Kłodnica pełna skarbów

Udostępnij ten artykuł

Latem przez ponad miesiąc na grodzisku w Kłodnicy prowadzone były badania archeologiczne. Opłacało się. Skala odkryć jest niesamowita.

To już drugi sezon prac prowadzonych w Kłodnicy przez archeologów z Polskiej Akademii Nauk. Naukowcy zaintrygowani wynikami ubiegłorocznych badań, postanowili kontynuować prace i  jak się okazuje, intuicja ich nie zawiodła. Skala odkryć na grodzisku w Kłodnicy jest tak niesamowita, że badania bardzo się przedłużyły. Miały trwać niespełna miesiąc, zakończyły się prawie po dwóch.
W sumie udało się odkryć 2/3 budynku. Pozostała część zajęta jest przez uprawę malin i badacze nie mieli zgody od właściciela gruntu na dalsze rozszerzanie wykopu.

- Dzięki datowaniu radiowęglowemu wiemy, że budynek spłonął prawdopodobnie w pierwszej połowie XI w. – mówi dr Łukasz Miechowicz z Polskiej Akademii Nauk. – Budynek był zagłębiony w ziemię na ponad metr, zaś jego wypełnisko usiane zarówno szczątkami roślin – to jeden z największych depozytów w Europie, który pozwoli na rekonstrukcję diety wczesnośredniowiecznych mieszkańców Kotliny Chodelskiej, jak i tysiącami fragmentów naczyń glinianych, zabytkami metalowymi i paciorkami. Wszystko to, w powiązaniu ze szczegółową dokumentacją, którą wykonujemy, sprawiło, że badania się znacznie przedłużyły. Archeologia jest nauką, która potrafi zaskakiwać, czasem w przypadku tak ważnych i bogatych odkryć jak Kłodnicy, harmonogram badań musi ulec zmianie.

Jakie skarby odnaleziono w Kłodnicy?

- Z punktu widzenia nauki, jednym z najcenniejszych znalezisk są szczątki roślin uprawnych. W Kłodnicy odkryliśmy prawdziwy spichlerz, pobraliśmy przeszło 300 kilogramów próbek do analiz laboratoryjnych – mówi dr Łukasz Miechowicz. – Po przebadaniu zaledwie niewielkiej części materiału wiemy, jakie rośliny były uprawiane w XI w., co jedzono i jak przechowywano zbiory.

Oprócz tego zaskakuje także liczba odkrytych zabytków:  kilka tysięcy fragmentów naczyń glinianych, w których przechowywane były zbiory, pokaźna liczba broni – kilkanaście grotów strzał, trzy groty włóczni, w tym potężny, prawie półmetrowy grot włóczni skrzydełkowej. No i oczywiście biżuteria, a dokładniej naszyjnik, który tworzyło przeszło 80 paciorków szklanych oraz dwie arabskie monety – dirhamy z początku X w. Część paciorków owinięta była złotą i srebrną folią. Monety posiadają otwory do podwieszenia.

- Jest to niezwykle rzadkie i cenne znalezisko, dostarczające nam wiedzy również na temat wczesnośredniowiecznej mody – mówi dr Łukasz Miechowicz.

Te wszystkie informacje budzą jeszcze większą ciekawość, a co za tym idzie pojawiają się nowe pytania. O czym te wszystkie znaleziska mogą świadczyć? Z jakiego okresu pochodzą? Kiedy budynek został zniszczony? W jaki sposób? A może są jakieś przypuszczenia, kto mógł tam mieszkać?

- Nie znamy jeszcze daty budowy grodu w Kłodnicy, wiemy, że funkcjonował na pewno w wieku XI i wtedy został zniszczony, choć nie wiemy, w jakich okolicznościach – mówi dr Łukasz Miechowicz. – Nie możemy wykluczyć, iż miał on związek z początkami polskiej państwowości na tym obszarze i został zbudowany już po włączeniu tych ziem w granice państwa Piastów i upadku plemiennego grodu w Chodliku. W takim ujęciu odkryty przez nas obiekt oraz zabytki nabierają specjalnej wagi.

Według archeologów, budynek spłonął prawdopodobnie z całym wyposażeniem, na które składały się spore zapasy żywności, ale również elitarna broń, bogaty, zdobiony złotem, srebrem oraz arabskimi monetami naszyjnik. Podczas badań odkryto także części bogatego stroju, m.in.: okucia pasa, sprzączki czy guzik z brązu.

- Wszystko to stanowi przesłanki do stwierdzenia, iż mieszkał tu lub przebywał ktoś znaczny, prezentujący wyższe klasy społeczne – mówi dr Łukasz Miechowicz. – Być może gród w Kłodnicy był nawet grodem kasztelańskim.  Dzięki odkryciom w Kłodnicy zmienia się pogląd na wczesnośredniowieczne osadnictwo w Kotlinie Chodelskiej. Jest to obszar, na którym możemy badać jeden z najbardziej fascynujących momentów w dziejach – przejścia od organizacji plemiennej do państwowej.

Badania archeologiczne w Kotlinie Chodelskiej trwają nieprzerwanie od kilku lat. Co badacze z Polskiej Akademii Nauk planują na kolejny rok? Czeka nas kontynuacja prac w Kłodnicy czy może raczej powrót do Chodlika?

- W przyszłym roku skupiamy się na badaniach grodziska oraz cmentarzyska kurhanowego w Chodliku – mówi dr Łukasz Miechowicz. – Przeprowadzone przez nas badania geofizyczne grodziska w Chodliku dały rewelacyjne rezultaty. Otrzymaliśmy obraz z zarysami potężnych budynków, bruków kamiennych, skrzyń składających się na konstrukcję wałów. Chcemy uzyskać próbki drewna do dokładnego datowania jego poszczególnych elementów.

Jak przyznają archeolodzy, warto byłoby także ukończyć badania wspomnianego budynku w Kłodnicy i kontynuować dalsze badania samego grodziska. Nie wiadomo przecież, jakie skarby skrywa ziemia.

- Badania geofizyczne, którym poddaliśmy cały obszar grodziska, sugerują, że tuż obok znajdują się dwa kolejne budynki – mówi dr Łukasz Miechowicz. – Być może to, co w sobie skrywają, zmieni spojrzenie na Kotlinę Chodelską i jej historię, a tym samym na początki polskiej państwowości na Lubelszczyźnie.

Jednak na razie teren grodziska zajęty jest przez pole uprawne, więc możliwości prowadzenia badań są bardzo ograniczone.

- W przyszłości bardzo chcielibyśmy stworzyć w Kotlinie Chodelskiej archeologiczny park kulturowy i prezentować jej skarby szerokiemu gronu odbiorców – mówi dr Łukasz Miechowicz. – W ten sposób moglibyśmy zarówno ocalić niszczone dziedzictwo kulturowe regionu, jak i uczynić z niego turystyczną perłę Lubelszczyzny. Ale by podjąć w tym kierunku konkretne działania potrzebujemy partnerów i wsparcia zarówno na poziomie samorządów jak i województwa.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze