Na własne życzenie...

Udostępnij ten artykuł

Boisko w Urzędowie było dla Orłów szczęśliwe od zawsze. W ostatnią środę tragedii nie było, ale o dużym szczęściu mogą mówić tylko gospodarze.

Orły i Orzeł przed tym spotkaniem plasowały się w zupełnie innych rejonach ligowej tabeli. My zajmowaliśmy miejsce trzecie, gospodarze okupowali trzecie miejsce od końca. Ciężko jednak wydawać wiążące opinie po czterech kolejkach spotkań. Jedno jest pewne: nikt nie lekceważył drużyny z Urzędowa.

Gospodarze przypuścili atak na naszą bramkę już od pierwszych minut. Efektem tego był rzut rożny, a chwilę później kolejny, po którym jeden z napastników Orła strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Strata bramki w 3 minucie zupełnie rozkleiła nasz zespół. Akcje Orłów były wyjątkowo nieskładne i nie możemy tu usprawiedliwiać się małymi wymiarami boiska, bo jak wiadomo warunki były takie same dla obydwu drużyn. Nasz bramkarz Jarek Kosiak przyznał się, że poślizgnął się i jego interwencja przy utracie gola była spóźniona. Nie wiemy, czy miałby szansę obronić ten strzał, gdyby wszystko było OK (choć patrząc na to co wyprawiał w bramce w ostatnich spotkaniach, to chyba szanse były). Pierwszą groźną sytuację stworzyliśmy dopiero w 20 minucie, kiedy to Arkadiusz Tomaszewski trafił w poprzeczkę.

Gospodarze grali tak, jakby to oni przegrywali i kilkakrotnie poważnie zagrozili naszej bramce. Wreszcie i nasi ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków i po jednym z nich, w sytuacji sam na sam, 10 metrów od bramki bramkarz Orła sfaulował Arka Tomaszewskiego. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna – karny dla Orłów i... No właśnie, kartki bramkarz gospodarzy nie zobaczył, choć przepis wyraźnie mówi o jej pokazaniu w takim właśnie wypadku. Chciałbym dodać, iż mówimy tu o kartce czerwonej... Sędzia najwyraźniej uległ presji miejscowych kibiców jak można się domyślać...ze strachu. Nowe boisko w Urzędowie jest może trochę lepsze, ale o ogrodzeniu można tylko pomarzyć, że nie wspomnę o służbach porządkowych... Adam Kamola przymierzył i...piłkę wybił bramkarz miejscowych! Tak więc sprawiedliwości nie stało się zadość. 10 minut po tym zdarzeniu, na szesnastym metrze przed bramką Orła do piłki skakał Wojciech Starek, lecz znad głowy wypiąstkował mu ją bramkarz. Futbolówkę przejął Tomaszewski i z około 20 metrów wrzucił ją ponad wracającym golkiperem do bramki!

Po przerwie zawodnicy gospodarzy byli chyba jeszcze podminowani utratą prowadzenia, a w chamskich odzywkach wtórował im trener i coraz mniej trzeźwi kibice miejscowych. Sędzia główny (który z pewnością nie zaliczy tego występu do udanych) zaczął tracić kontrolę nad sytuacją. Kartki trzeba było pokazywać znacznie wcześniej... Od 58 minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika, lecz do samego końca wynik nie uległ zmianie. Sytuacje były (między innymi potężny strzał w słupek Artura Kubali) – brakowało wykończenia. Nie załamujmy jednak rąk, bo któż spodziewał się przed sezonem takiej dyspozycji Orłów?

ORZEŁ URZĘDÓW – ORŁY KAZIMIERZ 1-1 (1-1)
Bramki: Orzeł 3 – Orły :Tomaszewski 44.
Orły: Kosiak – Kamola, Rosołowski, Styła (58 Kubala), Kowalski, Starek (82 Ciucias), Moniuszko, Rożek, Skrzypiec, Tomaszewski, M. Berliński (80 Lewandowski).

Data publikacji:

Komentarze