- Rozpatrujemy likwidację fundacji z tego względu, że poczyniliśmy zobowiązania, żeby zorganizować imprezy, które się nie odbyły – mówi Maryla Miłek, prezes Fundacji BezMiar. - Mamy sponsorów, którzy nam zaufali i wierzą, że te imprezy się odbędą w przyszłości, a są tacy, którzy uznali, że skoro impreza się nie odbyła, mimo że np. zrobiliśmy ich gadżety, nie są chętni oddać tych pieniędzy. Więc jest to trudna sytuacja. Na szczęście naszych zwolenników, takich ludzi, którzy rozumieją, że działamy w trudnej sytuacji, że niektóre imprezy się nie odbyły, że nie możemy za nie oddać pieniędzy, jest dużo. I dopóki mamy tych ludzi, którzy nam pomagają, którzy chcą z nami pracować, no to robimy to, co robimy. No ale jeśli tych ludzi z jakiegoś powodu zabraknie, nie damy rady.
Jaka przyszłość czeka Fundację BezMiar? Czas pokaże. Na szczęście sama Nordikiada nie jest zagrożona. Ten rok pokazał organizatorom rajdów, że zainteresowanie, mimo trudnych warunków, jest duże. Ludzie chcą się spotykać w różnych miejscach, spędzać aktywnie czas. Poza tym jest spora szansa na rozwój również w terenach, gdzie do tej pory rajdów nie było.
- Jesteśmy pełni nadziei, że przyszły rok będzie lepszy - mówi Maryla Miłek. - Ważne jest też to, że my spotykamy się na dworze. Przestrzegamy wszystkich zasad bezpieczeństwa. Mamy maseczki, rękawiczki, przeprowadzamy dezynfekcje, trzymamy dystans. Chcemy jeszcze się spotkać na Mikołajki, i z nadricowcami, i z biegaczami, no ale to też czas pokaże, czy uda nam się to zrobić.
W sumie w tym roku odbyło się sześć rajdów, w których wzięło udział ponad 400 osób. W tym 12 osób było na wszystkich sześciu rajdach. W Parchatce zakończył się tegoroczny sezon. Były podziękowania, dyplomy, nagrody, tort i babeczki. I oczywiście rajd. Była też ogromna radość. Bo nordic walking łączy ludzi. I sprawia, że czujemy się lepiej.