Pałacowe Wieczory Poezji

Udostępnij ten artykuł

Jak zachodzi słońce nad Wisłą przed pałacem Cywińskich w Piotrawinie? Mogli się o tym przekonać ci, którzy przybyli tu na wieczór poezji Ewy Dunaj.

Poezja Ewy Dunaj z tomiku „Pochwała ciemnych godzin” wpisywała się w piotrawińskie godziny mroku, żegnając słońce zasypiające w zawiślańskim Solcu i próbując obudzić jeden z dwóch księżyców, które w Kazimierzu tak wysławiała Kuncewiczowa. Wprawdzie żaden z nich nie dał się skusić, by osobiście zawisnąć nad tarasem pałacu Cywińskich, gdzie miało miejsce spotkanie – „bo ciemność jest szybsza od światła i nigdy celu nie chybia” – ale pośrednio dało im się zaprawić atmosferę na iście księżycową. 

- To, co się dzisiaj w budynku odbywa, tutaj w pałacu w Piotrawinie po raz pierwszy, jest w zasadzie kontynuacją tradycji tego miejsca. Przed wojną były tu różne wydarzenia kulturalne i to jest zwiastun tego, co od nowa tu powraca – mówi obecny właściciel.

Spotkanie w pałacu piotrawińskim z poezją było w istocie spotkaniem także z filozofią, ponieważ tutaj swoje obrady przenieśli uczestnicy VIII Zlotu Filozofów prof. Jadwigi Mizińskiej.

- Jedna ma na imię Sophia, druga ma na imię Klio – Poezja w osobie Ewy. Miłosz mówi: „Piękna i wiecznie młoda jest Philosophia i stowarzyszona z nią w służbie dobrego Poezja; ich czas jest niezmierzony, przyjaźń nie zna granic.” Więc to jest oczywiste, że my jesteśmy zbratani z Poezją, ale mało nam tego – chcemy rozszerzyć sobie krąg rodzinny i myślę, że trzecią stroną tego sprzymierzenia jest Historia – mówiła podczas spotkania prof. Jadwiga Mizińska. – Wielki wspaniały poetycki francuski filozof Bergson powiada, że istnieć to być pamiętanym. Coś istnieje o tyle i tak długo, dopóki jest pamiętane. A ja sobie pozwoliłam dopisać sobie drugą część tej definicji i ona by brzmiała: istnieć to być pamiętanym i pamiętającym.

Tak więc podczas spotkania niepodzielnie z Poezją i Filozofią królowała Historia obecna w piotrawińskim pałacu przywróconym niedawno do przedwojennej świetności. Atmosfera wieczoru przypominała poniekąd przedwojenne spotkania kazimierskich artystów z kręgu prof. Prusza. Pani Profesor w rustykalnym kapeluszu i koronkach inicjowała unię tych trzech władczyń przypieczętowaną symbolicznymi węzłami barwnych szali i układaną ad hoc rotą ślubowania oraz nie mniej spontanicznym polonezem. A okna dawnej rezydencji Cywińskich płonęły długo w noc…

Data publikacji:

Autor:

Komentarze