O kondycji polskiego kina historycznego dyskutowali podczas jednego ze spotkań na Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi goście Grażyny Torbickiej – znawcy polskiego i światowego kina: Krzysztof Dudek dyrektor Narodowego Centrum Kultury, Prof. Tadeusz Lubelski UJ i prof. Tadeusz Szczepański.
- Chcemy się skupić na kilkunastu filmach, które powstały w związku z ważnymi rocznicami, z ważnymi wydarzeniami w historii polski i troszkę zrobiły złego wokół polskiego filmu historycznego – mówiła podczas spotkania Grażyna Torbicka. – Były pomyślane jako kino czyste edukacyjne – które ma ściągnąć do kin bardzo dużą widownię, przede wszystkim szkolną. Powstało sporo wcale nie najlepszych obrazów. Przywołam chociażby „Bitwę warszawską”, która była momentem, kiedy naprawdę zaczęliśmy wątpić czy wydawanie tak dużych pieniędzy na tego rodzaju filmy ma sens.
Podczas debaty z jednej strony podkreślano ważność tego typu obrazów, ze względu chociażby na aspekt edukacyjny, ale z drugiej – krytykowano je za brak wartości artystycznych.
- Polskie filmy historyczne być może były obciążone pewnym grzechem gwałtownego wywabiania białych plam i nadrabiania wieloletnich zaległości. W okresie PRL przez kilkadziesiąt lat takie filmy jak „Katyń”, „Generał Nil” czy „Popiełuszko. Wolność jest w nas” nie mogłyby powstać. To były filmy, które mogły w końcu mówić całą prawdę, ale mówiły ją używając czarno – białego podziału, stosując hagiografię albo ilustracyjność i przez to były dysfunkcjonalne, bo nie dawały wrażenia prawdy.
Chwalono natomiast filmy takie jak „Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł” nie tylko dlatego, że reżyser postawił na nowe twarze, ale przede wszystkim dlatego, że postawił na emocje. Tego – wg gości Grażyny Torbickiej – należy się spodziewać także po realizowanym właśnie filmie młodego reżysera Jana Komasy o Powstaniu Warszawskim „Miasto 44”, o którym rozmawiano później podczas odrębnego spotkania.
Debata „Współczesne kino historyczne – nowy styl języka filmowego” dotyczyła także najnowszego filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei”, którego tytuł nawiązuje do poprzednich filmów Wajdy "Człowiek z marmuru”(1976) i „Człowiek z żelaza” (1981) tworząc niejako trylogię. Chwalono kreację Roberta Więckiewicza jako Wałęsy szczególnie w scenach z dziennikarką Orianą Falaci (w tej roli Maria Rosaria Omaggio) i scenach domowych z Agnieszką Grochowską jako Danutą Wałęsową.
Uważa się, że film, który swoją premierę będzie miał podczas festiwalu w Wenecji, odegra ważną rolę w kształtowaniu świadomości historycznej nie tylko Polaków, ale przede wszystkim Europejczyków, w powszechnej świadomości bowiem obalenie komunizmu kojarzy się z obaleniem muru berlińskiego, co spycha w cień rolę polskiej Solidarności. A dla nas będzie przyczynkiem do dyskusji w myśl słów Wyspiańskiego „A ty wiesz jak mogło być?”
- Dobry film historyczny budzi dyskusję, a głównie o to, nam kochającym kino chodzi – mówiła Grażyna Torbicka. – wtedy prawdę historyczną będziemy chcieli odkrywać sami.
Fot. M. Stachyra