Jaka jest Pana wizja rozwoju miasta i gminy Kazimierz Dolny?
Andrzej Pisula - Musimy stawiać na rozwój zrównoważony, tak aby rozwijał się nie tylko Kazimierz, ale i ościenne wioski. Należy postawić głównie na turystykę i agroturystykę. Powinniśmy tak ukierunkować ich rozwój, aby turyści mogli poznawać całą gminę, a nie tylko skupiali się na samym mieście. Wiadomo, że większość turystów będzie przyjeżdżała do centrum miasta, ale ci, którzy przyjadą na dłużej, muszą mieć dobrą ofertę turystyczną w obrębie całej gminy. W każdej miejscowości możemy znaleźć ciekawe miejsca warte odkrycia, poznania. To należy turystom zaoferować.
Musimy pamiętać także o rolnikach, których powinniśmy wspierać choćby poprzez pośredniczenie w kontaktach z ośrodkami rozwoju rolnictwa, jak np. IUNG w Puławach, ODR w Końskowoli czy ARiMR.
Bardzo ważna jest też sprawa zagospodarowania kamieniołomu. To duże wyzwanie, ale i ogromne możliwości. Artykuł, który ukazał się na Waszym portalu, może być przyczynkiem do dyskusji. Ten pomysł trzeba bardziej rozwinąć, tak aby zagospodarowanie kamieniołomu sprzyjało rozwojowi miasta, dawało miejsca pracy i jednocześnie było alternatywą dla centrum Kazimierza. Chodzi tutaj o wymienność miejsc, o powstanie przeciwwagi dla starego Kazimierza, po to, by nie wszystko działo się w centrum.
Projekt Geoparku to jest szerokie zagadnienie. W ramach Geoparku mogą powstawać rożnego rodzaju inwestycje. Myślę, że należy znaleźć takie rozwiązanie, które nie będzie powodować dalszego zadłużania się miasta, ale da szansę inwestorom prywatnym. Finansowanie budowy czegokolwiek za kilkadziesiąt milionów złotych przez gminę mija się ze zdrowym rozsądkiem. W ramach Geoparku, jeżeli będzie to możliwe, powinny powstać projekty infrastrukturalne poprawiające wizerunek miasta. Dalsze działania powinny zmierzać w kierunku powstania inwestycji, które będą korzystnie oddziaływały na miasto, zwiększały możliwość zatrudnienia, dawały pracę miejscowym rzemieślnikom, jak również docelowo przyciągały rzesze turystów. Nie powinniśmy ograniczać się do jednej inwestycji za duże pieniądze, której utrzymanie będzie wymagało kolejnych nakładów gminy. Należy wypracować takie rozwiązanie, które będzie rozwiązaniem ponadczasowym i niekonwencjonalnym.
Oczywiście z uwagi na charakter miasta, turyści są bardzo ważni, jednak najważniejsi są mieszkańcy. Jest pewnego rodzaju sprzężenie zwrotne na linii turyści – mieszkańcy. Jeżeli Kazimierz będzie chętnie odwiedzany przez turystów, wydatnie wzrosną wpływy do budżetu gminy. To umożliwi inwestowanie w drogi, chodniki, generalnie w infrastrukturę służącą mieszkańcom.
Chciałbym bardzo, abyśmy wspólnie decydowali o przyszłości gminy. Z tego względu wszelkie pomysły i plany będą zawsze poddane szerokim konsultacjom. W Kazimierzu mieszka wiele wspaniałych osób, których wiedzę musimy wykorzystać dla naszego wspólnego dobra. Nie będę udawał, że jestem alfą i omegą. Na wielu rzeczach się po prostu nie znam. Dlatego obiecuję, że z pokorą będę wsłuchiwał się w opinie i głos mieszkańców.
Jak zamierza Pan wpłynąć na ożywienie turystyki w Kazimierzu, by nasze Miasteczko przestało być postrzegane jako miasto weekendowe? Jak zamierza Pan zapewnić turystom więcej atrakcji?
