Bruno Barreto jest uznawany za jednego z najznakomitszych brazylijskich reżyserów. Był wielokrotnie nagradzany i nominowany do nagród filmowych. Swój pierwszy film zrobił w wieku 17 lat. W tym roku jest jednym z gości specjalnych Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi. Na kazimierskim festiwalu, gdzie prezentowane są jego filmy, m.in. najnowszy „Linia 174” czy „Dona Flor i jej dwóch mężów” z 1976 r., reżyser spotkał się z publicznością w Cafe Kocham Kino. Tu w ramach programu „Lekcja kina. Spowiedź twórcy filmowego” opowiedział o swojej pracy, która jest dla niego niczym narkotyk.
Jak przypomniała Grażyna Torbicka, słowo „spowiedź” warunkuje charakter tego typu spotkań z twórcami.
- Kiedy myślałam o tym, żeby coś takiego wprowadzić na Dwóch Brzegach, to moim celem było przede wszystkim to, żeby wybitni twórcy filmowi zechcieli się podzielić z Państwem, tym co również nas, widzów kochających kino, charakteryzuje. Kino jest dla nas pasją, kino przynosi nam różne emocje i chciałam, żeby twórcy filmowi, ci najwybitniejsi, którzy z kinem związali całe swoje życie, powiedzieli, dlaczego tak jest, że ta magia kina staje się swego rodzaju narkotykiem i powoduje, że jeśli raz zrobi się film, to później trudno już robić co innego. Bo zawsze już będzie się marzyć o tym, by zrobić następny.
Bruno Barreto rozpoczął spotkanie od refleksji, którą zdecydował się podzielić z przybyłą publicznością. Otóż wielkie wrażenia na artyście wywarły wczorajsze (niedzielne) projekcje na zamku.
- To był niesamowity moment mojego życia – mówił Bruno Barreto. - Kiedy jadłem kolację w restauracji, słyszałem muzykę z mojego filmu płynącą z zamku. To był naprawdę niesamowity moment. Jeszcze do tego była prawie pełnia księżyca.
Zdaniem Barreto kluczowym słowem, które świetnie oddaje to, na czym polega praca filmowca, jest słowo „oddanie”. Bo praca nad filmami jest bardzo trudnym zajęciem, jest ciężkim kawałkiem chleba, bez względu na to, czy to jest Hollywood, czy jakaś inna część świata. Zostanie filmowcem porównać można bowiem do życia księdza, „to jak wstąpienie do seminarium i poddanie się rygorowi celibatu”.
- Nie wiem, czy zauważyliście kiedykolwiek, na przykład oglądając Oskary, jak filmowcy zawsze dużą część swojej przemowy poświęcają na podziękowanie swoim najbliższym – opowiadał Barreto. - Robią to dlatego, że mają poczucie winy. Bo paskudna prawda jest właśnie taka, że to pasja tworzenia filmów, praca jest zawsze na pierwszym miejscu, natomiast rodzina na drugim. Ale bez rodziny nie mieliby tej stabilności emocjonalnej, która daje im siłę do tworzenia.
Kolejnym wyznaniem, było przyznanie się przez artystę, że z całej rasy ludzkiej najbardziej interesują go kobiety. Dlaczego? Bo są one – jak twierdził artysta – lepsze i bardziej skomplikowane, bardziej inspirujące. Zdaniem reżysera kobiety bez mężczyzn nie poradziłyby sobie w życiu, natomiast są na pewno tak jakby o krok przed mężczyznami – w złożoności i sposobie integracji ze światem. Stąd w jego filmach najsilniejsza postać, to postać kobiety.
Czymże jednak byłaby spowiedź bez wyznania grzechów…? Za swój największy grzech, choć – jak twierdził Bruno Barreto, ciągle nad tym pracuje, reżyser uważa swoją pewną słabość.
- Gdy pracuję nad filmem, staram się nie kontrolować wszystkiego we wszystkich aspektach, tylko puścić to samemu sobie – tłumaczył. – Jak na razie robię to tylko i wyłącznie w kinie, a chciałbym móc też zrobić to samo w życiu, stracić kontrolę i oddać się w całości kobiecie, którą kocham.
Na Dwóch Brzegach można jeszcze obejrzeć filmy Bruna Barrety.
Środa, 5 sierpnia
KINO PGE
09:00 - Dona Flor i jej dwóch mężów (Dona Flor e Seus Dois Maridos / Dona Flor and Her Two Husbands) 1976 Brazylia (BR), 110 min. reż|dir Bruno Barreto
Czwartek, 6 sierpnia
KINO PGE
14:00 - Gabriela (Gabriela, Cravo e Canela / Gabriela) 1983 Brazylia (BR), 99 min. reż|dir Bruno Barreto
Więcej informacji o programie - tutaj.