Wydaje się, że ogromna ilość turystów, którzy przyjechali do Kazimierza odpocząć, zwłaszcza trzeciego maja, jak ta przysłowiowa zima, która zaskakuje drogowców, zaskoczyła też nadwiślański gród. Wielokilometrowe korki zaczopowały Miasteczko z każdej możliwej strony. Stała Nadrzeczna, Kwaskowa Góra, Puławska aż do samej Parchatki. Stały Czerniawy. Bus, który zwykle zabiera pasażerów z Kazimierza do Warszawy, wyjechał z Puław 40 minut wcześniej niż zwykle, by i tak spóźnić się ponad pół godziny. Pasażerowie emek, jeśli mieli szczęście, mogli wsiąść w tą z poprzedniej godziny, zresztą rozkład jazdy stał się w tym korku i tak bezużyteczny. Pobrzeża ulic obstawione były zaparkowanymi samochodami, których nikt nie próbował stamtąd usunąć, nikt nie wlepiał mandatów ich właścicielom. Policji nie było widać jak na lekarstwo.
Niedawno uchwalona nowa organizacja ruchu okazała się martwa. Ludzie narzekali na wybiórcze działania policjantów, którzy za przejazd Lubelską mandaty wystawiali tylko właścicielom aut z rejestracjami LPU, przymykając oko na tych, których tablice zaczynają się na W. Na zablokowane drogi pożarowe. Na bryczki parkujące przy samym wjeździe na rynek, wymuszające ruch wahadłowy.
- Ale żeby wahadło było, potrzeba dwóch stron, a tu "warszawka" ciągnie z Lubelskiej jak Krzyżacy na Grunwald, mimo że to droga z zakazem, a jeśli do tego dodamy pieszych na drodze, to na Rynek od strony poczty nie wjedziesz, choćbyś był księciem na białym koniu, tudzież kasztance – napisał jeden ze zdenerwowanych internautów, tylko w tekście oryginalnym trochę bardziej soczyście.
- To dzień wstydu dla władz Miasteczka. Korki, bałagan, to delikatnie powiedziane. Totalna dezorganizacja i brak wsparcia dla odwiedzających – podsumował inny z internautów. – Niemoc, nieporadność, blamaż.
Długi weekend za nami, czas wyciągnąć wnioski i podjąć natychmiastowe działania, bo to przecież dopiero początek sezonu w Miasteczku i taka sytuacja powtórzyć się zwyczajnie nie może.
Wśród mieszkańców pojawiają się głosy o wprowadzaniu zakazu wjazdu do miasta bez upoważnienia, co dla turystów oznaczałoby konieczność zostawienia samochodu na parkingu podmiejskim.
- Moim zdaniem inwestycja w buforowe parkingi na obrzeżach miasta jest jedną z najważniejszych (obok remontu Gdańskiej). Tymczasem my zadłużamy się na miliony żeby dotować powiat w budownictwie dróg, co jest ich obowiązkiem. Gdybyśmy najpierw zrobili parkingi, prawdopodobnie zarobilibyśmy na tym ogromne pieniądze w krótkim czasie – pisze na Blogu Kazimierskim Romana Rupiewicz przewodnicząca Samorządu Mieszkańców. – Jak rozwiązać sprawę parkingu? Po pierwsze powinien być on w zarządzie miasta, nie spółki, bo wtedy dochody są w pełni miejskie. Z pewnością parking na Puławskiej nawet po remoncie będzie niewystarczający. Dlatego należy zastanowić się, czy można zrobić jedną kondygnację podziemną, czy może raczej drugi, buforowy parking np. gdzieś przed Bochotnicą, może przy promie do Nasiłowa? W wielu turystycznych miasteczkach normą są kondygnacje podziemne, jak chociażby w Asyżu czy Wenecji. Następna sprawa to skomunikowanie buforowych parkingów z Miasteczkiem, a zatem porządna ścieżka rowerowo-meleksowa nad Wisłą lub ekologiczny szynobus. Przejazd wypożyczonym rowerem lub meleksem może być już wliczony w cenę parkowania i mógłby być atrakcją turystyczną.
