Jesień w Kazimierzu to pusty rynek i wolne miejsca w kawiarniach, które w sezonie wypełnione są do ostatniego miejsca. Długie wieczory zachęcają, by usiąść w fotelu z dobrą książką i kubkiem gorącej herbaty. Ale czy koniecznie w domu? Idealnym miejscem na spędzenie wyjątkowego wieczoru są kawiarnie, znajdujące się w samym sercu Kazimierza – w rynku. Jest ich pięć, ale każda zupełnie inna, ma swoja historię, swoje tajemnice. Niepowtarzalna atmosfera miejsca, w którym są skupione, w pewien sposób okazała się wyzwaniem dla ich właścicieli, gdyż musieli się wykazać pomysłowością, by stworzyć kawiarnie jedyne w swoim rodzaju, miejsca pełne magii.
Kawiarnia „U Radka” jest jednym z najbardziej urokliwych lokali w całym Miasteczku, zwłaszcza gdy za oknem jest już ciemno. Wchodząc do środka, widzimy niewielkie pomieszczenie z gęsto ustawionymi stolikami i krzesełkami, ściany obstawione różnymi przedmiotami, nawet na suficie brak już wolnej przestrzeni. Na parapetach, stoliczkach i innych meblach płoną świeczki, a na wprost wejścia znajduje się kominek, a w nim w rytm nastrojowej muzyki tańczą płomyczki ognia. Przyglądając się wnętrzu dokładniej, zauważamy na ścianach przepiękne freski, które wykonali malarze zauroczeni Kazimierzem, m.in. Franciszek Starowieyski, Waldemar Wojczakowski czy Daniel de Tramecourt. Oprócz malowideł na ścianach wiszą obrazy oraz wycinki z gazet, zdjęcia i autografy wielu wybitnych postaci, m.in. Czesława Miłosza, Andrzeja Gołoty, Grzegorza Markowskiego czy Grażyny Torbickiej. Bo „Do Radka” przychodzi bardzo wielu artystów, malarzy, aktorów, sportowców czy też dziennikarzy.
- Ostatnio na przykład był Kuba Wojewódzki – opowiada Maks Skrzeczkowski, właściciel kawiarni.
Oryginalny wystrój lokalu to dzieło właśnie Maksa Skrzeczkowskiego, który sam jest artystą, fotografem i podróżnikiem, jak więc inaczej mogłoby wyglądać wnętrze lokalu należącego do niego… On sam, jeżdżąc po świecie, przywoził różne przedmioty, alkohole, kupował stare obrazy i meble, stąd też kolekcja odbiorników radiowych czy butelek coca – coli z całego świata. Więc nic dziwnego, że jeśli przychodzimy do kawiarni nawet setny raz, możemy zauważyć coś, czego przedtem nie widzieliśmy, co umknęło naszej uwadze. Bo holenderskie saboty, maski z plemienia Apaczów, tykwa, która przyleciała z Cypru, bandżo domowej roboty, sombrero, które przywieźli stali klienci, maszyna do szycia, cynowe żołnierzyki czy też tycia kazimierska studnia, to tylko część tajemniczych przedmiotów, które można zobaczyć w Kawiarni „U Radka”.
Obyło się tu również kilka wystaw, m.in. „Galeria Zewnętrzna” Mateusza Stachyry czy też „Galeria Jednego Dnia” i – jak zapewnia właściciel – zwyczaj ten będzie kontynuowany.
Kolejnym atutem tego miejsca jest bardzo szeroki wybór alkoholi – ponad 120 rodzajów – niektóre o egzotycznych nazwach, jak na przykład. likier z owoców karamboli, amaruli czy też papai. W porze jesienno – zimowej serwowane jest również grzane wino i piwo z aromatycznym ekstraktem z leśnych korzeni i ziół oraz szeroki wybór herbat.
Kawiarnia „U Radka” jest odpowiednia dla każdego o każdej porze. Jednak największy urok ma późnym wieczorem, gdy za oknem jest już noc. A tu przy blasku świec można spokojnie i bez pośpiechu wypić herbatkę (lub coś mocniejszego) i porozmyślać. A przez okno – obserwować cały delikatnie oświetlony kazimierski rynek…
To miejsce ma po prostu swój niepowtarzalny klimat, magię, która sprawia, że wciąż chce się tu wracać, że nigdy nie ma się dość.