Kino mocne
Kino kopane, kino strzelane, łubudu dla amatorów - żaden motyw w kinie nie jest tak inspirujący i podniecający, jak przemoc. Gdy w programie kinowym pojawia się "dozwolone od lat 18", gdy na ekranie telewizora majaczy czerwony kwadracik, od razu robi się ciekawie.
Jednym z najgorszych pokazywanych w nim filmów był "Bloodmatch", fascynująca historia mrocznych rachunków wyrównywanych przez żądnych krwi i pieniędzy kickbokserów. Ale co lepsze, cały pojedynek sportowców-kryminalistów wygrywa kobieta, co tworzy wybuchową mieszankę seksu i przemocy. Mieszanka wysadziła niestety z telewizorów kanał PTK2 - a szkoda.
Skoro już o seksie mowa, nie sposób nie wspomnieć filmu "Jeszcze więcej seksu i przemocy", animacji stworzonej przez Billa Plymptona. To zestaw dwunastu krótkich filmów zaczynający się i kończący seksem, a przerywany brutalnymi morderstwami, zderzeniami ciężarówek i historią wszystkożernego Elvisa. Ale to oczywiście nic w porównaniu ze słynnym filmem o masakrze piłą mechaniczną w Teksasie.
I tak oto zalew kina brutalnego powoduje zdziczenie obyczajów w życiu. Weźmy taki tort: niewinne ciasto uświetniające urodziny i śluby, które we wprawnych rękach cukierniczych terrorystów zmienia się w narzędzie politycznych zamachowców. Siłę gastronomicznych argumentów odczuło już wielu polityków . Drżą więc ze strachu przed atakami tortowej międzynarodówki wszyscy włodarze miast, powiatów i państw.
Co robić? Jak żyć w świecie przemocy? Superbulwar na wszystko zna sposób.
W świecie argumentów siły przeżyć można tylko odpowiadając na nie spokojem, zaufaniem, uwielbieniem - takim, jakim na zdjęciu poniżej Erich Honecker, przywódca NRD, obdarza Leonida Breżniewa, głowę państwa radzieckiego. Jeżeli całusy nie pomogą, mamy inne rady - obok zamieszczany przykładowy zestaw do rzeczowej odpowiedzi na argumenty siły. Bang, bang, mamy rację.