Miasto Toruń przyznało Fundacji "Ruchome obrazy" na realizację lipcowego festiwalu filmowego największą dotację, która stanowi czwartą część budżetu festiwalu, wynoszącego ponad milion złotych.
Toruński festiwal trwać ma 9 dni, podczas których zostaną pokazane premiery filmowe oraz przeglądy kinematografii narodowych. Festiwalowi towarzyszyć będą, jak w Kazimierzu, liczne imprezy: spotkania z aktorami i reżyserami, koncerty, wystawy i spektakle teatralne.
Miłośnikom Lata Filmów w Kazimierzu nad Wisłą pomysł przeniesienia tej imprezy do Torunia się nie bardzo się podoba. Protestujący internauci zwracają uwagę na specyficzny klimat Miasteczka, którego nie da się odtworzyć w wielkim mieście, jakim jest Toruń, gdzie festiwal będzie tylko jedną z wielu imprez, a nie jedyną, którą żyło całe Miasteczko - jak to było w Kazimierzu.
Wiceprezes Fundacji, dotychczasowy dyrektor Lata Filmów w Kazimierzu nad Wisłą, w liście organizatorów skierowanym do mediów oraz widzów tej imprezy, pisze: "Pierwszym dużym przedsięwzięciem Fundacji jest organizowanie Festiwalu Filmowego w Toruniu (nie ma jeszcze ostatecznej nazwy). Organizacja Festiwalu w tym mieście stwarza nowe możliwości, które pragniemy spożytkować programując ciekawą i wartościową imprezę." Czy to oznacza, że Filmar wycofuje się z organizacji kazimierskiego festiwalu? Odpowiedzi na to pytanie należy się spodziewać już w tym tygodniu - Filmar obiecał wkrótce wystosować kolejny list do prasy i widzów, w którym przedstawi bliższe szczegóły swoich działań.
Przypomnijmy, że Kazimierz jednak bez festiwalu nie zostanie - władze miasta, jak już pisaliśmy, nie chcą zrezygnować z organizacji tej imprezy.
Jak będzie wyglądało tegoroczne lato filmów nad Wisłą na razie jednak nie wiadomo...