W 1933 r. Kazimierz ogarnęła gorączka jubileuszowa. Miasteczko rocznicę sześćsetlecia koronacji króla Kazimierza Wielkiego postanowiło uczcić bardzo uroczyście. Miejscową szkołę nazwano imieniem króla Piasta, wydano przewodnik turystyczny, a rynek planowano przyozdobić stosownym pomnikiem.
- Niestety magistracka kasa musiała być mało zasobna, bo pomnik zdecydowano się wykonać miejscowymi siłami i z drewna, co wydaje się być despektem dla władcy, który przecież zostawił nasz kraj murowanym – czytamy w Brulionie Kazimierskim nr 1 z 2001 r. – Projekt pomnika wykonał młody, ale już cieszący się sławą artysta malarz Antoni Michalak. Realizację dzieła powierzono miejscowemu stolarzowi Edwardowi Ła-szanowskiemu.
Prace te realizowane także przez stolarza Franciszka Jeżewskiego prowadzone były pod kierunkiem mistrza rzeźbiarskiego Zygmunta Jarosława Czyżewskiego, dziadka Anny Walencik emerytowanej nauczycielki historii. Widzimy go w warsztacie przy pomniku w grupie mężczyzn z narzędziami stolarskimi. Stoi w cieniu z prawej. Mimo że pod monumentem leżą wióry, a mężczyźni dzierżą narzędzia stolarskie, nie jest to zdjęcie przy pracy – nie sprzyjałaby jej raczej białe koszule pod krawatem i garniturowe kamizelki, w jakie wystrojeni są nauczyciele zawodu Szkoły Rzemiosł Budowlanych, gdzie rzeźba powstała.
Pochodzący z Lublina Zygmunt Czyżewski przyjechał do Kazimierza wraz z żoną i czwórką dzieci w 1932 z Nałęczowa, gdzie prowadził pracownię rzeźby użytkowej. Skusiła go dobrze płatna posada nauczyciela zawodu w tutejszej szkole rzemiosł. Zamieszkał w drewnianym domku na Podzamczu. Tu przyszło na świat jego piąte dziecko – córeczka.
Na innych zdjęciach z lat dwudziestych i trzydziestych Zygmunt Czyżewski jest widoczny w całej okazałości – to średniego wzrostu, niepozorny raczej mężczyzna w garniturze, z niewielkim modnym wtedy wąsikiem typu toothbrush, z lekko odstającymi uszami i grzywką opadającą na czoło. Nie wygląda na żołnierza.
- To mój dziadek legun – mówi z dumą Anna Walencik, pokazując stare pożółkłe dokumenty, zdjęcia i kartki pocztowe, które dziadek przywiózł do domu z frontu.
Książeczka wojskowa świadczy jednoznacznie, że Zygmunt Czyżewski wstąpił do Legionów 25 sierpnia 1915 r. w wieku 25 lat. Dostał przydział do 4. Pułku Piechoty tzw. Czwartaków, a to oznacza, że brał udział w największej polskiej bitwie pierwszej wojny światowej pod Kostiuchnówką na Wołyniu. W lipcu 1916 roku oddziały Legionów Polskich stoczyły tam najkrwawszy w swojej historii, ciężki, trzydniowy bój. Polskie straty wyniosły 2 tysiące żołnierzy poległych bądź rannych.
- Rola 4 pułku w tej bitwie była początkowo drugorzędna; jego pozycje były słabo naciskane przez Rosjan. Później, kiedy nacisk ten był ogromny, lewe skrzydło zgrupowania legionowego czwartacy utrzymali do ostatnich chwil. Dla pułku najtrudniejszy był dzień 6 lipca. Groziło mu wówczas odcięcie, ale bohaterska postawa żołnierzy zapobiegła tej groźbie. To właśnie czwartacy ze wszystkich oddziałów legionowych ponieśli największe straty w czasie odwrotu. W bitwie pod Kostiuchnówką 4 pułk stracił 10 oficerów, a także 279 podoficerów i szeregowych – pisze Damian Kosiński w artykule „4 pułk piechoty Legionów, 1915–1917: organizacja i działania bojowe” w Przeglądzie Historyczno-Wojskowym nr 15 z 2014 r.
