- Bubel. Wygląda na to, że tak właśnie wypada nazwać nowo wyremontowaną nawierzchnię ulicy Nadrzecznej w Kazimierzu Dolnym – tak dziennikarze jednego z regionalnych tygodników opisywali latem kazimierską ulicę. No i lato upłynęło, a ślady po kopytach koni dorożkarskich nadal zdobią główną ulicę w Miasteczku. Miała być kładziona na jezdnię specjalna emulsja asfaltowa, jednak okazało się być to jedynie plotką.
- Nic tam nie będzie robione – mówi Anna Nizioł, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Puławach. - Ja się zwróciłam do gminy Kazimierz Dolny, żeby Rada Miasta wydała jakieś uchwały o odpowiednim podkuwaniu koni. Dostałam odpowiedź odmowną i na tym się skończyło. A ja po prostu więcej pieniędzy na ten cel nie mam.
Zarząd Dróg uważa, że jest to w kwestii burmistrza. Bo skoro to on wydał pozwolenia na usługi dorożkarskie, to również on powinien o nie jakoś zadbać. No więc burmistrz dba. Kazimierskie konie mają już nowe podkowy, a w roku przyszłym dorożkarzy czekają kolejne zmiany.
- W przyszłym roku być może konie będą musiały na podkowach mieć takie specjalne podkładki gumowe. Tak jak ma to miejsce w Zakopanem – mówi Grzegorz Dunia, burmistrz Kazimierza Dolnego.
Tak więc w przyszłym roku, jeśli dorożkarze nadal będą chcieli jeździć po kazimierskich uliczkach, będą musieli dostosować się do nowych zasad. Tylko co dalej z nawierzchnią Nadrzecznej, która teraz bardziej przypomina ażurową mereżkę niż drogę użytkową?
Fot. AS