W środku miasta straszy spalony szkielet dawnego przystanku autobusowego, do niedawna użytkowany jako barek. Przed nim gromadzą się czekający na autobusy podróżni, relacjonując ostatnim nieuświadomionym przebieg wypadków, które miały tu miejsce około godziny trzeciej w nocy z soboty na niedzielę. Powtarzają też zasłyszane przyczyny pożaru, optując za podpaleniem i łącząc ten fakt z planowanym na ten tydzień przetargiem na dzierżawę znajdujących się w budynku przystanku pomieszczeń.
W piątek zjadą do Kazimierza tłumy gości na XXXIX Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych, dlatego miasto po dokonaniu niezbędnych ekspertyz przez straż i policję chce jak najszybciej przystąpić do uporządkowania i zabezpieczenia pozostałości budynku, na co potrzebna jest jednak zgoda konserwatora zabytków, gdyż przystanek projektowany po wojnie przez Karola Sicińskiego, znajduje się w rejestrze dóbr kultury.
Jak doszło do pożaru? Straż nie wyklucza przyczyn samoistnych typu zwarcie instalacji elektrycznej, nie wyklucza też podpalenia. Na wyniki ekspertyz z laboratorium kryminalistyki w Lublinie trzeba będzie jednak poczekać kilka miesięcy.
Budynek, będący własnością miasta, oczywiście zostanie odbudowany i być może wtedy znów wydzierżawiony. Odbudowa będzie kosztować około 50 tysięcy, ubezpieczenie pokryje jedynie skromną część tej kwoty. Miejmy jednak nadzieję, że szybko zapomnimy o przygnębiających kikutach przystanku i wkrótce na tym miejscu stanie on w dawnej pełnej krasie.
Policja dotąd nie ustaliła sprawców, śledztwa w poprzednich przypadkach już umorzono, nie znalazłszy winnych. Wydaje się, że najłatwiej będzie znaleźć szaleńca księgarzom - gdy, jak rzymski cesarz Neron, wyda poemat o pożarze...