyskanego w tym sezonie materiału zabytkowego. Jednak odzew i wsparcie społeczeństwa nas bardzo pozytywnie zaskoczyło. Po miesiącu zbiórki zebraliśmy już prawie 10 tys. zł, co pozwoli na dogłębną konserwację zabytków, specjalistyczne analizy części materiału czy rozpoczęcie kolejnego sezonu bez martwienia się np. o pokrycie kosztu paliwa, by dojechać na stanowisko. Jeżeli uzbieramy kolejny próg, tj. 15 tys. zł ruszymy z badaniami kolejnych stanowisk zagrożonych, tak by uratować wiedzę, jaką w sobie kryją. Chcemy przebadać ratowniczo bardzo niszczone cmentarzysko kultury łużyckiej w Trzcińcu oraz zadokumentować wał podłużny odkryty przez nas w lesie nieopodal grodziska. Jest on również niszczony przez wybieranie piasku. Chcemy zadokumentować jego przekroje i prześwietlić nieinwazyjne, co będzie podstawą do objęcia pełną ochroną konserwatorską. Chcemy również wykonać datowanie C14 pobranych z badanego przez nas cmentarzyska próbek kości i węgli drzewnych. Pozwoli nam to precyzyjniej osadzić je w czasie. Na pewno też postawimy na popularyzację i zorganizujemy zajęcia z archeologii dla dzieciaków z okolicznych wiosek i Gminy Karczmiska.
Badania prowadzone w Chodliku może wesprzeć każdy. Choć czasu pozostało już niewiele. Projekt zostanie ufundowany 25 listopada 2014 roku. Chcesz pomóc? Możesz to zrobić tu.
Plany na przyszłość badacze mają ogromne. Tym bardziej cieszy fakt, że udało się uzbierać fundusze na poszczególne zadania.
- W najbliższym czasie będziemy na pewno kontynuować badania niezwykle intrygującego cmentarzyska w Chodliku – mówi dr Łukasz Miechowicz. - Chcemy rozpoznać do końca uchwycone przez nas pochówki płaskie. Pod cmentarzyskiem wczesnośredniowiecznym odkryliśmy również relikty znacznie starszego osadnictwa z okresu neolitu i epoki brązu. Również chcemy określić jego zasięg oraz formę. Na pewno będziemy badać również odkryty przez nas wał podłużny.
Kolejny projekt to objęcie obszaru grodziska w Chodliku badaniami nieinwazyjnymi. Pierwsze próby wykorzystując metodą elektrooporową już zostały poczynione, w miejscu gdzie na fotografiach lotniczych zarysował się na majdanie grodziska zarys budynku.
- Wyniki tego badania są niezwykle intrygujące, lecz z powiedzeniem czegoś więcej musimy nieco poczekać – mówi dr Łukasz Miechowicz. - Wiosną będziemy kontynuować w tym miejscu dalsze badania przy użyciu tzw. magnetyki oraz georadaru. Razem z Gminą Karczmiska przygotowujemy również projekt objęcia obszaru grodziska szeregiem działań mających na celu zarówno zabiegi konserwatorskie, jak też popularyzacyjne.
W ramach tego projektu planowane jest wycięcie części drzew z jego wałów oraz majdanu, gdyż ich korzenie niszczą znajdujące się tam konstrukcje drewniane. Na grodzisku stanie również szereg tablic edukacyjnych pokazujących zarówno wyniki badań archeologicznych grodziska oraz otaczających go osad, jak też rekonstrukcję życia codziennego i zwyczajów dawnych Słowian.
Polak potrafi
Co zrobić, gdy nie ma się funduszy na prowadzenie badań? Przerwać je? Zakończyć? Ależ nie! Trzeba na nie zebrać pieniądze. W jaki sposób? Badacze z Misji Archeologicznej w Chodliku znaleźli idealne rozwiązanie. Pomóc możesz również Ty.