„Są takie miejsca, gdzie czas jakby się zatrzymał, gdzie ludzie żyją tym samym rytmem jak przed wiekami. Są takie miejsca”.
Gdy mnie pytają, czym różni się życie tu i tam, uśmiecham się... Najczęściej milczę, bo nie wiem, co na poczekaniu, ograniczona czasem, mam powiedzieć, żeby odpowiedzieć.
Gdy pytają cierpliwe oczy, odpowiadam:
„Herbert już udzielił odpowiedzi na to pytanie i to pół wieku temu, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie. Był tu w 1952 roku, a potem napisał w «Tygodniku Powszechnym»* tak:
«Jest domek w ogrodzie, sztachety, furtka, na furtce drewniana tabliczka z napisem:
‹Proszę furtkę zamykać na haczyk
Gdy niezamknięta zawiasy się obrywają (...)›.
W Warszawie piszą ‹Drzwi zamykać› i do tego jeszcze arogancki wykrzyknik, a tu cały poemat prozą.
W tym jest wszystko: dobroć prowincji, łagodna perswazja i uśmiech cierpliwości, i cichy plusk czasu (...)»”.
Gdy mnie pytają, najczęściej milczę, bo nie wiem, co na poczekaniu mam powiedzieć, żeby odpowiedzieć...
W 1997 roku nasz synek Marcin ze swoją licealną klasą wybierał się na zorganizowaną przez komitet rodzicielski wycieczkę do Kazimierza.
Dyrekcja szkoły poprosiła nas o przygotowanie dla młodzieży, tu w Kazimierzu, jakiegoś ciekawego spotkania, atrakcji. Z duszą na ramieniu poszliśmy z mężem z tą prośbą do Jana Wołka, do jego galerii na Lubelską. Nie dość, że się zgodził, to okazało się, że skończył w Warszawie właśnie liceum ks. Józefa Poniatowskiego. Wspólny mianownik był więc na dzień dobry.
Na etapie uzgodnień tego spotkania zapytałam go, czym różni się jego życie tam i tu. Posłużył się ładnym porównaniem. Że życie tam to życie zagonionego zająca. Życie biegiem, zakosami. Tu zaś żyje się życiem żółwia, powoli. I żółw, i zając przyjdą do mety o tym samym czasie. Zając zdyszany, a żółw spokojny. Spodobało mi się to porównanie.
Gdy mnie pytają, czym różni się życie tam i tu, najczęściej milczę i uśmiecham się, bo nie wiem, co na poczekaniu, ograniczona czasem, powiedzieć, żeby odpowiedzieć...
* „Tygodnik Powszechny” nr 46 (16.11.1952).