Spotkanie dotykało po trosze wszystkiego – kariery aktorskiej Gościa, która przyniosła ze sobą sławę w kraju i za granicą, co znalazło swój wyraz w wielu prestiżowych nagrodach, w tym przyznanej latem tego roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Moskwie nagrodzie im. Konstantego Stanisławskiego.
Jego marzeń o wielkim sporcie, które po trosze realizował, wykonując sceny filmowe bez dublerów.
Jego idoli i autorytetów, wśród których pojawili się i rodzice Aktora, i Zawisza Czarny – nie tylko rycerz i mistrz fechtunku, ale i największy intelektualista swoich czasów – jak to określił Daniel Olbrychski.
Jego patriotyzmu, który przejawiał się w sposób zdecydowany nie tylko w trudnych latach stanu wojennego, ale także w wolnej Polsce – i tu wspomniano znany incydent z Zachęty jak i postawę Artysty wobec szkalowania kolegów aktorów kwestią „teczek”.
Jego marzeń i planów aktorskich – Olbrychski podkreślał fakt, że jest w czepku urodzony – jego marzenia spełniają się, zanim jeszcze zdąży je sprecyzować:
- Zagrałem Hamleta, Makbeta, Otella. Już nawet cudzoziemcy mówią: co powinieneś teraz zagrać? Króla Leara. No i gram go już dwa lata (śmiech). Dziecinne marzenie – chciałbym zagrać starego cowboya polskiego pochodzenia (śmiech). Ale tak naprawdę chciałbym zagrać coś ważnego w polskim filmie, a nie widzę takich filmów ani takich reżyserów… Moja ostatnia ważna rola w Polsce – przykro mi to powiedzieć, bo to już dość dawno było - to rola Dyndalskiego w „Zemście” Wajdy - powiedział Daniel Olbrychski podczas spotkania.
Jedno z ostatnich pytań w czasie dialogu z publicznością dotyczyło kryzysów życiowych aktora, którego poproszono o podanie recepty na uporanie się z nałogiem.
- Rzuciłem palenie i prawie alkohol – próbował żartować Olbrychski, ale powoli jego ton stał się zupełnie poważny. - Podlegałem kryzysom i ciężkim chwilom tak jak każdy. A nawet gdy się zakłada, że jestem wrażliwy, a nawet wyjątkowo wrażliwy – bo to jest częścią mojego zawodu: moje nerwy – ja na tym gram – moje ciało, moje szczęścia i nieszczęścia – to jest mój warsztat pracy – to wiem, że można ze wszystkim sobie dać radę.
- Samemu? – chciał wiedzieć ktoś z sali.
- Samemu – padła odpowiedź cicha, ale zdecydowana. - A może to też jest połączone ze szczególnym rodzajem moich zdolności. Aktorstwo to jest autohipnoza. Ja umiem siebie zahipnotyzować. I gram w tej chwili rolę w życiu silnego mądrego i niepijącego człowieka. (Brawa) Natomiast wiem, że w każdej chwili raptem mogę się pośliznąć i zapomnieć tekstu…
Spotkanie z Danielem Olbrychskim zgromadziło wielu miłośników jego talentu, z którymi aktor od początku nawiązał żywy dialog, wyrażany nie tylko poprzez udział w późniejszej dyskusji, ale także poprzez spontaniczne reakcje już podczas rozmowy z Grażyną Torbicką. Aktor z jednej strony zachwycał swobodą mówienia o sobie, radością życia, ale i postawą pokory wobec Losu, niepozbawionej jednak poczucia własnej wartości i wyjątkowości. Po prostu wielka osobowość, jakkolwiek byśmy ją mieli oceniać.