Na ostatnim - przed zaplanowaną na 27 czerwca sesją Rady Miejskiej - posiedzeniu Komisji Planowania i Zagospodarowania Przestrzennego, Dziedzictwa Kulturowego radni uzyskali informacje na temat studium.
- Studium jest już w Urzędzie Miasta i Gminy. Na dniach zostanie wysłane do instytucji uzgadniających – powiedziała Marzanna Cendrowska zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego.
To bardzo dobra informacja, która pozwala wierzyć, że uchwalenie tego dokumentu jest już bliskie. Kłopoty z dotychczasowymi uzgodnieniami nie wróżą jednak szybkiego zakończenia sprawy. Przykładem może być tu kwestia omawianej podczas posiedzenia tej komisji działki na ul. Puławskiej, której 3 lata temu bez wiedzy i woli właścicieli cofnięto status budowlanej. Do tej pory mimo ewidentnej krzywdy tych ludzi nie naprawiono błędu, gdyż instytucje uzgadniające nie mogą dojść do porozumienia. Sprawa najprawdopodobniej skończy się w sądzie.
- Ja już mówiłam, ile mnie czasu zajmuje opracowanie studium. I to znacznie krócej trwa. Dziwię się, że te prace w Gminie Kazimierz trwają tak długo – mówiła obecna na posiedzeniu komisji zajmująca się w Kazimierzu kwestią działek na ul. Puławskiej i ul. Góry planistka dr Anna Wieczorek. – Ale mogę otwartym tekstem powiedzieć, że obowiązująca Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jest niejasna, jeśli chodzi o sprawy związane z procedurami.
Planistka przypomniała, że bezsprzeczne jest natomiast, że według ustawy projekt studium przygotowuje burmistrz, który po wyłożeniu dokumentu przedstawia radzie listę uwag w nim nieuwzględnionych. Rolą rady jest natomiast rozstrzygnięcie o sposobie rozpatrzenia tych uwag, czyli ich odrzuceniu i uchwaleniu studium lub ich przyjęciu, co z kolei oznacza powtórzenie procedur od nowa.
Radni los kazimierskiego studium widzą w czarnych barwach.
- Niepokoi nas, ze od 9 lat w Kazimierzu zajmujemy się studium i końca nadal nie widać – mówi wiceprzewodniczący Komisji Planowania i Zagospodarowania Przestrzennego, Dziedzictwa Kulturowego Rady Miejskiej w Kazimierzu Rafał Suszek. – Z naszych ustaleń, z naszego zapoznania się z materią ustawy wynika, że można byłoby to przyspieszyć. Dzisiejsze spotkanie, na którym była pani planistka, był prawnik, miało nam wątpliwości rozwiać. Mogliśmy się jednak dowiedzieć, że z punktu widzenia formalno – prawnego niedoprecyzowana jest ustawa, na co nie mamy bardzo wpływu. I tak naprawdę mamy związane ręce. Natomiast też niepokojące jest to, ze w innych miejscowościach, w innych gminach, w innych miastach tego typu studia, plany są uchwalane dużo szybciej, natomiast w przypadku gminy Kazimierz ciągnie się to bardzo długo. Najwyższy czas, żebyśmy to skończyli. Z wypowiedzi państwa radnych i zaproszonych gości wynika, że kwestia nieuchwalenia studium wynika nie tylko ze złej jakości prawa, ale i działań podskórnych, których nie widać, ale które się dzieją. Osobiście jestem rozczarowany. Miałem nadzieję, że w tej kadencji jeszcze uda nam się studium uchwalić. Po tym spotkaniu takiej nadziei niestety nie mam.
Pesymistycznie na sprawę uchwalenia studium w tej kadencji patrzą też mieszkańcy.
- Problem jest tutaj, w środku. Wy nie rządzicie tą gminą w ogóle – mówił Leszek Skocz z Okala, który od lat nie może wybudować domu na Starym Okalu, mimo, że tuż obok pobudowali się nowi sąsiedzi. – Tu są ludzie, tu są takie siły, które torpedują Wasze decyzje. Przechodzimy po Miasteczku i widzimy, że jedni mogą robić wszystko, inni nie mogą nawet komórki zbudować. Taka jest specyfika tej gminy i dopóki porządku nie zaprowadzicie, dopóki nie będziecie mieli takiej determinacji, żeby zaprowadzić porządek, tak dalej będzie, jak jest. Wy musicie po prostu chcieć rządzić. I tyle.