Od czasu jego śmierci minęło pełnych 67 lat. Nie zabili go bolszewicy w wirze wojny 1920 roku. Nie uległ Niemcom ani podczas kampanii wrześniowej, ani w Auschwitz, ani w czasie powstania warszawskiego, ani podczas walk we Włoszech.
Zginął dopiero po wojnie w wolnej niby Polsce zamordowany strzałem w tył głowy przez Polaków oddanych nowej „ludowej” władzy. Człowieka można zniszczyć, ale nie można go pokonać pisał Ernest Hemingway. Pamięć o rotmistrzu Pileckim – jednej z kilku najwybitniejszych postaci ruchu oporu czasu II wojny światowej w Europ – dopiero w czasach nam współczesnych po unieważnieniu wyroku śmierci w 1990 roku przywracana jest polskiej świadomości społecznej.
- Dzisiaj, kiedy pochylamy się nad historią postaci wzniosłych jak rotmistrza Pileckiego to wpisujemy ich nie tylko w historię zrywu narodowościowego, historię walki o wolną Polskę. Wpisujemy ich w historię tej ludzkiej wyższości, tego ludzkiego piękna, które pośród dramatu obozu koncentracyjnego, wojny, więzień służb bezpieczeństwa nie złamało jego charakteru, ale wykuło to, co najszlachetniejsze: wierność i przywiązanie do tego, co prawdziwe, co piękne, co wolne, co szlachetne, co prawdziwie ludzkie – powiedział podczas homilii ks. Tomasz Trafny.
Maleńki Kazimierz Dolny uhonorował tego wielkiego Polaka nadając mu cztery lata temu tytuł honorowego obywatela. W ostatnią niedzielę 7 czerwca w lapidarium za Farą wmurowano tablicę pamiątkową poświęconą Witoldowi Pileckiemu, którą odsłoniły jego dzieci Zofia Pilecka – Optułowicz i Andrzej Pilecki oraz poseł na Sejm RP Małgorzata Sadurska.
W uroczystościach z udziałem przedstawicieli lokalnych władz samorządowych – wicestarostą powiatu puławskiego i burmistrzem Kazimierza na czele – uczestniczyli oprócz dzieci rotmistrza Pileckiego także jego wnuki i prawnuki.
- Jak to jest mieć w rodzinie takiego bohatera? – zastanawia się wnuczka rtm. Pileckiego Małgorzata Kosior Siemińska, córka Zofii Pileckiej - Optułowicz . – To zobowiązuje, budzi chęć by być silnym, nie ulegać byle czemu, posiadać własne zdanie. Moja mamusia bardzo często mówiła: „Co? Nie dasz rady? Dasz radę. Ty jesteś wnuczka rotmistrza Pileckiego” I koniec. Każda góra do zdobycia! Nie było taryfy ulgowej, ale to chyba dobrze.
Pałeczkę reprezentowania rodziny Pileckich przejmuje trzecie już pokolenie.
- Być wnukiem rotmistrza Pileckiego to rodzaj obowiązku, który na nas spada – mówi Krzysztof Kosior, syn Małgorzaty. – Jest też pewnym zaszczytem, ale nie jest to znowu takie łatwe – jak nie jest łatwe, by znaleźć środek pomiędzy byciem dumnym z takiej postaci a świadomością, że to nie jest w żadnym wypadku moja zasługa czy mojej rodziny, to tylko tak się złożyło, że łączą nas więzy krwi…
- Myślę, że rotmistrz Pilecki to jest wspaniały przykład i dla mnie, i dla całej naszej rodziny, i dla ludzi ogólnie – mówi Krzysztof Kosior. – Myślę, że każdy może życiorys mojego dziadka chociaż trochę poznać i znaleźć w nim coś dla siebie. On symbolizuje losy naszej ojczyzny i bardzo wielu rodzin, które mają swoich bohaterów, o których się nie mówi. Losy żołnierzy wyklętych i tych z czasów II wojny światowej i opozycji wobec najeźdźców w każdych czasach splatają się w tej postaci.
Uroczystości, podczas których licznie uczestniczyli przedstawiciele lokalnej społeczności oraz poczty sztandarowe wielu szkół i instytucji uświetniła recytacja wiersza Juliana Tuwima w interpretacji aktora Artura Dziurmana. Przed tablicą Pileckiego złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze.
Młodzież uczestnicząca w grze miejskiej o rotmistrzu Pileckim z rąk Zofii Pileckiej – Optułowicz i Andrzeja Pileckiego otrzymała dyplomy z tytułem Kazimierskiego Strażnika Pamięci. Grę zorganizowali nauczyciele i młodzież Gminnego Zespołu Szkół i Zespołu Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza w Kazimierzu Dolnym.
W budynku starej wozowni przy Farze odbyło się spotkanie z Zofią Pilecką – Optułowicz i Andrzejem Pileckim.
Uroczystości oficjalne zakończył wspólny piknik na plebanii.