Andrzej Pisula - Na szybko mogę podać kilka propozycji. W Warszawie funkcjonuje Projekt Rzeka. Podobnie można byłoby w Kazimierzu zagospodarować Wisłę. Na plaży, na której obecnie nic się nie dzieje, ludzie powinni znowu móc się opalać, pograć w piłkę. Zapewne od czasu do czasu mogłyby się tam odbywać koncerty. Z racji odległości od najbliższych zabudowań hałas nie powinien stanowić problemu. Tak zagospodarowana plaża w Kazimierzu mogłaby działać cały sezon, na wzór plaży warszawskiej.
Inną propozycją są też – funkcjonujące z powodzeniem w różnych miejscach Polski – kąpieliska na barkach. Wisła zniechęca do kąpieli i przede wszystkim jest to niebezpieczne. W Kazimierzu brak jest basenów ogólnodostępnych. Gdyby tu, na nabrzeżu Wisły, coś takiego udało się zorganizować, mielibyśmy kolejną atrakcję. Uważam, że odpowiednio zaaranżowane kąpielisko, powinno powstać w kamieniołomie. Mogłoby ono swoim charakterem nawiązywać do historii geologicznej tego terenu, a jednocześnie świetnie by się wpisało w krajobraz kamieniołomu, na wzór krakowskiego Zakrzówka.
Dobrze byłoby postarać się o zwiększenie wpływów z opłaty miejscowej (klimatycznej) i przekonać wszystkich hotelarzy, właścicieli pensjonatów i kwater, aby ta opłata była pobierana i docelowo przeznaczana na konkretne zadania związane z turystyką. Ideą jest, by te pieniądze nie szły „do jednego worka” i nie służyły „łataniu dziur” w budżecie. Z tej puli mogłyby być finansowane w mieście wydarzenia kulturalne, których liczbę można byłoby zwiększyć i np. wymyślić jakieś wydarzenie cykliczne – jedno lub dwa – które odbywałoby się co tydzień, może nawet codziennie. Młodzi ludzie mają wiele pomysłów. Trzeba stworzyć możliwości i oddać im w tej sprawie głos. Tych imprez musi być więcej.
Trzeba też zadbać o to, aby było tu czysto. Kazimierz ma zdolność przyciągania turystów, ale trzeba tym turystom zaproponować odpowiednie warunki pobytu, na które składa się choćby podstawowa infrastruktura turystyczna jak ławki przy szlakach, kosze na śmieci.
Odrębną sprawą jest aktywne wspieranie organizatorów imprez, które na stałe wpisały się w krajobraz miasta. Musimy zabiegać także o organizację nowych wydarzeń, czy to sportowych, czy kulturalnych.
Jeżeli mamy promować Kazimierz to właśnie przez różnego rodzaju wydarzenia, koncerty, zawody sportowe itp.
Na pewno mogę obiecać, że na Rynku powstanie lodowisko, bo przede wszystkim zimowy okres wymaga ożywienia.
Jak zamierza Pan zadbać o wygląd Rynku - ciemne, brudne centrum Kazimierza?
Andrzej Pisula - O czym byśmy w tej chwili nie mówili, zawsze będziemy mówili o… pieniądzach. W tej sytuacji, kiedy się buduje szkoła, która będzie potrzebowała wielu milionów w ramach wkładu własnego, będzie bardzo ciężko coś zrobić. Nie obiecuję, że przyjdzie nowy burmistrz i będzie wszystko idealnie. Na pewno możemy zadbać, aby było czyściej, by po prostu był porządek. To zmieni postrzeganie naszego miasta. Mury, które chronią koryto Grodarza na odcinku od Muzeum Nadwiślańskiego do wylotu ulicy Małachowskiego, są popękane, dziury – tak, że palce można włożyć – i nikomu to nie przeszkadza, a jednak turyści to zauważają. Takich napraw możemy dokonać niewielkim nakładem pracy i środków. Tego typu potrzeb jest więcej. Wcale nie trzeba wiele zainwestować, aby wpłynąć na poprawię wizerunku miasta. To jak w mieszkaniu – wystarczy czasami pozmywać i posprzątać – i już lepiej wygląda kuchnia. Bieżąca naprawa nawierzchni dróg i chodników także musi być prowadzona. Nie możemy ciągle czekać na duże środki, które umożliwią kompleksową przebudowę ulic. Czekamy na to już tyle lat, a jak wygląda Mały Rynek, Krzywe Koło, Puławska, Podzamcze wszyscy wiemy.
