Jaki jest ten nasz Kazimierz? Widokówkowe ujęcia Fary, Rynku ze Studnią, morelowej od zachodu słońca Wisły, migotliwego Wąwozu Korzeniowego przyciągają tu co roku liczne rzesze z daleka i bliska turystów spragnionych magii. Czy ją tu znajdują? Pewnie tak, bo nierzadkie są wypowiedzi, że miejsce to emanuje niezwykłą energią, pozwalającą wytrwać potem długie miesiące w molochu wielkiego miasta. Ale jeśli przypatrzeć się uważniej, niekoniecznie nawet zaglądając pod podszewkę, dostrzeżemy Kazimierz niemalże z czasów wydanych w roku 1933 „Dwóch księżyców” Marii Kuncewiczowej.
„Tymczasem malarz krążył po zaułkach, upatrując tematu. […]Uświadomił sobie na przykład, że to, co nieciekawej skądinąd płaszczyźnie nadaje kolor wytwornej makaty, że to jest właśnie – brud. Albo że niektóre fantastyczne kształty byłyby ordynarne, gdyby ich nie modelowało zniszczenie.”
Najgorsze jest to, że nie trzeba wcale krążyć po zaułkach jak malarz Paweł z opowiadania „Dziwna Rachel”, żeby dostrzec podobne obrazki z obecnego wieku. Centrum Miasteczka dostarcza nam ich w ilości nadmiernej: odpadające tynki kamienicy aptecznej, spękana i odrapana fasada Kamienicy Gdańskiej, zagrzybiałe przypory Kamienicy Górskich, ślepe okna popadającej w ruinę kamienicy na Senatorskiej. A to i tak tylko wybrane przykłady.
„Ciotka Walentyna niezmiernie bolała nad barbarią miasteczka: zakładała spółki, prezydowała komitety, urządzała koncerty. […] Wstręt do przykrego procederu Pawła potęgował w niej obawę kompromitacji tych miejsc, które obrała […] na siedlisko zacności. Jeżeli bowiem niechlujstwo i nędza miasteczka zostaną ujawnione światu za pośrednictwem Pawłowego pędzla, honor rodziny odniesie szwank podwójny.”
I tu dotykamy podobnej sprawy: poruszać ten temat publicznie czy nie poruszać? Jak to jest, że „honor rodziny odniesie szwank podwójny”, dopiero kiedy nazywamy rzeczy po imieniu, a nie kiedy je zauważymy i… nic nie zrobimy, by to zmienić?
Pokazujemy garść obrazków z Kazimierza, byśmy spojrzeli na nasze Miasteczko świeżym okiem i byśmy z wiosną – zima to dobry czas na przemyślenia i plany – podjęli trud zmian - każdy u siebie - i odsłonili na nowo piękno tego miejsca. Bo to jest nasz Kazimierz.