- Niezmiernie się cieszę, że Kazimierz się obudził i dołączył do setek miast i miasteczek w Polsce, które protestują – powiedziała na samym początku jedna z uczestniczek protestu, zanim kolumna wyruszyła chodnikiem na ulicę Nadrzeczną.
- Ważny jest protest w małych miastach. Wszyscy wiemy, co dzieje się w metropoliach, ale tak naprawdę na ulice wychodzi cała Polska – mówi pisarka Maja Wolny. - Miałam dziś wieczorem propozycję, by jechać do Warszawy, ale wolałam zostać w Kazimierzu i tutaj wyrazić mój sprzeciw dla arogancji władzy. Solidaryzuję się ze wszystkimi kobietami i wspieram te, które odważnie zabierają głos w swojej sprawie.
Co się stało, że spokojny zwykle Kazimierz, będący na uboczu wielkiej polityki zdecydował się zaprotestować?
- Mamy dość. Po prostu – mówi Izabela Janik.
- Jesteśmy społeczeństwem wolnym. Nie możemy pozwolić, by nałożono nam kaganiec i zmuszono do siedzenia cicho. Konstytucja daje prawo do wyrażania swojego zdania – mówi Marcin Pisula. – To są bardzo poważne sprawy, które nie powinny być rozstrzygane na ulicach. To, że ten temat został postawiony teraz, to jest największe draństwo!
Protestujący wykrzykiwali hasła, które powtarzały się i na transparentach: Mamy dość! To jest wojna! Prawa kobiet! Wolna Polka! Niesiono też czerwone błyskawice i wieszaki na ubrania – symbole strajku kobiet.
- Chcemy mieć wybór, jeśli chodzi o aborcję – mówi Karolina Doraczyńska z Kazimierza. – Jeśli dziecko urodzi się np. bez mózgu i za tydzień umrze, chciałabym mieć możliwość wyboru, że w czasie ciąży mogę usunąć ten płód.
- W szkole nie ma edukacji seksualnej. Zanim poszłam do liceum, w ramach wychowania do życia w rodzinie mieliśmy lekcje etyki. W teatrze – dodaje stojąca obok 15 – letnia Amelia. – A młodzież w wieku 14 lat już powinna wiedzieć, jak wygląda sprawa seksualności człowieka i antykoncepcji. A jak tego nie ma, to zdarza się, że w ciąże zachodzą 11 – latki, a tak przecież nie powinno być.
Opustoszały o tej porze Kazimierz rozbrzmiewał raz po raz okrzykami protestujących, w których pobrzmiewał gniew nie mniejszy niż ten na ulicach Warszawy, Krakowa czy Poznania.
- Wywołaliście wilczyce z lasu! – głosił jeden z transparentów – jak pozostałe skierowanych do rządu.
Protestujący przeszli z rynku przez ulice Nadrzeczną, Lubelską na Senatorską, gdzie złożyli je pod urzędem miasta. Było spokojnie, chociaż spacerującym towarzyszyły grupki ubranych na czarno osobników, którzy od czasu do czasu skandowali hasła „Bóg! – Honor! - Ojczyzna!” Na rynku rozdawano ulotki „Niech żyje życie!, a w stronę protestujących wykrzykiwano „Diabeł rządzi!”. Obyło się jednak bez incydentów. Nad bezpieczeństwem spaceru czuwała policja.
Marsz w Kazimierzu zorganizowano mimo coraz wyższych statystyk dotyczących ilości dziennych zakażeń covid-19. W piątek padł kolejny rekord 21629 osób.
- Czy się boję? Oczywiście, że się boję i to bardzo. Jest pandemia. Jest coraz więcej zakażeń, ale trzeba pokazać, że jesteśmy solidarni, bo solidarność jest naszą bronią – mówi jedna z uczestniczek marszu.