Zgromadzoną na Kazimiernikejszyn publiczność rozgrzewała urodzona w Nigerii Ifi Ude. Wokalistka, która do Polski przybyła w wieku 3 i pół roku, podczas sobotniego wieczoru na fanów spoglądała spoza różowych okularów w kształcie serc. Z tej perspektywy rzeczywistość z pewnością prezentuje się znacznie lepiej, co znalazło swoje odzwierciedlenie w przebiegu koncertu. Z każdym kolejnym utworem publiczność reagowała coraz bardziej żywiołowo, poruszając się w rytm energetycznych dźwięków dochodzących ze sceny. W tym samym rytmie tańczyła również sama wokalistka.
Z fanów przybyłych na koncert z pewnością najbardziej komfortowo czuli się ci, którzy przyszli w… kaloszach lub zwyczajnie… na boso. Błoto, które powstało po wielogodzinnych, intensywnych opadach przyczepiało się do butów i spodni, sprawiając, że poruszanie się przed sceną przypominało survivalowe spacery po bagnach. Nie przeszkadzało to jednak publiczności w świetnej zabawie w rytmie wykonywanych po polsku i angielsku utworów, które łączyły w sobie elementy muzyki europejskiej i afrykańskiej. W końcu to koncert w plenerze, a plenery w Kazimierzu są najlepsze. Przy każdej pogodzie. Bez spinki.
Tekst: Katarzyna Gurmińska
Foto: Mateusz Stachyra