Stary kirkut przy ulicy Lubelskiej. Dziś na jego terenie - od wczesnych lat 50. XX w. - istnieje boisko szkolne. Cmentarz upamiętnia stylizowana macewa usytuowana przed murem boiska. Pytanie: czy to wystarczy?
Kirkut - utworzony przy Lubelskiej zapewne wraz z powstaniem gminy żydowskiej w Kazimierzu - zamknięto ostatecznie w latach 50. XIX w.
- To bardzo stary cmentarz – mówi Marcin Pisula nauczyciel historii w Gminnym Zespole Szkół w Kazimierzu. – Jego historia sięga początków gminy żydowskiej w Kazimierzu, czyli XV – XVI w., nie ma dokładnych informacji, ponieważ dokumentacja została zniszczona podczas I wojny światowej.
Powstaje jednak pytanie, czy pierwsze pochówki Żydów kazimierskich miały miejsce właśnie na działce przy Lubelskiej?
- Nie ma na to bezpośrednich dowodów – pisze Paweł Sygowski w opracowaniu „Nieco informacji o Żydach, bożnicach i cmentarzach żydowskich Kazimierza Dolnego” dołączonym do „Koncepcji upamiętnienia starego cmentarza żydowskiego w Kazimierzu Dolnym” opracowanej 31 marca 2003 r. przez Towarzystwo Przyjaciół Kazimierza Dolnego wraz Wydziałem Architektury Politechniki Warszawskiej pod patronatem Urzędu Miasta Kazimierza Dolnego. – Wzmianki źródłowe wspominają istnienie w Kazimierzu kirkutu w roku 1568, ale istniejący do wojny stary cmentarz właściwie wspominany jest bezpośrednio dopiero w XVIII w.
Jak podaje Paweł Sygowski, cmentarz ten miał zostać zamknięty już w 1792 r. decyzją magistratu miasta na mocy zarządzenia Komisji Policji Obojga Narodów, która zalecała założenie nowego kirkutu w miejscu bardziej oddalonym od centrum. Sugerowano, by nowe miejsce pochówku powstało na Czerniawach, gdzie ostatecznie zostało założone w połowie XIX w.
- W wyniku odwołania się kahału przybyły z Lublina intendent policyjny Krajewski zezwolił na dalsze użytkowanie kirkutu – pisze Sygowski. – Ostatnia odnotowana pochowana tu osoba to słynny cadyk – założyciel kazimierskiej dynastii chasydzkiej Jezechiel ben Cwi Hirsz Taub, zmarły w 1856 r. w wieku 87 lat.
Ezechiel Taub, uczeń słynnego Widzącego z Lublina – cadyka Jakuba Horowitza, przywódcy ruchu chasydzkiego, także był znany w całej Polsce. Jak wspomina Chaim Minc, finansista i krewny Fajersztejnów, cytowany w książce Andrzeja Jaworskiego i Bohdana Strynkowskiego „Żydzi kazimierscy”, dokonywał on cudów: z miejscowych rzemieślników wypędzał demony i dybuki, a nawet zatrzymał bieg wzburzonego po ulewach Grodarza i uchronił miasto przed powodzią. Przede wszystkim zasłynął z własnych kompozycji muzycznych, tworząc charakterystyczną dla kazimierskich Żydów tradycję śpiewania.
Właśnie reb Ezechiela Tauba chcieliby upamiętnić w Kazimierzu jego potomkowie. Sądzą, że szczątki ich wielkiego przodka wciąż tkwią pod płytą szkolnego boiska przy Lubelskiej. Czy to prawda?
- Cmentarz został zniszczony przez Niemców podczas II wojny światowej – twierdzi Marcin Pisula historyk. – Część płyt, które znajdują się obecnie w Ścianie Płaczu w Czerniawach, też jest z tego cmentarza, bo to z nich została zrobiona droga do siedziby gestapo oraz do szaletów publicznych – Niemcy tak chcieli upokorzyć kazimierskich Żydów.
