Mimo panującej mody na nowoczesność, do łask powoli powraca to, co klasyczne. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się stare meble czy przedmioty osobiste po naszych dziadkach. Podobnie dzieje się w przypadku kuchni. Chociaż wokół nie brakuje restauracji z suchsi, pizzerii i lokali McDonald’s, spoglądając na witryny sklepów, dostrzeżemy, że coraz więcej jest punktów ze zdrową żywnością, nawet w supermarketach. Bez większego problemu możemy więc przygotować w domu obiad czy ciasto według receptur naszych babć czy nawet prababć. Mało tego, daje nam to możliwość, by wypróbować przepisy z książki „Kuchnia Słowian” autorstwa Hanny i Pawła Lisów. Tym bardziej, że już w pierwszej połowie przyszłego roku na rynku pojawi się kontynuacja, a może bardziej – rozwinięcie publikacji z 2009 roku.
Skąd pomysł na drugie wydanie tej publikacji? O to pytamy Pawła Lisa, kierownika Muzeum Dawnych Słowian w Żmijowiskach, oddziale Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym oraz współautora książki „Kuchnia Słowian”.
Paweł Lis – Wydana w roku 2009 "Kuchnia Słowian" zainteresowała spore grono czytelników, które z grubsza podzielić można na dwie kategorie: tych, których interesował aspekt historyczny słowiańskiej kultury kulinarnej, zawarte tam treści w większości satysfakcjonowały, ale tych, których uwagę przede wszystkim przykuwało niespełna 30 zamieszczonych tam przepisów potraw – już nie koniecznie. Chyba właśnie niezaspokojona ciekawość tej drugiej grupy skłoniła nas do podjęcia trudu napisania kolejnej "Kuchni Słowian".
Czym będzie się różnić nowe wydanie od poprzedniego?
Paweł Lis – Oprócz tytułu i pewnego zasobu podstawowych informacji o kulturze kulinarnej wczesnośredniowiecznych Słowian – niemal wszystkim – mówi Paweł Lis. – Ma to być coś na kształt książki kucharskiej, gdzie dominować będą receptury potraw odtwarzanych w trakcie archeologicznych eksperymentów, które nasi przodkowie ponad 1000 lat temu mogli gotować z dostępnych wtedy surowców. Podkreślam: mogli gotować – na pytanie, czy na pewno takie właśnie gotowali, archeologia doświadczalna nigdy jednoznacznej odpowiedzi nie da. Takich receptur zamieścimy tam ponad 120. Towarzyszyć im będą teksty wprowadzające w poszczególne zagadnienia, felietony opisujące nasze zmagania ze słowiańską kuchnią i związane z tym ciekawostki. Obok słowa pisanego samoistną wartością książki ma być bogata, profesjonalna szata ilustratorska, na którą złoży się kilkaset fotografii nie tylko samych potraw, ale także sposobów ich przygotowywania.
W przygotowywanej publikacji będzie mnóstwo receptur, zapewne ciekawych. Jednak czy przepisy te może wykorzystać każdy w swojej kuchni? Czy produkty potrzebne do przygotowania opisanych potraw są dostępne w sklepach? Czy korzystając z "normalnego" piekarnika i zwykłej kuchenki np. gazowej da się uzyskać taki sam efekt?
Paweł Lis – To właśnie ma być wartość tej książki, na którą wielki nacisk kładzie jej redaktorka Ania Słowik i wydawca, czyli Nasza Księgarnia – opowiada Paweł Lis. – Staraliśmy się sprostać tym wymaganiom i nie tylko opisać "historyczne" sposoby przygotowywania słowiańskich potraw, ale również wskazać sposoby, jak poznać ich smak, korzystając ze współczesnych urządzeń kuchennych. Choć smaku polewki gotowanej w glinianym garnku na ognisku w nowoczesnych naczyniach "odczytywanych" przez płyty indukcyjne tak do końca odtworzyć się nie da. Co do produktów to absolutnie nie ma z tym żadnego problemu – większość ich można kupić w sklepach, na targowiskach, ewentualnie wybrać się na łąkę czy do lasu i uzupełnić "słowiańską" spiżarnię.
Może zdradzi Pan, jakie przepisy będziemy mogli znaleźć w nowej „Kuchni Słowian”?
Paweł Lis – Jest tego na tyle dużo, że sam mam problemy z przypomnieniem sobie wszystkich i wybraniem najciekawszych – mówi Paweł Lis. – Może polewka z rośliny o nazwie barszcz, od której wzięły swoje nazwy popularne dziś zupy? Może przepis na jesiotra z ziołami pieczonego w jamie ziemnej albo opis mówiący, jak upiec w ognisku tradycyjny słowiański kołacz? Zaskoczeniem dla niektórych może być receptura przygotowania... gotowanych ślimaków!
Co ważne, będzie to kolejny, trwały ślad i efekt działalności ośrodka archeologii doświadczalnej w Grodzisku Żmijowiska – oddziale Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, bo właśnie tam wszystkie opisane w książce potrawy były doświadczalnie przygotowywane.
Paweł Lis – Dla mnie, jako kierownika tego oddziału to naprawdę duża satysfakcja – mówi Paweł Lis.