Kompleksowa rewitalizacja Rynku to problem złożony. Na dzień dzisiejszy spróbujmy porozumieć się ze współwłaścicielami Kamienicy Gdańskiej i poprawić jej wizerunek. Jeżeli wydaliśmy miliony złotych na Zamek, to powinniśmy znaleźć kilkaset tysięcy na podstawowy remont tej kamienicy, tym bardziej, że mieszkają tam ludzie. Małymi kroczkami możemy zrobić naprawdę dużo.
Brak oświetlenia Rynku przeszkadza mieszkańcom oraz turystom. Pytanie: co jest naszym priorytetem? Jeżeli priorytetem jest Rynek i chcemy, żeby ten Rynek ładnie wyglądał, żeby był pięknie oświetlony, to starajmy się to realizować. Wiadomo, że od razu się tego nie zrobi. Ale spróbujmy ten temat w ogóle wziąć „na tapetę”. Nie możemy mówić: tym zajmiemy się w przyszłości.
Promenada nad Wisłą oświetlona jest lampami – pytam: potrzebna tam jest taka jasność, żeby chłopak z dziewczyną nie mogli się pocałować, bo w każdym miejscu ich będzie widać? Tam potrzebny jest klimat – mniej tego światła. Niestety nie pochylamy się nad właściwymi problemami, czyli tymi, które dotyczą mieszkańców. Za to władza narzuca nam swoje rozwiązania, próbując nas przekonać co do ich słuszności. Nie ma rozmów z mieszkańcami i wsłuchiwania się w Ich potrzeby i oczekiwania. Doświetlenie Rynku jest potrzebne, ale należy to zrobić w taki sposób, by zachowany został jego unikalny klimat, z odrobiną tajemniczości.
Mamy w programie budżet obywatelski. Damy mieszkańcom do dyspozycji jakieś środki, powołamy radę mieszkańców, która będzie pracowała, miała pomysły i będzie chciała je wdrożyć. Jeżeli ludzie uznają, że priorytetem będzie oświetlenie Rynku, to w pierwszej kolejności to właśnie zostanie wykonane. Ale jeśli się mieszkańców nie zapytamy, jakie widzicie potrzeby, jak wyobrażacie sobie to miasto, to będziemy musieli udowadniać, że to co zrobiliśmy, jest dobre. Wtedy może się okazać, że nasze dokonania będziemy mogli mierzyć jedynie miarą wydanych pieniędzy, a nie faktycznych korzyści.
Jak Pan zamierza rozwiązać problem niekontrolowanego parkowania w mieście i korkowania przy tym ulic, np. Krakowskiej, która w weekendy jest praktycznie nieprzejezdna?
Andrzej Pisula - Mam w tej kwestii pewne pomysły. Uważam, że należałoby zaprzestać dzierżawienia parkingów i oddać je Zakładowi Komunalnemu, tak aby 100% wpływów z opłaty parkingowej zostawało w mieście.
Musimy również umożliwić mieszkańcom parkowanie, choćby na krótki czas, w pewnych wyznaczonych miejscach – aby mogli załatwić sprawę w urzędzie, kupić leki w aptece czy zrobić zakupy – nawet niech to będzie za niewielką opłatą roczną, ale takie rozwiązanie należy zaproponować. Nie bardzo rozumiem idei wyznaczenia miejsc parkingowych na ulicy Podzamcze dla pracowników Urzędu Miasta. To jest jakieś nieporozumienie i dawanie zbędnych przywilejów władzy. Tam powinni parkować mieszkańcy.