Niszczenie cmentarza przy Lubelskiej widać doskonale na filmie z 1940 "Kazimierz nad Wisłą, Puławy i Dęblin 1940 rok", chociaż niektóre ujęcia z Kazimierza zostały tam błędnie oznaczone. Zbocze Góry nad Sitarzem, które pierwotnie schodziło łagodnie do samej ulicy, zostało ścięte i wyrównane, tworząc rozległy plac. Widoczne są hałdy ziemi i podcięta skarpa. Przy tarasowaniu zbocza pracują młodzi chłopcy, którzy w innym momencie tego samego filmu pokazani są z okien kazimierskiej szkoły podczas ćwiczeń z bronią. W czasie prac na kirkucie pilnują ich żołnierze niemieccy z opaskami ze swastyką na rękawach. Nie przeszkadza to jednak dziewczętom flirtować z tymi robotnikami…
Dalsze zniszczenie tego miejsca nastąpiło już po wojnie.
- Konsekwencją częściowej dewastacji starego kirkutu i braku prawnych jego opiekunów po wojnie było wykorzystanie w latach 50. XX wieku wschodniej jego części, o szerokości 5 m, do wystawienia zachodniego skrzydła szkoły. Pochówki w tym miejscu zostały zniszczone. Fakt ten zadokumentowano w 2004 r. w trakcie nadzoru archeologicznego nad pracami ziemnymi związanymi z zabezpieczeniem fundamentów zachodniego skrzydła szkoły. W wykonanych w tym celu wykopach widoczne były pochówki przecięte wykopem wykonanym w celu osadzenia fundamentu szkoły. Po konsultacji z Gminą Wyznaniową Żydowską w Warszawie kości pozostawiono w dnie wykopu – mówi Edmund Mitrus, archeolog przeprowadzający w tym miejscu kilkakrotnie prace wykopaliskowe.
Z tego wynika, że usunięte zostały tylko pochówki i nagrobki z miejsca, gdzie w 1954 r. stanęło zachodnie skrzydło szkoły.
- Dalsza niwelacja większości pozostałej części cmentarza (podcięcie skarpy terenowej z usunięciem pochówków i nagrobków) nastąpiła wkrótce w celu przygotowania terenu pod boisko szkolne – czytamy u Sygowskiego. – Do wykonania muru ogrodzenia boiska i muru wzmacniającego utworzoną skarpę, a także zapewne do wzniesienia zachodniego skrzydła szkoły użyto również zachowanych jeszcze macew. Kilka ich fragmentów w murze ogrodzenia zwróconych jest literami do zewnątrz. Na jednej z nich (nagrobek Etel) widnieje według kalendarza żydowskiego data 5602 r , czyli rok 1842. Boisko zajmuje 3 /4 terenu cmentarza.
Wniosek z tego nasuwa się jeden: skoro teren ten został zniwelowany, to pod obecną płytą boiska nie powinno już być żadnych szczątków. Pochówki, które się zachowały, znajdują się jedynie na skarpie powyżej muru boiska od strony północnej – na pasie niewiele szerszym niż 10 m.
Jednak prace ziemne związane z zabezpieczeniem konstrukcyjnym zachodniego skrzydła szkoły i modernizacja boiska w 2008 r. pokazują, że jest inaczej, niżby się mogło wydawać.
