„W śmiechu szukać trza lekarstwa
Na te spazmy, palpitacje,
Serc choroby i kuglarstwa (…)”.
Adam Asnyk, Replika
Przyfruwają tu do Kazimierza ptaszki. Rożne okazy. Przyfruwają tu na chwilę, na dłużej, na zawsze.
W wielkim mieście ich piórka są jak magnes przyciągający szpilki. Są jak pachnąca łąka, o której marzą pszczoły w zimowym śnie.
Tu, w małym miasteczku nad dużą wodą, ptasie piórka tracą moc przyciągania. Czar ich piórek tu nie czaruje.
Nie działa, tak jak nie działa sztuczny miód na chore serce.
Nikt z miejscowych nie zastanawia się, po co te ptaszyny przyfruwają. Zawsze przyfruwały, to i przyfruwają.
Tutejsi nie zaglądają pod ptasie skrzydełka.
Bo i po co obcemu w te piorą zaglądać, jak swoim trzeba się przyglądać.
Tutaj, w mieście przywykłym do cudaków, cudak jest zwyczajnością, bo przez lata był codzienną aktualnością. Po wiekach przystosowania ciekawość tutejszych ogranicza się do spraw tutejszych.
Ano, że się komuś urodziło, zdradziło, przytrafiło. Że rzeka lodem stanęła, suczka zginęła.
Że dziecko gorzkie żale opuściło, bo trochę chore było.
Że dzienniczki uczniom na udział w mszach wprowadzono i nieobecność na nich liczono.
Że betanki może pobłądziły, a roraty i msze księża wcześniej w obowiązki dzieciom wprowadzili.
Że komornika, sanepid lub skarbówkę na rynku widziano.
Że spowiedź w ramach żartu i postępu przez telefon w mieście psotnym wprowadzono. Że dla kawału to spowiadanie przeprowadzono, co dopiero prawie po rozgrzeszeniu komuś ogłoszono.
I tak krążą sobie po mieście tutejsze świeże newsy.
Chodzą sprawy i ploty najchętniej w dni dyszlowe, czyli targowe. Wtorkowo-piątkowe.
Przysiadają do kawiarnianych stolików, wiklinowych koszyków. Czepiają się siatek z zakupami, rozmów o długach po zimie z kumami.
I nie dziwcie się, że oni się nie dziwią, że zakonna urodziła. Dzieci z sercem i oddaniem katechezy uczyła i czterdziestkę dawno skończyła.
Niech więc z dwudziestokilkuletnim braciszkiem szczęśliwa będzie, bo nikomu nie ubędzie.
Oj, oj, i szkoda, że wyjechać stąd musiała i jej tu nie będzie.
Przyfruwają tu do Kazimierza ptaszki, rożne okazy.
Przyfruwają tu na chwilę, na dłużej, na zawsze.
Przyfruwają, odfruwają i znów przyfruwają.
Kto wie, czego tu szukają?
Lektura na weekend: Ptaszki, czyli cudaki
"Przyfruwają tu do Kazimierza ptaszki, rożne okazy. Przyfruwają tu na chwilę, na dłużej, na zawsze. Przyfruwają, odfruwają i znów przyfruwają.
Kto wie, czego tu szukają?" - zastanawia się w swojej książce "Dwa brzegi ponad tęczą" Ewa Pisula Dąbrowska.