To jednak działania, które wymagają czasu. Jak rozwiażać sprawę jeszcze w tym sezonie, nie rezygnując jednocześnie z zadań długofalowych?
Władze miasta już podjęły działania zmierzające do zwiększenia ilości miejsc parkingowych przed wjazdem do miasta.
- Już prowadziliśmy rozmowy zarówno z właścicielami stoku narciarskiego oraz parafią kazimierską (duża działka po lewej stronie za Domem "Piast" jest własnością parafii) o użyczenie ich terenów na miejsca parkingowe dla turystów – mówi burmistrz Kazimierza Andrzej Pisula. – Kolejnym miejscem parkingowym niewykorzystywanym przez turystów jest plac przy przystanku autobusowym na ul. Czerniawy (końcowy linii MZK 12). Od strony promu po lewej stronie są również tereny parkingowe. Te miejsca oznaczymy na parkingi. Poza tym po zniknięciu szkoły kontenerowej, cały teren zielony zostanie wykorzystany na te cele wraz z placem przyległym do kapliczki.
Nie oznacza to, że z przestrzeni miasta znikną parkingi prywatne, które są źródłem dochodu dla mieszkańców, chociaż – jak twierdzą kierowcy – to właśnie poszukiwanie miejsc na parkingach w centrum, wjazdy na parkingi mocno spowolniają ruch w Kazimierzu.
- Zachęcam mieszkańców do korzystania z możliwości zwiększenia swoich dochodów poprzez zakładanie działalności związanej z wynajmowaniem swoich terenów pod parkingi – mówi burmistrz. – Przy Korzeniowym Wąwozie taki parking działa i cieszy się popularnością. Duża grupa turystów z parkingów prywatnych chętnie korzysta, chociaż są i tacy, którzy szukają darmowych miejsc.
Pomysł zamknięcia miasta dla turystów zmotoryzowanych władze określają jako nierealny.
- Spowodowanie, aby do Kazimierza Dolnego zamknąć drogi dojazdowe (powiatowe), które są drogami tranzytowymi, moim zdaniem jest bardzo trudne – mówi burmistrz. – Mieszkańcy też nie mogliby się przemieszczać, więc oceniam to jako mało realne.
Ciekawym pomysłem wydaje się informowanie turystów o sytuacji w Kazimierzu jeszcze przed wjazdem do miasta.
- Równolegle pracujemy z jedną z międzynarodowych firm nad rozwiązaniem usprawniającym przekazywanie informacji turystom o ilości wolnych miejsc już przed dojazdem do Kazimierza np. w Bochotnicy na rondzie, gdzie wyświetlone byłyby trasy dojazdowe do Kazimierza dywersyfikujące ruch – mówi burmistrz. – Musimy sami wypracować dobre rozwiązania, gdyż nie ma takiego drugiego miasta z którego moglibyśmy czerpać wzór. Kazimierz Dolny jest jedyny w swoim rodzaju i unikalny. Stąd taka jego popularność.
Na pewno sprawa nieprzejezdności Kazimierza z pierwszego majowego weekendu stanie na najbliższej sesji Rady Miejskiej. Ważne jest, żeby znaleźć skuteczne rozwiązania szybko, bo dobra passa dla Kazimierza z powodu bałaganu może się zwyczajnie… odwrócić.
Kazimierz w korkach. Powtórki nie będzie?
Pierwszy długi weekend majowy zwykle niemalże oficjalnie otwiera sezon w Kazimierzu Dolnym. Jak Miasteczko poradziło sobie z najazdem turystów, których od wprowadzenia zakazu handlu w niedziele, zdaje się być znacznie więcej? Jak odnoszą się do problemu ci, którzy obecnie dzierżą tu władzę?