- W czasie modernizacji boiska, po zdjęciu starej jego nawierzchni, zaobserwowano zarysy trzech grobów. Największy z nich znajdował się w środkowej części boiska, dwa pozostałe w jednej linii na zachód od niego. We wszystkich trzech zaobserwowano kości ludzkie. Pochówki pozostały na miejscu, ponieważ budowa nowej nawierzchni boiska nie wymagała obniżenia poziomu terenu, a judaizm zakazuje rozkopywania grobów. W dwóch mniejszych grobach stwierdzono, że zmarli zostali pochowani głowami na zachód. Grób trzeci składał się z trzech części. Do prostokątnego, największego elementu o bokach 1,2 x 1,8 m przylegała od północy część o kształcie wydłużonego owalu, o długości ponad 2 m i szerokości 0,8 m, zaś od wschodu niewielki grób o bokach 90 x 30 cm. Można domniemywać, że północny owalny element jest grobem reba Ezechiela Tauba, zaś mały grób zawiera szczątki kogoś z jego rodziny, przedwcześnie zmarłego – może wnuka. Część południowa to prawdopodobnie wnętrze niewielkiego budynku, wzniesionego nad grobem, szanowanego w społeczności żydowskiej cadyka, tzw. ohelu – mówi Edmund Mitrus.
W takim razie sprawa boiska wygląda zupełnie inaczej. To wciąż jest cmentarz.
O poszanowanie tego miejsca upominają się potomkowie reb Ezechiela Tauba – z Admorem Modrzycem cadykiem z Izraela na czele – reprezentowani przez Meira Bulkę z J – Generation – organizacji zajmującej się odnowieniem dziedzictwa żydowskiego.
- Dzisiaj rodzice posyłają dzieci do nowej szkoły, gdzie będą uczyły się tolerancji i wzajemnego szacunku – mówił Meir Bulka podczas konferencji prasowej na początku obecnego roku szkolnego. – Zobaczymy, jak dzieci będą się bawić na terenie boiska – cmentarza, który dla nas jest ziemią świętą. To oczywiste, że w ten sposób nie nauczymy ich tolerancji ani wzajemnego szacunku. To jest tak samo jak z cmentarzem katolickim. Nie wyobrażamy sobie boiska na cmentarzu!
Chasydzi w sprawie boiska spotykali się z władzami Kazimierza w ciągu ostatnich kilku lat kilkakrotnie.
- Po pierwsze chcemy odzyskać ten teren, by wybudować tam kaplicę – ohel. Zdaję sobie sprawę, że w Polsce jest prawo, które mówi, że na cmentarzu pochówek ma trwałość tylko 20 lat, a potem na tym miejscu można pochować kogoś innego. Ale tak nie jest w stosunku do społeczności żydowskiej. Żydowskie cmentarze są sytuowane na prywatnym terenie wykupionym przez każdą żydowską rodzinę do pogrzebania swojego członka rodziny – mówił Meir Bułka. Nie chcemy, żeby dzieci grały w piłkę na żydowskim cmentarzu. Chcemy, by boisko, gdzie bawią się dzieci, nie było na terenie cmentarza.
Rozmowy te nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu. W maju tego roku sprawa trafiła do sądu.
- Złożono pozew w sprawie bezczeszczenia zwłok ludzkich, miejsca pochówku oraz naruszenia uczuć religijnych potomków pochowanych tam osób – mówił podczas tej samej konferencji radca prawny Piotr Pawelec. – Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lublinie.
Jak gmina zamierza rozwiązać sprawę kłopotliwego boiska?
- To są sprawy trudne historycznie – mówi burmistrz Kazimierza Andrzej Pisula. – W tej chwili trwa postępowanie, które może pokaże kierunki rozwiązań tej kwestii. Ja sadzę, że jednak na końcu, staniemy sami jako kazimierzacy przed koniecznością podjęcia decyzji, co z tym faktem zrobić. Myślę, że potrzebne będą w tej sprawie konsultacje społeczne, które wytyczą sposób oraz pokażą ewentualną potrzebę zmian zagospodarowania tego terenu. Ja jestem spokojny o formalne sprawy związane z tym miejscem i o wszystkie działania gminy. Stosunki prawne i własnościowe są uregulowane, a wszystkie prace prowadzone były z poszanowaniem obowiązującego prawa. Natomiast chodzi tutaj o względy czysto ludzkie. To jest temat do rozwiązania nie tylko dla burmistrza, ale bardziej dla naszego społeczeństwa, burmistrz może być w tym względzie moderatorem.
Sprawę rozstrzygnie sąd.