Kazimierska zjawa dała o sobie znać 5 maja dzięki dźwiękom, słowom i emocjom, które towarzyszyły bezprądowemu koncertowi prapunkowej kapeli Dziady Kazimierskie. Zgodnie z zapowiedziami oczekiwanie na koncert trwało blisko dwie godziny. O 19.00 po krótkim wprowadzeniu gospodarzy Korzeniowej usłyszeć można było pierwsze dźwięki pozytywnej magicznej i zaskakującej muzyki.
Instrumentarium iście zaskakujące. Mandolina, dwie gitary, autentyczny dziadowski bęben (centralna część historycznej perkusji dającej czadu drzewiej w piwnicznej sali prób na Plebance), przeszkadzajki oraz specjalna tuba (zrobiona z dłoni lidera i wokalisty Dziadów - Paprodziada Włodka) były fundamentem zaskakującego widowiska.
Kapela skutecznie i w ekspresowym tempie wprowadziła liczną publikę w nastrój zabawy, tańca, hulanek i swawoli. Historia za historią, pieśń za pieśnią i bit za bitem zachwycała i coraz bardziej rozkochiwała publikę w naszym ukochanym Miasteczku.
Gromkie "...w KazimierzU UU, w KazimierzU UU" niosło się Górami i Dołami i wypływało z wąwozów i dolinek.
Wspaniałe wydarzenie zakończone małym afterparty. (T.M)
Fot. M. Stachyra