„Diabeł boi się ludzi radosnych”. św. Jan Bosko
W języku potocznym i literackim funkcjonuje określenie „bujanie w obłokach”.
Co to za powiedzenie, skąd się wzięło, co ono znaczy?
Jest choć trochę rzeczywiste czy odnosi się wyłącznie do przenośni?
Określa coś miłego czy nakropione jest tylko przyzwalającą kpiną?
W jakich sytuacjach posługujemy się tymi słowami i kiedy bujamy w obłokach?
Niektórzy dowodzą, że każda dusza odrywa się od ciała i odbywa na złotym sznureczku wędrówki. Podczas snu nie kontrolujemy tego faktu, choć wiedza, jaką sny przynoszą, potwierdza, że tak jest.
W ciągu dnia dusza też widocznie potrzebuje trochę figli i już za zgodą świadomości frunie, dokąd chce, czyli pobujać w obłokach.
Skoro komputery potrzebują od czasu do czasu odłączenia od zasilania, zresetowania, to może ludzka dusza powsinoga też potrzebuje odłączenia od ziemskich prądów i poglądów?
Może od urodzenia tak mamy, że każdy sam jakimś wytrychem otwiera duszy lufcik, odcina ją od ziemskich wpływów i pozwala, żeby się przewietrzyła jak pierzyna?
Może marzenia, tam w obłokach powite, dorastają tu na ziemi?
Przecież nic się nie zdarza, jeżeli nie jest wpierw marzeniem.