Jest też problem ulicy Lubelskiej: czy to ma być bezpłatny ogólnodostępny parking, czy parking tylko dla miejscowych? Teraz większość samochodów tam parkujących posiada obce rejestracje. Uważam, że przynajmniej fragment ulicy Lubelskiej, ten najbliżej położony Rynku, powinien być przeznaczony wyłącznie dla mieszkańców gminy.
Problem parkowania przy ul. Krakowskiej dotyczy zarówno turystów jednodniowych, jak i przyjeżdżających na dłuższe pobyty. Ci drudzy powinni móc bezproblemowo podjechać pod pensjonat, hotel, kwaterę, wypakować bagaże i odstawić samochód na parking zorganizowany w innym, bezpiecznym miejscu, tak by nie tamować ruchu. Nie ma możliwości wydzielenia miejsc parkingowych przy ul. Krakowskiej, dlatego właściciele kwater powinni zapewnić swym gościom takie miejsca gdzie indziej. Zresztą wiele osób tak już robi. Wydaje się, że poważniejszy problem stanowią turyści jednodniowi, którzy parkują właściwie gdzie chcą. Ale od czego mamy Policję? Mam wrażenie, że chętniej karani są mieszkańcy niż przyjezdni. Niemniej lepiej pouczać, nie karać.
Moim zdaniem należy również uporządkować oznakowanie, bo np. w tej chwili wjazd na Mały Rynek jest – zgodnie ze znakiem zakazu ruchu – niemożliwy, pomimo tego, że tam wyznaczony został parking. To jeden z licznych drogowych absurdów na terenie miasta.
Jak powstanie nowego budynku szkoły wpłynie na kwestię oświaty w gminie?
Andrzej Pisula - Nowa szkoła jest bardzo dużym obiektem. Dlaczego w takiej formie, z takimi funkcjami została zaprojektowana? Odpowiedzi nasuwają się same… tylko nikt o tym głośno nie mówi. Powinien o tym powiedzieć obecny pan burmistrz i obecny dyrektor, bo to oni odpowiadali za opracowanie założeń dla tego projektu. Tam może się pomieścić prawie 450 osób, a to praktycznie dzieci z całej gminy. Brak pełnowymiarowej sali gimnastycznej jest kolejnym nieporozumieniem.
Czy według Pana gminę Kazimierz stać na podejmowanie tak kosztownych inwestycji jak Geopark czy szkoła?
Andrzej Pisula - Geopark Małopolskiego Przełomu Wisły to na razie robocza nazwa regionu o wyjątkowych walorach krajobrazowych i geologicznych, w którym Kazimierz Dolny jest usytuowany. Tak na dobrą sprawę, jeszcze nie wiadomo, w jaki sposób i czy na pewno będziemy mogli sięgać po środki unijne w ramach Geoparku. Są oczywiście założenia, ale na dzień dzisiejszy brak jest szczegółów. Musimy pamiętać o jednym, że do każdej inwestycji realizowanej ze środków unijnych należy posiadać wkład własny. By nie popełnić błędu, muszę dokładnie poznać możliwości finansowe gminy. Dane zamieszczone na BIP-ie nie upoważniają mnie do składania zbyt wygórowanych obietnic. Oczywiście trzeba będzie zrobić wszystko, by maksymalnie wykorzystać środki z nowej perspektywy finansowej.
Czy stać nas na budowę takiej szkoły? Pewnie stać skoro zaczęliśmy ją budować. Wszyscy z którymi rozmawiałem do tej pory, np. z członkami komisji ds. budżetu, mówili: pieniądze będą. Chcę w to wierzyć, ale tak naprawdę odpowiedź poznamy za jakiś czas.
Jak Pan zamierza zadbać w Kazimierzu o miejsca pracy dla młodych, by nie musieli oni stąd wyjeżdżać za chlebem?
Andrzej Pisula - Mamy cudowną młodzież. Zapewne większość osób młodych chciałaby po ukończeniu szkoły czy studiów pozostać w Kazimierzu, tu pracować, założyć rodzinę. Specyfika Kazimierza sprawia, że większość ofert pracy związana jest z turystyką. Nie ma co ukrywać, że nie wszystkim tego typu praca odpowiada.
