Rozpoczął się słowiański Nowy Rok. Wywiad
Z pierwszym dniem wiosny zaczął się słowiański Nowy Rok. Jaki będzie po utopieniu płonącej Marzanny? Rozmawiamy z Franciszkiem Piątkowskim rodzimowiercą słowiańskim i żercą w lubelskiej grupie Krucze Gniazdo Lubelscy Rodzimowiercy.
Nie zachowały się źródła obrzędów słowiańskich. Jak budujecie dzisiejszą obrzędowość świąt, w tym Jarych Godów?
Franciszek Piątkowski – Nie zachowały się bezpośrednie źródła, które by opisywały obrzędowość, zwyczaje czy duchowość naszych słowiańskich przodków związane z Jarymi Godami, ale bardzo wiele elementów zachowało się w tradycji ludowej. Czerpiemy więc z ludowej obrzędowości, folkloru. Staramy się też z tradycji różnych regionów wyciągać wspólny mianownik, praprzyczynę tego, po co te obrzędy się odbywały i praźródło, jak te obrzędy mogłyby wyglądać.
Teraz mamy równonoc wiosenną – Jare Gody. To święto w naszej obrzędowości zdeterminowane jest tym, co nas otacza, wynika z naturalnej kolei rzeczy. Topienie Marzanny jest więc również odtworzeniem mitu: przepędzamy od nas zimny czas. Kukła Marzanny symbolizuje śmierć, Śmiercichę, boginię Marzannę, More, Morenę, Moranę. W różnych miejscach ta bogini jest różnie nazywana. Ale fundament jest jeden: Marzanna symbolizuje zimny czas, w którym zamiera wszystko, co żywe. Teraz więc chcemy przegnać ten czas uśpienia, tę Śmiercichę w ten sposób, że wyrzucamy Marzannę do rzeki, która zabiera to, co złe i śmiertelne w postaci kruszejącego lodu, który spływa do morza wraz z Marzanną. Do morza, a więc bardzo daleko. Dla rodzimowierców jest to więc bardzo istotne działanie obrzędowe, które ma doprowadzić do tego, że nadejdzie wiosna, wszystko obudzi się do życia. Bogini odrodzi się młoda i piękna. Przyjedzie młody Jaryło i świat odżyje.
Jak wygląda topienie Marzanny, pamiętamy ze szkoły: wykonuje się kukłę, najlepiej jak najbardziej kolorową, a potem korowodem niesie się ją nad rzekę, wrzuca do wody, czasami wcześniej podpalając. Jak to wygląda w tradycji lubelskich rodzimowierców?
Franciszek Piątkowski – Zabawa dzieci jest podbudowana warstwą mitologiczno – obrzędową. My nie zmieniamy tradycji. Staramy się z niej czerpać. Tak więc u nas wygląda to bardzo podobnie: też robimy kukłę ze słomy, czasem głowa jest z kapusty, czasem z wiechcia siana. Staramy się, żeby to były naturalne „produkty”. Przybieramy ją na kolorowo, podpalamy i wrzucamy do rzeki. Niech spływa do morza!
Święta to także jedzenie. Jakie potrawy są przygotowywane specjalnie na Jare Gody?
Franciszek Piątkowski – Święto zaczynamy obrzędem na cześć bogów, duchów i przodków. Na stole obrzędowym pojawiają się przeróżne produkty. Jest mak symbolizujący mnogość istnień ludzkich. Wołowa kość w ofierze dla Welesa. Chleb, który powstał, ponieważ z jednej strony zadziałała na niego siła grzewcza – ogień, którego bogiem jest Swarożyc, a z drugiej Słońce, które wykuł dla nas Swaróg – bóg ognia niebiańskiego, dzięki któremu wyrosło zboże i dojrzało ziarno. Jest i mąka – produkt bardzo ulotny, wietrzny. Czcimy nią Strzyboga, boga wiatru i pogody, który zaczyna rozwiewać zimowe chmury i mrozy. Elementem nieodzownym jest miód pitny – produkt u naszych przodków dość luksusowy – jest mleko jako ofiara dla Mokoszy. Są trzy żywioły, w które oddajemy ofiary: przede wszystkim ogień, ale także płynąca woda i powietrze. Na stole obrzędowym pojawiają się też potrawy przeznaczone na późniejszą wspólną biesiadę.
