W wąwozie Małachowskiego, tuż za rozwidleniem dróg, w odnodze, która zmierza ku płycie Juliusza Małachowskiego, leży sarenka makabrycznie zagryziona zapewne przez bezpańskie psy.
- Skoro nie miały problemu z zagryzieniem jelonka, to mogą też zaatakować człowieka – mówi nasza Czytelniczka. – Tak dalej być nie może. To nie pierwszy taki przypadek w tej okolicy.
To trzeci przypadek martwej zwierzyny leśnej zgłoszony od września do maja na posterunek kazimierskiej policji, która w takiej sytuacji bada sprawę na miejscu, zawiadamiając uprzednio burmistrza i weterynarza.
- To zdarza się średnio raz w miesiącu – mówi weterynarz Paweł Piekoś i szybko kończy rozmowę, by zająć się sarną.
Jak nas poinformowano, martwe zwierzę z wąwozu zniknęło. Czy jednak zniknął sam problem ?
Martwa sarna w wąwozie
Problem agresywnych psów w okolicy znowu powraca. Czy to jednak na pewno wina tych zwierząt? Jakie zwierzę zagryzło małego jelonka w jednym z kazimierskich wąwozów?