Nad stołem pochylają się głowy kilku kobiet. Ich ręce nanoszą kolory na specjalnie przygotowane podłoże. Ich oczy pilnie kontrolują rezultat pracy z oryginałem. W Kazimierskim Ośrodku Kultury Promocji i Turystyki trwają właśnie warsztaty pisania ikon.
- To już druga tura pisania ikon – mówi Magdalena Mazur, animator kultury w KOKPiT. – Pracujemy teraz trochę inną, niż na początku, techniką – po pisaniu ikon na gładkim podłożu i foliorytach przyszedł czas na pisanie na desce pokrytej surowym płótnem. Technika ikon pozostaje jednak wciąż taka sama: używamy tempery w pigmencie rozrabianej w żółtku z winem – piszemy więc metodą najbardziej tradycyjną.
Na stołach oprócz tworzonych właśnie obrazów, pędzli i farb, leżą także kserokopie tradycyjnych ikon i szablony pomocne w przenoszeniu wizerunku na deskę.
- Jeżeli chodzi o kanon przedstawiania postaci i sposób nakładania złoceń – są one bezwzględnie zgodne z tradycją – mówi Magdalena Mazur. Jeśli chodzi o kolory – tu jestem bardziej otwarta, traktuję tę kwestię bardziej kreatywnie.
Zajęcia pisania ikon w KOKPiT trwają od jesieni ubiegłego roku. Obecnie w dwóch grupach – początkowej i zaawansowanej. Przychodzą na nie raz w tygodniu kobiety różnych profesji – od urzędniczek, nauczycielek, instruktorek terapii zajęciowej, po kobiety niepracujące i studentki. W sumie ponad 20 osób.
- Ikony zawsze mnie interesowały – mówi Aneta Szymańska, pracownik biurowy. – Wcześniej robiłam je techniką transferu czy decupage’u. Kiedy trafiała się możliwość napisania prawdziwej ikony starą techniką – nie mogłam nie skorzystać. Te zajęcia są dla mnie absolutnie fascynujące. To oderwanie się od rzeczywistości. Wkładam w to dużo serca i potem mam niesłychaną satysfakcję, że mogę ikonę, którą sama napisałam, zawieźć do domu i pokazać bliskim.
Zanim to jednak będzie możliwe, efekty prac warsztatowych obejrzą wszyscy, którzy przyjdą do Kazimierskiego Ośrodka Kultury Promocji i Turystyki na wystawę 15 marca.
Na wiosnę ruszy kolejny kurs pisania ikon. Jaką techniką?
- Na pewno to będzie coś nowego – mówi Magdalena Mazur.