Jare Gody to nie tylko topienie Marzanny. To początek zabiegów, które doprowadzą do obudzenia się nowego życia, a potem powstania nowych plonów.
Franciszek Piątkowski – Od Jarych Godów można wbijać coś w ziemię. Można orać, siać, sadzić i starać się o nowe plony. Wcześniej tego robić nie można było nie tylko dlatego, że świat był skuty lodem, pokryty śniegiem i spał. Spała również, odpoczywając po wydanych plonach, bogini Mokosz, którą utożsamiamy z ziemią. Więc nie będziemy jej budzić, bo nam nie wolno. Mokosz przebudza się od pierwszego wiosennego gromu, którym uderza w nią Perun, budząc ją i zapładniając.
Wiosenne porządki też wynikają z obrzędowości słowiańskiej?
Franciszek Piątkowski – Sprzątamy po zimie, ponieważ budzi się nowe życie. Przygotowujemy dom na nowe. Wyganiamy stare.
Na obrzędy rodzimowiercze wybieracie miejsca specjalne. Spotykacie się terenie dawnych grodzisk słowiańskich na Żmijowiskach, w Chodliku…
Franciszek Piątkowski – Wybieramy takie miejsca, żeby nawiązać możliwie bliski kontakt z naszymi korzeniami i zachować ciągłość tradycji. Grodzisko w Żmijowiskach zostało pięknie odtworzone przez archeologów z Muzeum Nadwiślańskiego. Dzięki kierownikowi tego oddziału Pawłowi Lisowi możemy tam być i staramy się zagospodarować ten kawałek ziemi we współpracy z muzeum. Tworzymy tam trzebiszcze – dla nas miejsce kultowe, a dla odwiedzających muzeum – zakątek, który poszerzy ich wiedzę o życiu naszych słowiańskich przodków, którzy to grodzisko zbudowali. Podobnie na Chodliku, gdzie dzięki Szefowi Misji Archeologicznej PAN jesteśmy tam zawsze z radością witani i przemile goszczeni.
Jare Gody to święto, które odbywa się w okolicy chrześcijańskiej Wielkanocy. Zbieg okoliczności?
Franciszek Piątkowski – Korzenie właściwie każdego święta chrześcijańskiego tkwią w czasach przedchrześcijańskich. Nowa religia przejmowała obrzędowość wcześniej kultywowaną, nakładając na to swoją siatkę pojęciową. Wielkanoc jest umiejscowiona w czasie, kiedy wszystko budzi się do życia. Chrystus wstaje z martwych – to symbol budzącego się nowego życia. Wszystko to wyrasta z pradawnego pnia i archetypicznego myślenia ludzkiego.
Czego należy życzyć rodzimowiercom w dniu ważnego dla ich święta?
Franciszek Piątkowski – Jarych Godów oczywiście! I wszystkiego dobrego na nowy czas.
W takim razie wszystkiego dobrego na ten nowy czas! Czy ten Nowy rok rzeczywiście będzie dobry?
Franciszek Piątkowski – Bedzie! Na sam początek obrzędu wyszło słońce, a potem wychyliło się na sam koniec. Obrzęd wyszedł jak zwykle fantastycznie.
Franciszek Piątkowski z wykształcenia prawnik, z zawodu adwokat, z zamiłowania bloger podróżni-czo-kulinarny, z wyznania rodzimowierca słowiański i żerca w lubelskiej grupie Krucze Gniazdo Lubelscy Rodzimowiercy. Z pasji pisarz i autor pierwszej nowoczesnej serii powieści rodzimowierczych Uniwersum Powiernika, w skład którego wchodzą cztery książki - Powiernik, Widzący, Obrońcy oraz zbiór opowiadań Powiernik - Bogowie i stwory. Miłośnik klimatów śródziemnomorskich i latynoa-merykańskich, owoców morza i historii, z naciskiem na historię dawnych Słowian. Muzycznie osa-dzony w neoprogrocku, powermetalu i folku.