Pojęcie genius loci, które było tematem ostatniego spotkania w Kuncewiczówce, wywodzi się ze starożytności rzymskiej, gdzie oznaczało ducha opiekuńczego miejsca. Miejsca takie określane są jako szczególne, magnetyczne, przyciągające do siebie ludzi, stymulujące rozwój talentów i oddziałujące na zewnątrz. Kategorii genius loci Kazimierza właśnie – w kontekście miast francuskich – dotyczyła paryska konferencja, zorganizowana w czerwcu br. przez pochodzącą z Kazimierza nad Wisłą prof. dr hab. Zofię Mitosek, kierownika Le Centre de civilisation polonaise de l’Université Paris-Sorbonne (Paris-IV). Temat ten powtórzono na początku września w Kazimierzu – o duchu opiekuńczym Miasteczka wypowiadali się oprócz Zofii Mitosek, która ukazała problem z punktu widzenia literatury, Tadeusz Michalak – architekt, Waldemar Siemiński – socjolog i Barbara Mitosek – studentka. Wszyscy zgadzali się, że genius loci jest zjawiskiem przede wszystkim wyczuwalnym dla przybywającego z zewnątrz, stąd też o duchach opiekuńczych Miasteczka w przeszłości wypowiadali się twórczo głównie przybysze – malarze czy pisarze, którzy obok innych artystów – choćby pracujących tu włoskich architektów – budowali atmosferę tego miejsca. Zofia Mitosek w swoim wystąpieniu podzieliła ludzi z punktu widzenia genius loci na dwie kategorie: ludzi – ptaki, czyli z zewnątrz, ale wciąż powracających do Kazimierza, gdyż wyraźnie wyczuwają jego niezwykłą aurę oraz na ludzi – krzaki, czyli stąd, zakorzenionych w Kazimierzu, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z działania geniusz loci, często nie znają i nie szukają przyczyn tego, że tu w Kazimierzu jest ich miejsce na ziemi, którego nie chcą zamienić na żadne inne… Literaci, gdy zabierali głos na temat Miasteczka koncentrowali się w swoich dziełach na ludziach – ptakach, ludziom – krzakom pozostawiając rolę barwnego tła, pozbawionego jednak głębszej charakterystyki. Ale nie zawsze – przykładem jest tu analizowana podczas spotkania „Kobieta z prowincji” Waldemara Siemińskiego i Anny Saneckiej czy wspomniane tylko „Miasteczko” Szaloma Asza, gdzie ludzie zakorzenieni w Kazimierzu zdają sobie sprawę z uroku miejsca, w którym osadził ich los. Podobnie jak bohater filmu Tadeusza Pałki „Anielski orszak”, Paweł Dobraczyński, urodzony i mieszkający w Kazimierzu, który nastraja go filozoficznie i artystycznie. Geniusz loci przeradza się tu nie tylko w Anioła Stróża, ale w cały opiekuńczy anielski orszak. Ludzie – krzaki to w końcu także referenci występujący podczas spotkania – wszyscy oni z Kazimierza wyszli, natchnieni jego geniusz loci, by tutaj w końcu powrócić.
Kazimierski geniusz miejsca
Muzeum - Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów zorganizowało minikonferencję na temat genius loci Kazimierza nad Wisłą. Kuncewiczówka wydaje się idealnym miejscem dla tego rodzaju rozważań: jej niepowtarzalny urok jest szczególnie nieuchwytny - mało kto potrafi ująć niezwykłość posesji w sposób rzeczowy, nie posługujący się egzaltacją i magią.