Gazeta napisała:
- Stał tu i płakał. Łzy leciały mu po policzkach, z trudem mówił. On się nigdy nie skarżył, teraz też powiedział tylko, że siostry nie pozwoliły mu wrócić do domu. Nie oddały mu nawet brewiarza, mimo że bardzo o to prosił - mówi ojciec Cyryl z klasztoru Ojców Franciszkanów w Kazimierzu Dolnym.
Ponad 75-letni emerytowany ks. Józef Molikiewicz od połowy lat osiemdziesiątych mieszkał w domu zgromadzenia betanek w Kazimierzu Dolnym. Tu był jego dom. To tu miał dożyć swoich ostatnich dni.
Ks. Józef od dawna był już źle traktowany przez betanki. Bez przerwy dawały mu odczuć, że trzyma stronę ich przeciwników, a więc przełożonych kościelnych. Tych, którzy ośmielili się wyznaczyć nową przełożoną zgromadzenia betanek. Odwołaną przez Watykan siostrę Jadwigę miała zastąpić siostra Barbara Robak.
Betanki z Kazimierza nie pogodziły się z decyzją papieża i rok temu zabarykadowały się w siedzibie zgromadzenia. Przestały chodzić na msze, spowiadać się, przyjmować komunię. Nie przyjęły swojego przełożonego, metropolity lubelskiego abp. Józefa Życińskiego, zamknęły bramy przed księdzem z kolędą. Betanki bardzo liczyły, że Watykan wycofa się ze swojej decyzji i pozwoli siostrze Jadwidze w dalszym ciągu kierować zgromadzeniem. Z taką prośbą zwróciły się do Watykanu. Napisały o prywatnych kontaktach siostry Jadwigi z Duchem Świętym. Odpowiedź bardzo je jednak rozczarowała. Papież wzywał je do posłuszeństwa, poddania się woli przełożonych. Mimo tej prośby głowy Kościoła betanki wciąż barykadują się w budynkach zgromadzenia.
Nieoficjalnie mówi się, że jesienią kuria przestanie płacić za prąd i ogrzewanie.