Moim zdaniem gmina powinna być bardziej przyjazna inwestorom, którzy pragną wyłożyć swój kapitał, chcą w coś zainwestować, a przez to stworzyć nowe miejsca pracy. Gmina powinna wspierać szczególnie przedsiębiorców miejscowych, bo płacone przez nich podatki de facto wracają do gminy. Będę poważnie rozważał każdy pomysł przedsiębiorców, który spowoduje odciążenie miasta i tworzenie miejsc pracy na terenach wiejskich. Nasi przedsiębiorcy prowadzą już rozmowy na temat budowy browaru, który produkowałby regionalne piwo. Należy współpracować ze wszystkimi, którzy mają dobre pomysły.
W Kazimierzu mamy wielu przedsiębiorców. Trudno mówić o nowych miejscach pracy bez porozumienia z osobami, które takowe miejsca tworzą. Zatem warto powołać jakieś ciało doradcze przy burmistrzu, złożone właśnie z miejscowych przedsiębiorców, tak by wspólnie wypracowywać konkretne rozwiązania.
Odpowiednie zagospodarowanie kamieniołomu również może wygenerować nowe miejsca pracy. Pomysł stworzenia w obrębie kamieniołomów drugiego, alternatywnego Kazimierza, należy poddać szerszej dyskusji. Jeżeli by się udało do niego przekonać konserwatora i inwestorów, to wszyscy na tym skorzystamy. Ważne, by ten teren zaczął żyć. Jeszcze raz podkreślam, że gmina powinna stwarzać warunki do inwestowania – to jest jej rola – a inwestować powinni ludzie, którzy mają pieniądze. Musimy stworzyć coś wyjątkowego. Przykłady z Polski wskazują, że gminy nieporównywalnie mniej znane od Kazimierza potrafiły stworzyć coś wyjątkowego. Wspomnę choćby termy w Uniejowie czy Wyspę Wisła w nieodległej Stężycy. Przykłady te pokazują, że nie wszystko gmina musi sama robić. Ważne jest stworzenie przyjaznego klimatu.
Przy generowaniu nowych miejsc pracy istotne znaczenie będą miały zapisy planu zagospodarowania przestrzennego, do którego opracowania, niezwłocznie po uchwaleniu studium, przystąpimy. Niech każdy ma prawo w obrębie swojego gospodarstwa prowadzić nieuciążliwą działalność gospodarczą. Stawiajmy na produkty lokalne, również oparte o produkcję rolną, promujmy je, sami wytwarzajmy.
Jak Pan zamierza zadbać o poprawę stanu dróg na terenie gminy?
Andrzej Pisula - Martwię się o to, bo jest jasne, że stan nawierzchni dróg należy poprawiać. O drogi gminne musimy sami zadbać, starać się o fundusze pomocowe, natomiast sieć dróg powiatowych, należy remontować we współpracy z Powiatowym Zarządem Dróg. Na te cele potrzebne będą znowu środki własne, bo przecież do tego sprowadza się ta współpraca. Podobnie rzecz się tyczy dróg wojewódzkich. Koniecznie należy zabiegać o remont drogi nr 824, od Bochotnicy w kierunku Opola Lubelskiego.
Dla większości mieszkańców wiosek ważne jest zapewnienie przejezdności dróg gminnych, dojazdowych do pól i domostw. Utwardzenie ich tłuczniem czy gruzem i zapewnienie ich zimowego utrzymania. To wszystko należy wykonywać na bieżąco. Oczywiste jest, że asfaltu wszędzie nie wylejemy.
Uważam, że powinniśmy stworzyć listę priorytetowych inwestycji drogowych, i w oparciu o nią podejmować konkretne działania, krok po kroku zmierzając do poprawy stanu technicznego. To pozwoli uczytelnić cały proces inwestycyjny. Nikt nie będzie mógł wtedy zarzucić, że ten czy tamten radny załatwił sobie drogę, chodnik.
Fot. Z archiwum Andrzeja Pisuli