Zygmunt Czyżewski wyszedł z tej bitwy cało. Ranny został jednak miesiąc później podczas kolejnej rosyjskiej ofensywy. W książeczce wojskowej zapisano datę – 3 sierpnia 16 r. Nie było to jednak – jak można by się spodziewać – pod Rudką Miryńską, gdzie toczyły się główne walki, ale pod leżącą kilka kilometrów od Kostiuchnówki – Optową. W domu pani Anny opowiadano tajemniczo brzmiącą historię, że koledzy, by ratować Zygmunta, zakopywali go w ziemi po szyję. Po co? Dlaczego? Nie wiadomo.
15 sierpnia Czyżewski trafił o szpitala w Lublinie, a następnego dnia do domu uzdrowiskowego w Kamieńsku, gdzie powoli wracał do formy. Odesłano go do kadry 7 listopada, a już 26 listopada przeniesiono do służby werbunkowej w Zamościu. Do służby w czwartakach wrócił w czerwcu 17 r., by już w lipcu znowu znaleźć się w samym centrum wydarzeń. Legioniści zostali postawieni przed koniecznością złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec.
- Ojczyźnie mojej, polskiemu królestwu i memu przyszłemu królowi na lądzie, wodzie i na każdym miejscu wiernie i uczciwie służyć będę, że w wojnie obecnej dotrzymam wiernie braterstwa broni wojskom Niemiec i Austro-Węgier oraz państw z nimi sprzymierzonych – głosiła rota przysięgi.
Za namową Józefa Piłsudskiego większość żołnierzy III Brygady, w skład której wchodził 4 Pułk Piechoty, demonstracyjnie uchyliła się od złożenia przyrzeczenia 9 lipca 1917 i została aresztowana. Czy Czyżewski był w tej grupie? Wiadomo jedynie, że w sierpniu tego roku znalazł się w Warszawie. Rok później od sierpnia do listopada prze-bywał w Puławach i Nałęczowie. Czy jako wojskowy, czy jako cywil – nie wiadomo. W tym czasie ożenił się z nałęczowianką Aleksandrą Łuszczyńską i osiadł w Nałęczowie, gdzie znów zajął się rzeźbą użytkową. Tu mieszkał do 1932 r., gdy to wyjechał za pracą do Kazimierza, a rok później do Radomia, gdzie zatrudnił się w fabryce broni.
- Rzeźbił elementy broni, które służyły jako forma do odlewów – opowiada Anna Walencik. – Powodziło im się bardzo dobrze: mieli mieszkanie na Plantach z bieżącą wodą i WC, dzieci jeździły na kolonie i obozy harcerskie.
To był też czas nagród i zaszczytów „za pracę w dziele odzyskania niepodległości Polski”. Czyżewski otrzymał Krzyż Niepodległości w 1933 r. i Brązowy Krzyż Zasługi w 1938. Brał też udział w zjazdach legionistów.
Kolejna wojna sprawiła, że wrócił do Nałęczowa, gdzie prowadził pracownię rzeźbiarską i działał w konspiracji. 15?16? lipca 1943 r. został zastrzelony w czasie pacyfikacji Nałęczowa, podczas której na Majdanek wywieziono około tysiąca mężczyzn.
Wątek kazimierski w życiu Zygmunta Czyżewskiego wydawać by się mógł epizodyczny, ale z tym miejscem swoje losy związała jego córka Krystyna, która wyszła za mąż za Antoniego Walencika nauczyciela zawodu w szkole zawodowej, dziś noszącej imię swoje-go założyciela – Jana Koszczyca Witkiewicza. Tu od lat mieszka także jej córka emerytowana dziś nauczycielka historii Anna Walencik, która przypomniała historię swojego dziadka rzeźbiarza, legionisty i budowniczego Niepodległej…